Daj sobie pomóc

328 17 4
                                    

–Gdzie byłaś co?–drążyła.–Dyrektor dzwonił, o wszystkim mi powiedział. Ostatnio jesteś rozkojarzona, dostałaś słabą ocenę z angielskiego i w dodatku uciekłaś ze szkoły! Co się do cholery z tobą dzieje?!

–Nic.

–Spójrz na mnie jak do ciebie mówię!–wrzasnęła, a ja podskoczyłam.–Albo powiesz mi co się dokładnie stało albo...

–No właśnie? Co mi zrobisz?–zapytałam.–Uderzysz mnie? Kolejny raz powiesz mi „jesteś niewdzięcznym bachorem"? Albo może znów dasz mi szlaban, którego i tak nie będę przestrzegała?

–Dość!–wstała z kanapy i podeszła do mnie.–Za kogo ty się niby uważasz? Tak ci źle z tym, że jesteś naszą córką? Nie masz prawa na nic narzekać! Chodzisz do najlepszej szkoły, a i tak masz to w dupie. Masz nowe ciuchy, z najdroższych firm, a i tak udajesz że ich nie chcesz.

–Ale nie mam szczęśliwej rodziny.–stwierdziłam.–Nie mam, nie miałam i nigdy nie będę mieć. Przez was.

Kobieta uderzyła mnie z wielką siłą w policzek, a tata przyglądał się całej sytuacji z boku patrząc na mnie z pogardą.

–I tak, źle mi z tym, że jestem waszą córką!–wybiegłam z domu wcześniej szybko zakładając buty.

Niebo było zachmurzone, ale nie było mi zimno. Lekki wiatr zawiewał w moje włosy. Nie miałam zielonego pojęcia co ze sobą zrobić ani gdzie pójść. Wiedziałam tylko, że nie chcę teraz przebywać w domu.

Robiło się coraz ciemniej, a wiatr coraz bardziej poruszał drzewami. Skrzyżowałam ręce pod piersiami i nadal szłam przed siebie. Mijałam wiele ludzi, którzy wracali z pracy, ze spacerów lub wieczornych zakupów.

Poczułam wibrujący telefon z tylnej kieszeni moich spodni. Westchnęłam i wyciągnęłam urządzenie.

Dzwoni Rory

Ah no tak. Cały czas nad głową wisiała mi sprawa dwóch tajemniczych kobiet. W dodatku nie powiedziałam Rory o Lorelai ani podejrzanej rozmowie mojej matki z ciotką.

Hej.–zaczęłam rozmowę.

Hej, nie widziałam cię dziś w szkole. Coś się stało? Dowiedziałaś się czegoś nowego?

Postanowiłam skłamać, bo nie chciałam aż tak angażować dziewczyny w moje życie prywatne.

Nic się nie stało i nie dowiedziałam się niczego nowego. A ty?

–Oglądałam listy, które mój tata trzymał na strychu, nawet próbowałam wyciągnąć z niego jakieś informacje.

–I?

–Nie powiedział nic nowego. Chyba aż tak bardzo nie znał tej Leslie. Łączyła ich tylko wakacyjna miłość i to lata temu.

–Nie wierzę, że nie pamięta jej nazwiska.

–Sugerujesz, że kłamie? Na pewno nie.

–Przypuszczam. Skoro Leslie była jego miłością powinien coś pamiętać. ZWŁASZCZA jej nazwisko.

–Po co miałby kłamać? A może coś wiesz i nie chcesz mi powiedzieć?!

–Nie dowiedziałam się nic nowego. Ta sprawa jest po prostu popieprzona. Mam wrażenie, że każdy coś ukrywa.

–To fakt. A pytałaś mamy?

–Nie. Muszę kończyć cześć.

Schowałam spowrotem telefon i szłam przez uliczkę. Uświadomiłam sobie, że wylądowałam na dzielnicy gdzie mieszka Josephine. Nie miałam gdzie się podziać, więc stwierdziłam, że do niej zajrzę.

Âme noireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz