23. Skarbie, ale to ty do mnie dzwonisz

5.5K 483 35
                                    

Damon

Z trudnością otwieram oczy, gdy w sam środek nocy budzi mnie dzwoniący telefon. Biorę go jednak szybko z parapetu, bo z tyłu głowy mam, że może dzwonić do mnie szpital. 

Marszczę jednak brwi, gdy na wyświetlaczu pojawia się numer Charlie. Odruchowo sprawdzam godzinę na wyświetlaczu - druga trzydzieści. 

Przejeżdżam dłonią po twarzy i naciskam na zieloną słuchawkę, po czym uruchamiam tryb głośnomówiący. 

- Halo? - odzywam się, a po drugiej stronie panuje cisza. - Charlie? 

- Damon... - słyszę jej pogodny śmiech, na co wykrzywiam usta w grymasie. - Nie mogę teraz rozmawiać. Jestem na imprezie. 

Czyli wszystko jasne. - Mimowolnie śmieję się na samą myśl, że Charlie może być pijana. Już przez telefon, wydaję się być bardziej potulna, gdy kieruję ją działanie na procentach. 

- Skarbie, ale to ty do mnie dzwonisz. - tłumaczę, a z mojego gardła wyrywa się cichy śmiech. 

- Niemożliwe! - piszczy i chichoczę jednocześnie. - Nie mogłabym do ciebie zadzwonić, bo ja jestem na imprezie, wiesz?

- Wiem, mówiłaś mi już. 

- Jak ty mnie dobrze znasz! 

- Charlie, podaj mi adres klubu to po ciebie przyjadę. - mówię rozbawiony, a plecami opieram się o zagłówek łóżka. Wyobrażam sobie właśnie kobietę w towarzystwie przyjaciółek i innych ludzi...o nie. 

Jeżeli jest w klubie, to oznacza, że na pewno kręcą się wokół niej napaleni faceci - muszę ją jak najszybciej stamtąd zabrać. 

- Adres, Charlie.

- Nie mogę ci powiedzieć. - śmieje się, a w jej głosie słyszę bełkot. - To moja tajemnica.

- To może mi ją zdradzisz? - proponuje.

- Damon, ale to wtedy nie będzie już moją tajemnicą. - odzywa się markotnie, a ja w tle mogę usłyszeć masę ludzi i głośną muzykę. - Mogę ci tylko zdradzić, że...klub zaczyna się na "A", a kończy na chyba..."s". 

Przewracam oczami, bo wychodzi na to, że Charlie jest w jednym z najpopularniejszych klubów. W swoim życiu, odwiedziłem ich już sporo, więc co nieco wiedziałem.

- Charlie, jesteś w Angels? 

Po drugiej stronie słyszę jękniecie, ale i chichot, od którego kręci mi się już w głowie. 

- Jakim cudem odgadłeś moją zagadkę?! - piszczy naburmuszona, a ja zaczynam zbierać się do wyjścia. - Na pewno oszukiwałeś.

- Charlie, wyjdź już przed budynek. - proszę i staram się nie zwracać uwagi na to, co kobieta mamroczę pod nosem. - Za dziesięć minut po ciebie będę. 

W szybkim tempie nakładam na siebie szarą koszulkę, a na nią ciemną bluzę. Na nogi wciągam dresy, a na stopy adidasy. Palcami przejeżdżam po włosach i staram się dobudzić. Wychodząc z sypialni, zabieram z sobą koc i chwilę zastanawiam się czy nie powinienem wziąć jakiegoś worka na ewentualne...wymiociny. Charlie chyba nie będzie rzygać, więc...dobra, może wezmę na wszelki wypadek. 

Z korytarza zabieram jeszcze kluczyki do samochodu, a po zakluczeniu mieszkania zjeżdżam na podziemny parking. 

______________________________________

Charlie stoi pod budynkiem, a jej policzki są czerwone. Jest bardzo ładnie ubrana, choć jej makijaż lekko się rozmazał - kobieta jednak go nie potrzebuję, bo wygląda nieziemsko w każdej odsłonie. 

Doctor's LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz