Już dobrze

312 19 4
                                    

–Bell? Bell!–krzyknęła Victoria, więc gwałtownie otworzyłam zaspane oczy.

–Hm?

–Za piętnaście minut mamy lekcje, myślałam że pojechałaś beze mnie.–zakomunikowała mi.

–Co?–przetarłam oczy.

Sekundę później spojrzałam na tapetę w telefonie. Wytrzeszczyłam oczy i uniosłam brwi.

Kurwa mać

Wybiegłam z pokoju do łazienki, uczesałam włosy w wysokiego kucyka, następnie umyłam zęby i wybiegłam z toalety. Założyłam mój mundurek szkolny i dopakowałam natychmiastowo potrzebne książki. Złapałam się za głowę bo zdałam sobie sprawę, że nie powtórzyłam materiału na dzisiejsze pytanie z angielskiego.

Nie miałam czasu robić makijażu, więc tkwiłam w nadziei że ludzie nie zauważą moich przerażających worów pod oczami, przekrwionych od płaczu oczu i bladej twarzy.

Zarzuciłam plecak na plecy i zbiegłam po schodach, ale tak aby się nie wywalić. Ubrałam eleganckie balerinki i wyszłam w towarzystwie Vic z domu.

Rzuciłyśmy torby na tylne siedzenie i zapięłyśmy pasy. Oparłam blade dłonie na kierownicy i zaczęłam jechać moim porshe.

Oczywiście korki w Miami, pojawiają się w najmniej chcianych momentach, więc teraz w nich stałyśmy.

–No kurwa mać!–wrzasnęłam i uderzyłam rękoma o kierownicę.

Wszystko się pieprzy

–Annabelle spokojnie.– siostra oparła ciepłą dłoń na moim chudym ramieniu.

Jak miałam być spokojna? Wszystko zaczęło nagle się walić. Caden wie o moim najbardziej wstydliwym i krępującym sekrecie, matka przede mną coś ukrywa, a pół finał zbliża się wielkimi krokami. Oparłam głowę na fotelu i głośno westchnęłam.

–Wszystko okej?–przerwała ciszę.

Bardzo ją kocham, ale chcę być teraz sama.

–Nie, nie wiem.–odparłam.

–Co się stało?–zmarszczyła z przerażeniem brwi i długą chwilę czekała na moją odpowiedź.

–Moje życie się stało.

Nie chciałam już dłużej żyć. Nie chciałam być dłużej Annabelle Wilson, bo to mnie przerasta. Ciężar na moich barkach robi się coraz bardziej nieznośny.

Blondynka nic mi nie odpowiedziała. Nie dziwiłam jej się. Sama nie wiedziałabym co na takie coś powiedzieć. Korek ruszył, więc jakimś cudem dotarłyśmy do szkoły.

Korytarz był pusty, a zegarek wskazywał, że spóźniłam się równe 7 minut. Złapałam się za głowę i weszłam do sali od angielskiego. Nauczycielka spojrzała na mnie, a ja na nią. Czułam na sobie wzrok całej grupy więc z brakiem pewności siebie przeszłam przez salę.

–Przepraszam za spóźnienie. Korki.–powiedziałam.

Profesorka kiwnęła głową i zaczęła coś robić na swoim komputerze. Usiadłam na swoim miejscu obok Rosalie.

–Dzisiaj odpytuję z trzech ostatnich lekcji. Jacyś chętni?–zapytała ze sztucznym uśmiechem.

Nienawidziłam tej suki.

Âme noireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz