Charlie
- Dadon! - radosny pisk roznosi się po klatce schodowej, gdy tylko Damon pojawia się na piętrze.
Moja córka jest nim zauroczona i cieszy się na jego widok, a nawet i gdy jedynie o nim wspominam. To bardzo dziwne uczucie, choć jest naprawdę przyjemne. Moje serce mocno się ściska, gdy pomyślę o tym, że Damon'owi na nas zależy - to miła odmiana.
Mimowolnie sama się uśmiecham, gdy napotykam spojrzenie wysokiego mężczyzny.
Przysięgam, że czerwienie się jak nastolatka.
Damon ubrany jest dość poważnie, ale był w końcu na uczelni, więc pewnie to coś znaczy. Jego ramiona opina ciemny golf, a na szyi odznacza się srebrny wisiorek. Jego zarost idealnie podkreśla ostre rysy twarzy. W swoich dłoniach, mężczyzna trzyma teczkę, w której ma zapewne swoje rzeczy i papiery, których potrzebował do przeprowadzenia wykładu.
Przełykam ślinę, gdy znów dociera do mnie, jak wysoko w świecie postawiony jest Damon.
To mnie onieśmiela, ale i w pewnym sensie zadziwia.
Lottie już po chwili wyrywa się w jego stronę, a mężczyzna delikatnie się uśmiecha, po czym kuca na ziemi i pozwala dziewczynce uczepić się swojej szyi. Oboje idą w moją stronę, a ja czuję, jak niezidentyfikowane ciepło rozchodzi się po moim ciele. Ten widok jest uroczy.
Gdy w końcu znajdują się przy mnie, to puszczam ich przodem do wejścia, a sama słyszę głośne bicie mojego serca, gdy przypadkowo dotykam dłoni chirurga. Zaciskam usta w wąską linię i zaczynam rozmyślać, jak powinnam się przywitać.
Czy skoro wydarzyło się pomiędzy nami coś więcej, to czy powinnam go przytulić? Pocałować? A może rzucić zwykłe - "Cześć, Damon! Dobrze cię widzieć!"?
Wyłącz myślenie, Charlie.
Skończ z analizowaniem.
Trzymaj się nowej zasady, a zasada brzmi - kieruj się sercem.
Postanawiam więc nie myśleć i na razie jedynie obserwuje.
Damon odkłada dziewczynkę na ziemię, a ta zaczyna swoją paplaninę słów, choć po chwili biegnie w stronę swojego pokoju. Zapewne zaraz przybiegnie i zacznie prezentować swojego nowego konika, którego dostała w prezencie od Mateo.
A ja stoję jak słup.
Zarumieniony słup.
Czekam.
Czekam....
...i czekam, aż to on wykona pierwszy ruch.
Damon na początku odkłada swoją teczkę na komodę w przedpokoju, a dopiero wtedy podnosi swoje spojrzenie na mnie. Językiem przejeżdża po górnej linii zębów i z rozbawieniem przygląda się mojemu zmieszaniu.
Boże!
- Miałem szczerą nadzieję, że wpadniesz mi w ramiona. - odparł i założył ręce na piersi. Ja w tym czasie oparłam się plecami o chłodną ścianę.
- Nie zrobię pierwszego kroku. - przyznałam w końcu, a mężczyzna uśmiechnął się cwaniacko.
- Doskonale zdaję sobie z tego sprawę.
Przegryzłam dolną wargę, gdy poczułam dużą dłoń na tali i miętowy oddech, który owiał moją szyję. Mimowolnie ułożyłam dłoń na jego plecach, a drugą w okolicy szyi. Z emocji, które mi towarzyszyły, zaczynała boleć mnie głowa.
Błagam cię, panie Stetoskop! Zrób coś w końcu!
I zrobił.
Westchnienie uciekło z moich ust, gdy tylko Damon przyłożył swoje usta do moich. Był to uroczy i miękki pocałunek.
![](https://img.wattpad.com/cover/366996780-288-k602091.jpg)
CZYTASZ
Doctor's Love
Romance👔Damon Lauder był jednym z najbardziej znanych lekarzy w mieście, często prowadził wykłady, a na oddziałach przerażał studentów i budził w nich respekt. W swoim życiu prywatnym, był już 39- letnim mężczyzną, który odniósł kilka zawodów miłosnych...