Przepraszam Nell

374 14 5
                                    

Obudził mnie irytujący alarm dobiegający z mojego telefonu. Nie zdziwiło mnie to, że byłam kompletnie nie wyspana. Przetarłam moje oczy i zerknęłam na godzinę.

Miałam jeszcze sporo czasu do rozpoczęcia treningu, więc postanowiłam, że ogarnę się na spokojnie. Byłam lekko głodna, więc postanowiłam, że zjem chociaż jabłko.

Zeszłam na dół nie zastając tam nikogo, oprócz Hannah, która właśnie stała w kuchni i gotowała.

–Jak minęła wczorajsza kolacja?–zapytała brunetka.

–Dobrze, ale wyczerpująco.–zaśmiała się.

–Przynajmniej wczoraj miałam wolny wieczór.–uśmiechnęła się.

Z jabłkiem w ręku opuściłam pomieszczenie i skierowałam się w stronę schodów. Weszłam na górę i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Wgryzłam się w owoca i uspokoiłam uczucie głodu jakie mi wcześniej doskwierało.

Postanowiłam że zacznę się już szykować. Włosy związałam w luźnego warkocza i nałożyłam na siebie wygodne materiałowe spodnie i top. Dzisiaj w Miami nie było jakiegoś dużego słońca więc na wszelki wypadek zarzuciłam na siebie bluze. Zrobiłam lekki makijaż, który kamuflował moje niewyspanie i przejrzałam się w lustrze.

Chwyciłam do ręki moje buty taneczne, a potem otworzyłam drzwi od pokoju i z niego wyszłam.

Założyłam moje wygodne adidasy, poprawiłam niesforny kosmyk włosów i opuściłam dom. Otworzyłam furtkę i weszłam do mojego ukochanego porshe.

Oparłam ręce na kierownicy i westchnęłam głośno. Zapięłam także pasy i ruszyłam. Miałam nadzieję, że Caden serio się nie spóźni bo nie miałam ochoty na kolejną kłótnię po wczoraj.

Był dobrym tancerzem i to właśnie przez niego mieliśmy większą szansę na wygraną tych zawodów. Musiałam to przyznać choć nie chciałam. Na prawdę mnie denerwował, a przede wszystkim denerwowało mnie jego podejście do naszych treningów. Zachowywał się jak totalne dziecko, które nie wie czego chce. Niby chciał wygrać, ale wogóle tego nie pokazywał.

Czasami dało się z nim jakoś dogadać i byłam mu wdzięczna za to, że u niego przenocowałam. Zawsze mógł mnie odwieść do domu i narzekać na mnie razem z moją matką. On za to zachował się odwrotnie.

Byłam wręcz zmuszona do zaakceptowania zachowania Cadena Hilla, bo jeśli przeszlibyśmy przez półfinał to czekał by nas jeszcze finał, który jak wywnioskowałam z opowieści chłopaka i Jose był kurewsko trudny. Musiałam zdać się na ich opinię bo nigdy nie miałam doczynienia z takimi zawodami. Zwykle brałam udział w występach solowych, które wygrywałam, albo zajmowałam miejsce na podium.

Radio umilało mi jazdę przez zatłoczone Miami. Nie dość, że dzisiaj było pochmurno to był duży ruch na drogach. Uchyliłam okno przez które dostał się śnieży powiew wiatru, który był przyjemnie zimnawy.

Zaparkowałam mój samochód i wyszłam z niego w szybkim tempie. Zapowiadało się na niezłą ulewę z czego nie byłam jakoś bardzo zadowolona.

Lubiłam deszcz, ale nie jakoś bardzo. Moze to dlatego, że pogoda tutaj praktycznie zawsze jest ciepła i przyjemna? Nie wyobrażam sobie wyprowadzki na studia, bo w innych stanach może być zimniej i nie wiem jakbym się do tego przyzwyczaiła.

Szłam przez korytarz, nie widząc tam absolutnie nikogo. Słychać było tylko dźwięk szurających o ziemię butów. Otworzyłam drzwi od szatni w której było przyjemnie ciepło. Rzuciłam bluzę na ławkę, a następnie na niej usiadłam. Rozwiązałam moje buty i schowałam je pod moimi nogami, następnie założyłam złote buty taneczne.

Âme noireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz