Musisz wygrać

634 15 4
                                    

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. W domku letniskowym panowała cisza, a leżąca koło mnie Rosemary spała jak jakiś niemowlak. Zrobiłam jej zdjęcie bo wyglądała słodko w poczochranych włosach i z rumieńcami na policzkach.

W jej pokoju byłyśmy same, więc odetchnęłam z ulgą. Podeszłam do lustra aby się trochę ogarnąć przed wróceniem do domu. Najpierw zajęłam się moimi włosami, które rozczesałam, potem resztkami makijażu które zmyłam i zrobiłam nowy, a na samym końcu poszłam do łazienki się przebrać w jeansy i umyć zęby.

Wyglądałam jak nowo narodzona (ale wcale się tak nie czułam bo doskwierały mi mdłości). Nie chciałam budzić Rose więc korzystając z chwili wolnego zeszłam na dół po coś do picia.

Widok jaki zobaczyłam w salonie i kuchni mnie przeraził. Na podłodze walały się balony, na stole poprzewracane kubeczki,nie mówiąc już o porozrzucanych wszędzie butelkach po alkoholu. Zaczęłam zbierać śmieci z podłogi kiedy zobaczyłam jakąś dziewczynę.

-O widzę, że nie tylko ja jestem porannym ptaszkiem.- uśmiechnęła się.- Wogóle to jestem Ella.

-Miło mi, jestem Annabelle, ale możesz mówić na mnie Bell.- powiedziałam do szatynki.

-To co? Sprzątamy ten syf?- zapytała na co kiwnęłam głową.

Przez to, że rodzice ciągle wpajali mi, że w domu ma być idealny porządek miałam przez to jakąś schizę. Hannah czyściła wszystkie pokoje oprócz mojego, Victorii i Georginii, same musiałyśmy je sprzątać. Nie narzekałabym na to gdyby to miało być zwykłe codziennie sprzątanie, ale oni kiedy widzieli jakiś najmniejszy paproch na podłodze to wpadali w szał.

Po jakich czterdziestu minutach posprzątałyśmy cały salon, łazienkę na dole i taras. Nie ukrywam, że taka robota mnie wykończyła, ale za to byłam zadowolona kiedy mogłam patrzeć na czystą przestrzeń.

Poszłam z Ellą do kuchni, aby się czegoś napić.

-Do jakiej szkoły chodzisz?- zapytałam szatynki kiedy piłam wodę z cytryną

-Miami Jackson Senior High School, jestem w trzeciej klasie.-westchnęła.- W sumie jest spoko, mam do niej w miarę blisko autobusem. A ty? Gdzie chodzisz?

-Miami Private School i też jestem w trzeciej.-odparłam

-Woo, i jak? Założę się, że macie mundurki.

-Mamy.- zaśmiałam się.- Niby nie są takie złe, przynajmniej tracę mniej czasu rano

-No to fakt.- stwierdziła.-Zawsze rano muszę szukać czegoś na szybko i nigdy nie mogę nic znaleźć.

-Wogóle mam brata bliźniaka i chodzimy do tej samej szkoły.- zaczęła.- Czasami mnie irytuje, ale wiesz to w końcu mój brat, wszyscy twierdzą, że jesteśmy bardzo podobni a ja wtedy czuję się urażona bo nie jestem aż taka brzydka jak on.

-To ja mam dwie siostry. Jedną młodszą o dwa lata, drugą starszą o dwa lata i o dziwo bardziej dogaduję się z tą młodszą. Bardziej się rozumiemy

-Boże ile bym dała, żeby mieć siostrę i móc porozmawiać z nią o babskich sprawach. Wiesz z mamą niby się da, ale to nie to samo.

Z moją to w szczególności.

-Tak, wiem o co ci chodzi. Posiadanie sióstr jest fajne bo właśnie możesz się wygadać o babskich sprawach i masz pewność że będziesz zrozumiana.

-Chase jest pojebany, dosłownie.- zaśmiała się.- Nie wiem jakim cudem jesteśmy spokrewnieni, jak go poznasz to też zadasz sobie to pytanie. To on śpi tu na kanapie.- wskazała na kanapę na której spało dwóch chłopaków.- To ten bez koszulki.

Âme noireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz