Nie robię afery

328 17 4
                                    

Od urodzin Nelsona minął jakiś tydzień. Gdy rozmawiałam z chłopakiem o jego imprezie nadal był podjarany i ucieszony. Wielokrotnie dziękował mi oraz naszym przyjaciołom za tak cudowną niespodziankę.

W sumie to mu się nie dziwiłam. Przecież, kto nie chciałby w swoje urodziny mieć imprezy niespodzianki, którą zorganizowały dla ciebie ważne osoby?

Grudzień w Miami był wyjątkowo ciepły. Kiedy szłam przez dziedziniec szkolny razem z moją siostrą przez ciemne chmury przebijało się słońce. Czasami na święta bywałam w innych stanach, gdzie było strasznie zimno. Cieszyłam się, że mieszkałam w takim miejscu, na Florydzie cały rok pogoda była cudowna. Raz trochę bardziej, raz trochę mniej. Ale nadal była piękna.

Rozejrzałam się po korytarzu zmierzając w kierunku sali od biologii. Usiadłam przy ścianie poprawiając białą opaskę na mojej głowie. Nudziło mi się, ale nie chciało mi się szukać po całej szkole Phoenixa,Jacka czy Rosemary. Skazana byłam więc na samotność, bo nie przepadałam za ludźmi w grupie,  z którymi miałam biologię. Wyszperałam z plecaka moją najnowszą książkę, którą dorwałam w bibliotece i w oczekiwaniu na dzwonek odpłynęłam w jej pożółkniętych stronach.

O dziwo wciągnęłam się, nawet nie zwróciłam uwagi na dzwonek, którego dźwięk rozległ się po korytarzu.

Z niechęcią weszłam do sali trzymając w ręce książkę. Usiadłam w mojej ławce obok Hazel, która jako jedyna z tego pomieszczenia była trochę spoko.

Wyciągnęłam zeszyt oraz podręcznik z biologii. Przez równe 50 minut słuchałam o procesach metabolicznych w ciele człowieka. Biologia była okej, w pierwszej klasie nawet myślałam, że pójdę na biotechnologię. Z biegiem lat uważam ten przedmiot za bardzo wymagający i w który trzeba włożyć ogrom na prawdę ciężkiej pracy.

Tak jak wspomniałam, myślałam trochę nad tym aby zostać optometrystą, albo chociaż okulistką. Jednak nie byłam tego w stu procentach pewna bo po głowie chodziła mi jeszcze architektura. To dziwne, bo to zupełnie inne dziedziny, wymagające innych przedmiotów. Ale to właśnie one wzbudzały we mnie największą ciekawość.

Po wyjściu z sali zmierzyłam w stronę szafek, aby wyciągnąć z niej podręczniki, które były mi na dziś potrzebne. Jak się obróciłam spojrzałam na pochłoniętą czytaniem fizycznej książki Rosemary.

–O hej! Nie zauważyłam cię.–zamknęła książkę.

–Jak idą przygotowania do olimpiady?

–Dobrze, Moore jest zajebista.–odparła poprawiając okulary.–Chodzę na kółko fizyczne, a po zajęciach daje mi dodatkowe zadania, które mi potem sprawdza.

–Trzymam kciuki, kto wygra konkurs jak nie ty?–uśmiechnęłam się.

–No właśnie..boję się bo jako drugi startuje taki chłopak. On jest mega mądry! Nazywa się Isaac, jest z naszego rocznika.

–Kojarzę go hmm..chyba mam z nim razem historię, często się zgłasza. Taki brunet w okularach?

–Tak! Jezu boję się, chciałabym wygrać, ale wątpię.

–Stara.–położyłam dłonie na jej ramionach.–Dasz radę serio i pierdol jakiegoś Isaaca. Nie ma z tobą szans.

Dziewczyna się nie odezwała tylko mnie przytuliła. Jej wiśniowe perfumy dotarły do moich nozdrzy. Lubiłam ten zapach, bo tak pachniała Rose.

Cały dzień w szkole był zwyczajny, minął mi tak jak zawsze. Nic spektakularnego się dzisiaj nie stało, na przerwach rozmawiałam z Rosemary, Jackiem i Phoenixem. Po lekcjach zostałam na krótkim spotkaniu samorządu uczniowskiego. Nancy przedstawiała nam pomysły na to jak zorganizować dyskotekę walentynkową, która miała odbyć się w lutym. Mieliśmy w planach przeznaczyć na nią fundusze szkole oraz pieniądze jakie wpłacali rodzice na składki.

Âme noireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz