7. Tylko rozmowa

5.3K 432 27
                                    

Charlie

- Skoro znasz już mój adres, to chyba nie będziesz mnie nachodzić, prawda? - odzywam się prześmiewczo, gdy napotykam spojrzenia Damon'a, który stoi przed moim blokiem, a w dłoni trzyma bukiet kwiatów.

Nie mam pojęcia, co to za rodzaj roślin, ale muszę przyznać, że są one naprawdę ładne. 

- Postaram się, ale niczego nie obiecuję. - odmrukuje mężczyzna, a ja lustruje go spojrzeniem. 

Ubrany jest w czarne dżinsy i tego samego koloru, przylegającą do ciała koszulkę. Wygląda bardzo przystojnie i nie mogę w tym temacie zaprzeczyć. Już z kilometra, wyczuwam od niego przyjemny zapach, ale nie potrafię go do niczego porównać - zazwyczaj, gdy na niego wpadałam, to pachniał szpitalem i lekami. Teraz musiał być chyba po prysznicu, bo ten znajomy zapach gdzieś się ulotnił. 

Boże, Charlie! Nie zastanawiaj się nad jego zapachem!

To...spotkanie, które nie ma nic na celu. Nie nazwę go też randką, bo chyba padłabym na zawał. Zgodziłam się na nasze spotkanie, bo miałam nadzieję, że po dzisiejszym wieczorze lekarz odpuści i przestanie oczekiwać ode mnie randki i innych bzdet. 

Jedna randka. 

Tylko jedna.

Obiecuję. 

Byłam cholernie zaskoczona, gdy mężczyzna oznajmił, że mam wziąć Lottie z sobą. Dziewczynka była najważniejszą osobą w moim życiu, a ja nie chciałam mącić jej w dziecięcej główce. Przystanęłam jednak na propozycję, bo dzisiaj nie miałam z kim jej zostawić.   

Pierwsze wspólne wyjście, a on już chcę poznać moje dziecko? To brzmi dziwnie, tym bardziej, gdy Damon na pierwszy rzut oka wydaję się wrednym gburem, który chyba nie przepada za małymi brzdącami. 

Nadęty stetoskop. 

Może okaże się jednak inny, a ja poznam go z tej dobrej strony? 

Poprawiam ułożenie swoich dłoni na rączce wózka i z drobnym uśmiechem odbieram od mężczyzny kwiaty. Lottie szczerzy się zadowolona, gdy podaję jej jeden wystający z bukietu kwiatek, który jest w białym kolorze. 

Dziewczynka teatralnie przysuwa go sobie do nosa i zaciąga się zapachem, chwilę potem pokazuję mi uniesiony kciuk w górę. 

Bukiet przeszedł egzamin. 

- Gdzie więc zaplanowałeś nasz wieczór? - dopytuje, bo pierwotnie mieliśmy iść na kolację, ale mężczyzna w ostatniej chwili napisał mi, że ma już dla nas inne plany. 

Przez tą cholerną wiadomość, nie mogłam spać przez całą noc. 

Od zawsze byłam niecierpliwa, a niespodzianki mnie stresowały. Lubiłam wszystko wiedzieć i jeżeli mam to dokładnie określić, to w dzieciństwie można było nazwać mnie tym "przemądrzałym" dzieckiem, które zawsze wiedziało swoje. W szkole często kłóciłam się z nauczycielami o jakieś pierdoły, a gdy nauczyciel wychowania fizycznego nakazał mi ćwiczyć na lekcji, to na drugi dzień wydrukowałam mu jakąś ustawę i takie tam....już nie pamiętam, co to dokładnie było. 

Damon dyskretnie zagląda do wózka, który odwrócony jest do mnie przodem, bo Lottie lubi jeździć tyłem do kierunku jazdy. 

Najpewniej nie zauważyłabym, że mężczyzna gapi się na dziewczynkę, ale ona go zdradziła, bo uśmiechnęła się szeroko, wyjęła smoczek z ust i pomachała do niego radośnie rączką - kocham to dziecko. 

Damon uśmiechnął się pod nosem i ku mojemu zdziwieniu, odmachał jej delikatnie, a ta speszona nakryła się fioletowym kocykiem. 

- Pójdziemy do zoo. - oznajmił po chwili, gdy spojrzenie przerzucił na mnie. - Co wy na to? 

Doctor's LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz