Annabellka

358 16 4
                                    

                                        CADEN

Powinieneś częściej ją odwiedzać.–odezwałem się do Blaze'a, który gapił się w telefon.

Czasami miałem wrażenie, że to ja byłem ‚tym starszym bratem'. Ja i Blaze od zawsze się różniliśmy, mieliśmy zupełnie odmienne charaktery, przez co w dzieciństwie nie brakowało nam kłótni.

–Nie mam tyle czasu.–odparł.–Odwiedzę ją następnym razem.

Blaze wolał naszego dziadka. Od zawsze tak było. Ja miałem babcię, on dziadka. Więc kiedy umarł, Blaze z niechęcią jeździł do babci. Wiedziałem, że mu go bardzo brakowało, zwłaszcza kiedy pojawiał się w tym domu.

–To nasza babcia.–zmarszczyłem brwi, a potem wzruszyłem ramionami.–A z resztą jak  tam chcesz, ja jadę.

Przeszedłem przez salon i spojrzałem na mamę, która rozmawiała z kimś przez telefon w kuchni. Pomachałem jej mówiąc ciche „pa".

Martha Hill była elegancką kobietą. Jej brązowe włosy upięte były w ciasny kucyk. Na sobie miała bordową koszulę, wepchniętą w czarne eleganckie spodnie ze złotymi guzikami. Jej sylwetka była szczupła, a uśmiech przepiękny.

Miałem dobre relacje z rodzicami, starałem się nie sprawiać im problemów, albo ukrywać je tak aby się o nich nie dowiedzieli. Blaze też taki był, staraliśmy się na siebie nie skarżyć. Nawet jak byliśmy bardzo pokłóceni.

Nasi rodzice prowadzili wspólnie firmę, która dobrze prosperowała. Z tego co mi wiadomo współpracowali także z innymi, w tym z Wilsonami oraz Millerami. Przez co nigdy nie narzekałem na brak pieniędzy, zawsze było nas na wszystko stać i chyba nigdy niczego nam nie brakowało.

Pomimo tego, że jesteśmy bogaci, miałem normalne, beztroskie dzieciństwo. Spędzałem je razem z Blaze'm, doskonale pamiętam nasze przejażdżki rowerowe po plaży, skoki do basenu czy strzelanie udawanymi pistoletami udając szeryfów.

Wyszedłem z domu i wsiadłem do mojego białego mustanga. Po kilku minutach byłem już na miejscu.

–Cześć Cadenku.–powiedziała moja babcia i mnie przytuliła.

Zaniepokoiłem się bo babcia wyglądała dzisiaj gorzej. Choroba nadal ją męczyła, widziałem to. Ale pomimo tego i tak szeroko się uśmiechała i udawała, że czuje się dobrze.

Podążyłem za nią, aby pomóc jej nosić filiżanki herbaty.

———————————————————————————-
ANNABELLE

Myślałam o Cadenie. I najgorsze było to, że te myśli nie chciały opuścić mojej głowy.

–Ughh.–przewróciłam się na drugi bok i byłam na siebie zła.

Caden Hill był specyficzny. Miałam wrażenie, że pomimo tego że był w miarę popularny to i tak był skryty. Byłam ciekawa jego osoby. A wydawało mi się, że on też był ciekawy mnie.

Zbliżyliśmy się do siebie, bo trenowaliśmy prawie codziennie, dodatkowo kiedy zobaczył mój sekret zaczęłam mieć do niego zaufanie. Zachowywałam się w stosunku do niego jak jakaś rozkapryszona wariatka, ale nie umiałam nad tym zapanować. W końcu nadal był to Caden Hill. Ten sam, z którym się kłóciłam i ten sam który wylał na mnie drinka.

Âme noireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz