32. Wybranie ubrania, to nie lada wyzwanie

5.3K 540 34
                                    

Damon

- Poproszę zacisk. - odparłem, a jedna z stażystek otworzyła szerszej oczy, ale podała mi przedmiot. - Coś ci się stało w twarz, Weber?

- Słucham? - zapytała, a ja uniosłem brwi.

- Pytam czy stało ci się coś w twarz, bo dziwnie na mnie spoglądasz. 

Na całej sali zapanowała cisza, choć ja się tym nie przejmowałem i dalej próbowałem wyciąć guza pacjenta, który znajdował się na wątrobie. Na szczęście guz nie był bardzo rozległy i mogłem pozbyć się go z łatwością.

- Nie...po prostu jest pan dziś bardzo miły. - mruknęła szatynka, gdy pilnie obserwowała ruchy moich dłoni.

Postanowiłem nie komentować jej słów, bo wydawało mi się to zbędne. Zająłem się swoją pracą, gdzie musiałem opisywać każdą czynność, żeby lekarze, którzy się uczyli, rozumieli wszystko, co się dzieje.

Usuniętego guza odłożyłem na metalową podkładkę, a pielęgniarka wyniosła go z sali. Po wszystkim mogłem w spokoju zamknąć pacjenta i zakończyć zabieg.

- Wezwijcie mnie, gdy pacjent się obudzi. - rzuciłem i zacząłem ściągać rękawiczki, które wyrzuciłem przy wyjściu do kosza na śmieci. 

Zanim opuściłem blok, to umyłem jeszcze porządnie ręce i ściągnąłem z siebie folię, którą nakładamy na ubrania podczas zabiegów. Dzięki wspomnianej foli, nie muszę się martwić, że wyjdę cały zakrwawiony lub brudny.

Stojąc przy umywalce, ściągnąłem również czapkę z głowy. Mimowolnie się uśmiechałem, gdy moje myśli sprowadzały się do jednego. Moje serce dalej wariowało, gdy moja głowa powtarzała dwa, pieprzone, słowa.

Branoc, tatusiu.

Nie byłem już Damon'em czy gościem, z którym spotyka się jej matka - teraz byłem tatusiem. Kimś, kogo polubiła i komu zaufała. Po wyjściu z mieszkania czułem się...jak jebany szczęściarz, który wygrał miliony na loterii. 

Dlatego sam nie dziwiłem się, że cały dyżur chodziłem uśmiechnięty od ucha do ucha. Po cichu odliczałem momenty do końca dyżuru, bo już chciałem znaleźć się w domu.

Charlie

- Co mam ubrać, do cholery? - jęknęłam, a Grace zaśmiała się.

Już od ponad godziny prowadziłam z nią video rozmowę, która zdecydowanie była mi potrzebna. Już od kilku dni chodziłam poddenerwowana, bo spotkanie z rodziną Damon'a zbliżało się wielkimi krokami. Cały czas starałam się uspokajać, że jeszcze zostało dużo czasu...szkoda jednak, że ten dzień musiał nadejść.

Wzięłam głęboki wdech, gdy po raz nie wiem, który rozwaliłam porządek w swojej szafie.

- A co chciałaś ubrać na początku? - odezwała się Grace, a ja odchyliła głowę do tyłu. - Pierwsza myśl zawsze jest najlepsza.

Zrezygnowana pochyliłam się nad kupką ubrań i zaczęłam szukać tego, co chciałam założyć od samego początku. Problem polegał na tym, że nie miałam pojęcia czego spodziewać się po rodzinie mężczyzny.

- Myślałam o tej lnianej spódnicy i topie na ramiączkach. - wyznałam i aparatem pokazałam siostrze białą spódniczkę i koszulkę. - Boje się jednak, że wezmą mnie za jakąś szajbuskę czy coś. Może powinnam ubrać się bardziej elegancko? 

- Charlie...po pierwsze, to się uspokój. - zaśmiała się Grace, a ja wydęłam wargi. - Jedziesz nad jezioro, więc raczej nie wymagają od ciebie balowej sukni.

- Jak się czułaś, gdy pierwszy raz poznawałaś rodziców Jared'a? 

Grace przegryzła dolną wargę.

- Cóż... - zachichotała nerwowo. - Jego matka nie lubi mnie do teraz, więc chyba oszczędzę ci tej opowieści.

Cholera! A co jeżeli ze mną będzie tak samo? Wbrew pozorom bardzo zależało mi na opinii rodziny Damon'a, bo byli to ważni ludzie w jego życiu.

Przegryzłam wargę, gdy usłyszałam otwierające się drzwi i pisk rozradowanej córki.

- Tata! 

Tak, Lottie zaczęła nazywać Damon'a tatą. Robiła to już od kilku dni, a mi dalej ściskało się serce, gdy tylko słyszałam to słowo z jej ust. Przysięgam, że ta dziewczynka traktowała go niczym bóstwo, bo w ciągu dnia słyszałam tylko - tata to, tata tamto. 

Na samym początku, zastanawiałam się czy to w porządku, że moja córka zaczęła go tak nazywać. Gdy jednak Damon'owi ewidentnie to nie przeszkadzało, to odpuściłam i postanowiłam nie reagować. 

- Dobra, kończę. Damon przyjechał. - westchnęłam i zsunęłam się z łóżka.

- Pewnie, kocham cię.    

Nacisnęłam na czerwoną słuchawkę i odrzuciłam telefon na łóżko.

- Charlie?! - usłyszałam wrzask z korytarza, na co mimowolnie wywróciłam oczami.

- Ubieram się! 

Z westchnieniem postawiłam na pierwszą opcję stylizacji i wsunęłam sobie na biodra lnianą spódnicę. Włosy jedynie przeczesałam i wsunęłam w nie opaskę. 

Wzięłam głęboki wdech, gdy  złapałam za klamkę u drzwi. Serce biło mi jak szalone i chyba nie byłabym zdziwiona, gdyby nagle wyleciało z mojej piersi.

Wchodząc do salonu, mogłam od razu dostrzec dwulatkę i mężczyznę, którzy siedzieli na kanapie pogrążeni w oglądaniu wiadomości. Mimowolnie parsknęłam na ten widok i w tym samym czasie, Damon odwrócił się, a nasze spojrzenia spotkały się.

Mężczyzna szybko wstał i w ekspresowym tempie, znalazł się tuż przy mnie, a swoje dłonie ugościł na moich biodrach. Zjechałam go od góry do dołu spojrzeniem, żeby móc z ulgą stwierdzić, że nie był elegancko ubrany - miał na sobie ciemne dżinsy i tego samego koloru koszulkę. 

- Dlaczego tak patrzysz? - zapytał uprzednio cmokając mnie w policzek. 

- Nie ważne. - mruknęłam i posłałam mu uśmiech. - Po powrocie odwieziesz nas do mieszkania?

Damon zacisnął szczękę, a po chwili zniżył się na wysokość mojego ucha.

- A będę mógł zostać?

Przełknęłam gulę w gardle, a chichot wydostał się z moich ust.

- Musiałabym się zastanowić, doktorze Lauder - mruknęłam i pociągnęłam go za rękę w stronę wyjścia. - Idź odpal już samochód, zaraz przyjdę do ciebie z Lottie.

Damon zacmokał niezadowolony, ale kiwnął głową i ruszył ku wyjściu. W tym czasie zwróciłam się w stronę Lottie i chwyciłam ją w swoje ramiona. Dziewczynka niemal od razu wtuliła się w moje ciało, a dodatkowo tuliła do siebie pluszową maskotkę.

Wychodząc z mieszkania, zakluczyłam oba zamki i trzy razy upewniłam się, że wszystko z sobą wzięłam. Gdy w końcu udało mi się opuścić klatkę schodową, to ruszyłam na parking i starałam się odnaleźć Damon'a wzrokiem.

Po kilku minutach udało mi się namierzyć jego samochód i ruszyłam w jego stronę. Na tylnich siedzeniach usadziłam Lottie w foteliku, a potem sama usadowiłam się na siedzeniu pasażera.

Gdy zapięłam pasy, to posłałam Damon'owi spojrzenie, a ten się nie zawahał i zaczął wyjeżdżać spod bloku.

"''''''''''''

Łapcie taki...krótki rozdział.

Ig : drzewko4_wattpad

Tik Tok : Drzewko4

Doctor's LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz