Niezapominajki

461 17 7
                                    

Założyłam na siebie moje bardzo wygodne legginsy oraz top. Włosy związałam w wysokiego kucyka i poprawiłam makijaż. Była dzisiaj sobota, co oznaczało kolejny trening z Jose i Cadenem. Pomału się do nich przyzwyczaiłam, co nie było do końca proste.

Caden na naszych spotkaniach w paczce prawie wogóle się do mnie nie odzywał, ani ja do niego. Odpowiadało mi to, bo nie dość, że musiałam z nim trenować to później chodzić na imprezy czy spotkania.

Westchnęłam trzymając w ręce moje buty taneczne i ostatni raz patrząc na moje odbicie w lustrze. Zeszłam pewnie na dół zastając Georginę w przedpokoju.

-Annabelle, moje auto się zepsuło.-zaczęła, na co odpowiedziałam jej ponurym spojrzeniem.-Proszę, mogę pożyczyć twoje? Ten jeden raz.

Przewróciłam oczami następnie kładąc kluczyki od mojego ukochanego porshe na jej dłoni.

-Ma do mnie wrócić cały.

Kiwnęła głową i wyszła z domu. Założyłam dzisiaj moje ulubione buty czyli balerinki. A potem również wyszłam z domu. Przystanek autobusowy był niedaleko, więc poszłam w jego kierunku piechotą. Usiadłam na ławeczce w oczekiwaniu na autobus i przeglądałam instagrama. Rosemary wstawiła nowe story z naszym zdjęciem w piątkę. Uśmiechnęłam się widząc zdjęcie.

Dzisiaj znowu się spotykaliśmy w paczce tym razem w domu Julie, który był niedaleko szkoły tanecznej.

Wsiadłam do autobusu, który na moje nieszczęście prawie cały był pełny. Przewróciłam oczami poirytowana kiedy ludzie się w nim przepychali. W tym momencie cieszyłam się, że mam prawo jazdy i nie muszę nim wracać codziennie ze szkoły. Chyba bym powariowała.

Wysiadłam z pojazdu zaczerpując trochę świeżego powietrza. Przystanek był na przeciwko szkoły więc przeszłam tylko przez pasy i już byłam pod budynkiem. Weszłam do niego pewnie kierując się od razu w stronę mojej szatni.

Otworzyłam drzwi od pomieszczenia, widząc w nim Lindley, która musiała być już po treningu, bo widziałam jak ściąga ze swojej stopy buta tanecznego.

-Hej.-powiedziałam niepewnie w jej stronę siadając na ławce i ściągając buty.

-Cześć.-mruknęła.

Czyli jednak sprawdza się powiedzenie: „Z kim się zadajesz takim się stajesz" ( Chodzi mi o to, że Lindley to psiapsi Bianci)

Byłam już gotowa więc wyszłam szybko z szatni. Weszłam na salę, która narazie była pusta więc zaczęłam się rozciągać. Wczoraj po przyjściu z plaży ogarnęłam trochę kroki do tego układu więc powinno być dobrze. O ile ten idiota to zrobił.

Starałam się na tych treningach dawać z siebie sto procent, co nie było do końca takim prostym wyzwaniem. Właściwie to wszędzie musiałam starać się na sto procent i osiągać maksymalny wynik.

Po chwili nie byłam już sama w sali bo zjawił się w niej Caden, który zeskanował mnie spojrzeniem. Nasza relacja była dość dziwna, po prostu za sobą nie przepadaliśmy. Przełknęłam ślinę kontynuując rozciąganie moich mięśni.

Jego włosy klasyczne były lekko ułożone, a duże brązowe oczy co jakiś czas migały. Na sobie miał luźne czarne spodnie i t-shirt, który był dość szeroki. Patrząc na niego na ulicy, nigdy nie powiedziałabym, że jest tancerzem i właśnie przygotowywał się do zawodów.

-Może poćwiczymy układ zanim Jose przyjdzie, chyba, że nie opanowałaś krok..

-Opanowałam.

-To świetnie.-odparł sarkastycznie, podłączając głośnik do prądu, a następnie puszczając muzykę.

Âme noireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz