Pov Clarke
- Bellamy..? - Zapytałam z drżącym głosem, nie dowierzając kogo widzę. Mój były chłopak, ojciec mojej córeczki, stoi przede mną z bukietem kwiatów w ręce i uśmiechem na twarzy. Stałam jak słup soli, nie mogąc nic więcej powiedzieć
- Cześć Clarke. - Przywitał się skinięciem i podał mi bukiet - Myślałem, że Cię już nie zobaczę, gdy dowiedziałem się, że tu dotarłaś, od razu przybiegłem. - Zapewniał zmartwiony, złapał mnie za policzek, co zdenerwowało Lexę, która przyglądała się sytuacji z morderczym wzrokiem.
Złapałam za jego dłoń z niedowierzaniem. Zaraz poczułam pocałunek na policzku
- Tęskniłem... - Wyszeptał
- Zostawiłeś mnie... - Wyszeptałam patrząc ze łzami w podłogę
- Może nie teraz? Cieszmy się tym, że wróciłaś do domu. Do mnie. - Powiedział pocierając kciukiem mój policzek
- Mamy córkę. - Powiedziałam cicho na co jego uśmiech znikł z twarzy. Czułam na sobie wzrok wszystkich. Nie wiedziałam co robię, po prostu znowu spotkałam mężczyznę, któremu ufałam, którego w głębi kochałam. Nadal był tym czarującym, miłym Bellamy, którego kochałam
- Córkę? Mogę ją zobaczyć? - Zapytał niepewnie, na moje skinienie Camila przyprowadziła moją zaspaną córkę
- Bellamy, to jest Mary, nasza córka. - Uśmiechnęłam się w jego kierunku, ukucnął przy dziewczynce, która trzymała mnie za rękę
- Cześć malutka, jestem twoim tatą. - Powiedział chcąc podać jej rękę, ale ona spojrzała na niego z niepewnością i przerażeniem
- Mamo ratuj! - Zawołała patrząc na Lexę, a zaraz schowała się za jej nogami. Czułam smutek i dopiero teraz dotarło do mnie, że cały czas stała i patrzyła za nami Lexa.
- Mary nie przepada za nowymi osobami. Jak Cię pozna to, Cie pokocha. Musisz poczekać. - Zaproponowałam i spojrzałam na córke, którą przytuliła szatynka
- Czemu mamo? Myślałem, że to jest nasza córka. - Oburzył się trochę Bellamy nie spuszczając wzroku z Lexy, ta robiła to samo
- Przez te lata dużo się zmieniło, staliśmy się rodziną. Zaopiekowała się mną Lexa, potem poznaliśmy Camile i Lauren, Daryla i na końcu Octavię. - Wyjaśniłam z uśmiechem - Bellamy, to jest Daryl. - Pokazywałam wskazując na kusznika, ten mu skinął z uśmiechem, a Dixon tylko patrzył co mnie zdenerwowało, dlaczego oni go tak nie lubią? - To Camila i Lauren. - Uśmiechnął się do nich i pocałował rękę Camili
- Obrączka? - Zapytał z uśmiechem
- To moja żona. - Wtrąciła się Lauren obejmując młodszą, patrzyła na niego z wyższością
- Cześć braciszku. - Przywitała się Octavia przytulasem
- To jest Lexa moja... - Zawahałam się patrząc na szatynkę, która mierzyła go wzrokiem, po chwili spojrzała na mnie z niepewnością. Przecież nie mogę mu powiedzieć, że Lexa jest moją dziewczyną. Potrzebujemy jego pomocy, bez niego nie będzie nam łatwo w tej kolonii, a do tego Mary potrzebuje ojca. - Przyjaciółka.
Widziałam teraz szok na jej twarzy i zawieść w jej oczach. Nigdy nie widziałam u niej czegoś takiego.
- Bellamy Blake. - Przywitał się podając jej rękę z triumfalnym uśmiechem. Kobieta patrząc teraz na niego nie wyciągnęła ręki. Miała kamienną twarz.
- Lexa. Lexa Woods. - Powiedziała stanowczo, bez uśmiechu, bez żadnych emocji
- Czyli Lexie. - Zaśmiał się cicho
- Lexa. Nie mów do mnie inaczej. - Odparła ostro mierząc go od dołu do góry - Zabieraj rękę.
Bellamy bez uśmiechu zabrał kończynę i znów spojrzał na mnie
- Clarke, skoro twoja przyjaciółka tak dobrze dogaduje się z naszą córką, może gdzieś pójdziemy? Twoi przyjaciele się tu zadomowią, a ja Ci coś pokaże?
- Pewnie. Lexa zostaniesz z Marysią? - Zapytałam patrząc na szatynkę, która nadal nie spuszczała wzroku z Bellam'iego. Nic nie odpowiedziała. Bez zbędnego gadania, wyszłam z mężczyzną.
CZYTASZ
The last one /Clexa
Science FictionPięć miesięcy po rozpoczęciu apokalipsy zombie Lexa musi podjąć trudne kroki związane z porodem jej kochanki, oraz brakiem jedzenia w schronie. Co zrobi gdy na powierzchni pojawią się nowi ludzie? Czy ochroni rodzinę?