Klakson

16 2 9
                                    

Pov Octavia

Klakson. To słyszałam. Otworzyłam oczy, wszystko mnie bolało, leżałam brzuchem i głową na dachu, samochodu, a nogi zwisały mi na przyczepę. Powoli się podniosłam i rozejrzałam, dopiero po chwili udało mi się złapać dobrze ostrość i mogłam ujrzeć co się dzieje. Zombie zbliżały się do naszego rozbitego samochodu, uderzyliśmy w ciężarówkę.

- Hej. - zawołałam łamiącym się głosem, nie mogłam dobrze złapać oddechu, spojrzałam na przyczepę, na której leżał Lincoln, Charlie i Camila. Gdzie Lauren? Cały czas ten cholerny klakson ranił moje uszy, zeszłam z dachu i zaczęłam budzić moich znajomych - Lincoln wstawaj. - potrząsnęłam jego ramionami, mężczyzna zaczął kaszleć

- Co...

- Obudź resztę. - powiedziałam, sięgnęłam po pistolet, który leżał na przyczepie i zaczęłam budzić Charlie, Lincoln zdezorientowany obudził Camile

- Gdzie Lo..? - zapytała rozglądając się wokoło, zaskoczyłam z przyczepy i spojrzałam do kierowcy, Dixon leżał głową na kierownicy, wciskając klakson, a Luna też. Wszyscy z tego co zauważyłam, wyglądaliśmy jak po drugiej wojnie światowej, tylko gdzie Lauren?

Otworzyłam drzwi z trudem i podniosłam głowę Daryl'owi, nareszcie ten okropny dźwięk ustał, zaczęłam go cucić, aż wreszcie odzyskał przytomność, a po nim Luna

- Idą tu! - usłyszałam Lincolna

- Lauren! - wołała Camila rozglądając się dookoła

- Camila musimy iść. - powiedziałam podchodząc z trudem do niej

- Nie mogę jej znaleźć... - mówiła zrozpaczona, nie było czasu

- Camila musimy iść.

- Nie mogę, Lauren jest...

- Posłuchaj mnie. - złapałam mocno za jej ramiona - Nie wiemy gdzie ona teraz jest, musimy uciekać albo zginiemy i już jej nie znajdziesz.

- Nie ruszę się bez żony. - wysyczała do mnie przez zęby, krew ciekła z jej nosa, a ona nieugięcie patrzyła na mnie

- Camila! - usłyszałyśmy wołanie dobrze nam znanej osoby, zaraz strzały pistoletu, poszliśmy w kierunku hałasu, który był nie daleko, wszyscy nie mieliśmy siły iść, ale zabraliśmy to co mogliśmy i zaczęliśmy uciekać. Dobrze, że obudził mnie ten klakson. Zaraz zobaczyliśmy ludzi, a dokładnie mężczyzn z mostu, zaczęli strzelać do zombie

- Pod ciężarówkę. - powiedział Daryl, tak zrobiliśmy, schowaliśmy się pod pojazdem i czekaliśmy. Zombie padały na ziemię, ale było ich też dużo

- Nie ma ich!

- Nie mogli uciec daleko, Negan będzie zadowolony z nowych niewolników, ruszamy!

Pov Clarke

- Mamo! - zawołała mała gdy ja wieszałam pranie

- Wieża na B9. - powiedziałam

- Szach mat! - krzyknęła i podbiegła do mnie, tuląc mnie od tyłu, spojrzałam na planszę

- Brawo moja mądralo! - uśmiechnęłam się biorąc ją na ręce z uśmiechem - Co teraz robimy?

- Ciocia Camz uczy mnie czytać. Poczytajmy odważnego psa! - zaśmiała się, postawiłam ją z powrotem na ziemię

- Robi się szefowo, już idziemy. - gdy powiesiłam ostatnią rzecz, zaczęłyśmy się kierować do domu, w którym zaraz zaczęłyśmy czytać ulubioną książkę Mary.

- Mamo, dlaczego mama musiała się poświęcić? - zapytała po chwili

- Ktoś nas zaatakował, a mama nas uratowała...

- Nie jestem głupia. - wysyczała przez zęby - To twoja wina, oni ją zabili...

W moich oczach pojawiły się łzy, spojrzałam na nią, wstała i chciała iść do pokoju

- Twój ojciec... - zaczęłam, zatrzymała się i spojrzała na mnie - Zaatakował nas w pewnym mieście dwa lata temu, nie mieliśmy wyjścia, było dużo tych potworów i ludzi, którzy nas chcieli zabić, mama żeby nas uratować musiała wysadzić miejsce, w którym była kiedy my uciekaliśmy. - opowiadałem kiedy łzy spływały mi po policzkach - Kochałam ją z całego serca...

Mary podeszła i przytuliła się do mnie, Lexa nie żyje i nic już tego nie zmieni. Usłyszałam strzał, od razu się spięłam

- Co to? - zapytała szeptem wystraszona Marysia, zaraz kolejny, wzięłam ją na ręce i pobiegłam do pokoju, w którym śpi Dixon. Usłyszałam jak ktoś łamie zamek w drzwiach.

Pov Daryl

Wbiegliśmy do budynku, w którym wcześniej się zatrzymaliśmy, czyli w do komisariatu, rzuciłem torbę i kuszę na ziemię, gdy to zrobiłem od razu przylgnąłem do drzwi, pomagając Lincolnowi i Lauren je przytrzymać. Luna i Octavia szybko przyniosły biurko, którym zastawiliśmy drzwi, a później kajdankami spięliśmy klamki. Może to nic nie da, ale miejmy nadzieję na coś innego.

- Camila musisz usiąść. - powiedziała Lauren od razu podbiegając do rannej Camili, wszyscy byliśmy ranni, jednak Camila była chyba najbardziej. Całą drogę musiała podpierać się o żonę

- Pokaż. - powiedziałem, rozciągłem nogawkę od spodni, a dokładnie lewą nogawkę, pod kolanem miała ogromną ranę, jakby coś jej się wbiło, ale tego czegoś już nie było - Octavia przynieś coś do owinięcia rany, Lincoln pilnuj drzwi. - zarządziłem, Lauren uklękła przy żonie

- Hej Camz, jestem tutaj skarbie. - pocałowała jej dłoń, gdy tylko Octavia przyniosła mi prześcieradło, przemyłem je wodą

- Zaboli. - ostrzegałem, zaraz zawiązałem je na ramię, Camila prawie krzyczała z bólu gdyby Lauren nie dała jej jakiejś szmatki do ust, aby zagryzła zęby

- Jesteś bardzo dzielna kochanie. - pocałowała jej czoło i wyciągnęła szmatkę po czym przytuliła do siebie

- Musimy się dostać do chatki, tam mamy leki. - powiedziała Luna wycierając ucho, z którego leciała jej krew

- Ona nie da rady bez samochodu. - zauważyła Lauren - Daryl co mamy robić?

Siedziałem i nic nie mogło wpaść mi do głowy

- Ktoś jeszcze jest poważnie ranny? - zapytałem rozglądając się po znajomych - Wyjdę po jakiś samochód.

- Nie, jesteś tu potrzebny, jako jedyny znasz się chociaż trochę na medycynie. - powiedziała Octavia - Ja pójdę.

- Nie możesz iść sama. - zaznaczył Lincoln

- Pójdę z nią, wrócimy gdy zrobi się gorąco, stąd do chatki jest godzina drogi samochodem, wiem dokąd iść. - wyjaśniła Luna patrząc teraz na mnie - Damy radę, jesteśmy szybkie.

- Jeżeli zrobi się gorąco, chowajcie się albo wróćcie. - zaznaczyłem

- Nie, poczekajcie. - powiedział stanowczo Lincoln - Musimy iść wszyscy.

- Nie ma czasu Lincoln. - odezwała się Lauren, Octavia podeszła do latynosa i pocałowała go delikatnie w usta

- Nie żegnamy się, uważaj na siebie. - powiedział stanowczo, a ona mu skinęła, zaraz obydwie wyszły, a ja mogłem tylko się modlić żeby bezpiecznie wróciły.

Pov Octavia

Szybko wyszłyśmy z komisariatu, schowałyśmy się za jednym z samochodów.

- Idź za mną, jeśli coś zauważysz powiedz. - powiedziała Luna, skinęłam i ruszyliśmy w stronę chatki. Musimy się śpieszyć, od tego zależy życie Camili.

The last one /ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz