Ucieczka

34 3 2
                                    

Pov Clarke

Po tłumaczeniu Lexy, nie mogłam spać. Rano zaczęliśmy się pakować. Rano czyli o 3.00. Wyrobiliśmy się o 5.46, więc miałyśmy czas na ogarnięcie Mary. Jeszcze spała. Ciężko mi było pożegnać się z tym miejscem, ale nie miałyśmy wyboru. To ma być nasz pierwszy dzień na powierzchni. To już coś. Wielkie przeżycie. Nie byłam na dworze od kiedy tu weszłam. Bałam się chociaż bardzo tego chciałam.

Ja spakowałam dwie torby, w jednej były rzeczy Mary i jedzenie. W drugiej były moje i Lexy najważniejsze przedmioty w tym zdjęcie, trzy małe poduszki, dwa koce, ciuchy, oraz rzeczy z toalety.

Lexa w jednej torbie miała broń, oraz amunicję. Białą i palną. W drugiej jakieś survivalowe przedmioty. Nie wiem do końca co bo się nie znam.

Gdy byłyśmy gotowe ja jeszcze trzymałam Mary na rękach. Lexa położyła torby obok naszych i uklękła przy nas. Złapała za moje kolano i spojrzała mi głęboko w oczy. Widziała w nich strach.

- Nie bój się kochanie. - Zawołała cicho - Będę przy was. Będę o was dbać. - Powiedziała z uśmieszkiem, a później pocałowała Mary w czoło. Łza spłynęła po moim policzku

- Zrobimy to dla Mary. - Wyszeptałam wystraszona. Musiałam wziąść się w garść dla mojej córki.

- Chodźmy. - Rzekła łagodnie. Wstała i ubrała swoją czarną kurtkę z czerwonymi paskami i jakimś logiem. Wzięła Mary na ręce, a ja ubrałam swoją niebieską kurtkę. Następnie ubrałam Mary. Lexa włożyła ją do mnie na brzuch do nosidełka. Przerobiła jeden plecak. Wycięła dziury na nogi, głowę i ręce.

Wzięła pistolet do kabury, a nóż w rękę. Wzięła dwie torby na plecy. Ja miałam tylko małą. Lexa założyła Psu jeszcze.

Weszliśmy do korytarza. Serce biło mi jak szalone. Lexa zgasiła światła.

- Gotowa? - Zapytała łapiąc mnie za rękę. Skinęłam. Pocałowała moje usta bardzo delikatnie, aby dodać mi otuchy. Przejechała dłonią po główce śpiącej dziewczynki. Takiej spokojnej.

Otworzyła właz i wyszła pierwsza. Później wciągnęła Psa. Spojrzałam ostatni raz za siebie. Nie wiedziałam czy nam się uda, ale wiedziałam, że musimy spróbować dla mojej Mary.

Złapałam dłońmi na szczeble drabiny. Spojrzałam do góry gdzie był Pies. A dokładnie jego pysk. Czekał na mnie.

Wzięłam głęboki wdech i z świstem wypuściłam powietrze.

- Spokojnie... Damy radę... Mary, to dla Ciebie... - Wyszeptałam i zaczęłam wychodzić.

~~~~~~

Wybaczcie, że tak długo nie było rozdziału, ale nie miałam weny. Biorę was chwilę na przetrzymanie z tym wyjściem.

Nie martwcie się, niedługo wstawię pierwszy dzień na powierzchni.

Miłego dnia ❤️

The last one /ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz