Pov Clarke
Wieczór
Wyszłam z nim. Z człowiekiem, który sprawił mi tyle bólu. Zdeptał moje marzenia o normalnej rodzinie, a teraz z czarującym uśmiechem podał rękę pełną mrzonek?
- Dziwnie na mnie patrzyła, tak obco. Nie lubi mnie? - Zapytał zmartwiony. Zawsze robił taką minę kiedy się czymś przejmował lub martwił. Marszczył brwi, a jego usta wykrzywiły się w banana, w drugą stronę. Musiałam go jakoś pocieszyć
- Po prostu jest nie ufna. - Powiedziałam łapiąc go za rękę, a on spojrzał w moje oczy. Te jego czekoladowe oczy, w których mogłam się rozpłynąć, jednak czegoś mi w nich brakuje.
- A ty jesteś? - Zapytał z uśmiechem i wziął mój podbródek w dwa palce. Czułam jego oddech na moich ustach. Dzieliły nas centymetry. Nie był za przyjemny, ale to jest to, co pamiętałam. Szkoda, że nigdy nie był zainteresowany higieną jamy ustnej...
- Przekonamy się? - Niewiem dlaczego to powiedziałam. Spojrzałam teraz w jego oczy, które wpatrywały się w moje usta. Staliśmy pod chyba jego domem. Przechodziliśmy wcześniej przez kilka ulic, które były puste. Na wieżach strażniczych kilkoro strażników, którzy nawet się nami nie interesowali. Jego usta zmieniły się w słodki uśmiech, który odwzajemniłam. Zaraz poczułam słony pocałunek na ustach. Niby nic takiego. Ale dlaczego słony? Odwzajemniłam pocałunek, a później kolejny, stawały się coraz mocniejsze i namiętniejsze.
- Clarke... - Zawołał i pociągnął mnie za sobą do domu. Pobiegliśmy do jego sypialni. Za dużo się nie rozglądałam, liczył się tylko on. Ściągnął swoją koszulkę, a ja zajęłam się jego paskiem. Odpięłam klamrę sprawnym ruchem i zajęłam się jego ustami. Brakowało mi tego. Kiedy on ściągnął moją koszulkę ja przed oczami miałam Lexę. Wryło mnie. Przestałam go całować. - Hej, w porządku? - Zapytał zaskoczony
- To chyba za dużo... Jesteś miły... Ale nie chcę... - Wyszeptałam cicho patrząc mu głęboko w oczy, w których zobaczyłam złość, zaraz wstał i rzucił szklanką obok o podłogę. Drgnęłam słysząc trzask szkła i twardą powierzchnię. Wyjął z kieszeni spodni papierosy, zapalniczkę i wyszedł bez słowa. Zamarłam.
Nie mogłam tam dłużej zostać. Czułam się obco w jego towarzystwie. To nie był mój Bellamy. Ale nie mogłam też go zostawić, co z Mary? Ubrałam się i postanowiłam się napić. Z barku w salonie, który sam w sobie robił wrażenie, swoją wielkością, wyciągnęłam alkohol, a dokładnie whisky. Po otworzeniu, wzięłam głębokiego łyka i spojrzałam przez okno. Po godzinie Bellamy nie wracał, a ja piłam dalej. Czułam się źle z tym, jak potraktowałam Lexę, jednak wiedziałam, że nic nie mogę zrobić. Pamiętam tylko, że ostatkami sił doszłam do domu.
Teraz
Obudził mnie okropny ból głowy. Wstałam z zamiarem napicia się wody, jednak w salonie zobaczyłam Marysię bawiącą się na dywanie i obserwujące je dziewczyny. Czułam się okropnie.
Pokłóciłam się z Lexą, która ma mnie w dupie, sama mi to powiedziała. Minęła godzina, a ja nadal nie mogę przestać o tym myśleć. Prawie przespałam się z facetem, który złamał moje serce w jednej minucie. Po poukładaniu sobie tego wszystkiego w głowie, poszłam do pokoju gdzie była Marysia z Lexą. Nikt do nas do tej pory nie przyszedł, a po rozmowie z Bellamy'm wiem, że ktoś ma przyjść, tylko kiedy? Zastałam ją patrzącą jak Marysia śpi. Była w nią wpatrzona.
- Lexa. - Zawołałam po chwili gdy się odważyłam, nawet na mnie nie spojrzała - Przepraszam. To nie miało tak wyjść...
- To jak? Miałam was pilnować, chronić i ciebie uszczęśliwiać seksualnie do końca życia? - Zapytała oburzona
- Clarke, ja po prostu się boję. Boje się o Ciebie, że Cię stracę, o małą. Zależy mi nie widzisz? Kocham was jak nikogo innego. - Zapewniała
- Nie przespałam się z nim. Chciałam, ale nie z nim tylko z tobą. Też Cię kocham, ale nie chcę żeby Mary miała w życiu jeszcze gorzej. - Mówiłam, a ona wstała. Złapała palcami za mój podbródek i zmusiła do patrzenia na nią
- Jeśli coś do mnie czujesz, pocałuj mnie. - Bez wahania rzuciłam się na jej usta. Całowałam je zachłannie i bez opamiętania, dopóki się nie odezwałam
- Jestem twoja... - Wyszeptałam zakładając jej ręce na kark
- Co z Bellamy'm? - Zapytała cicho po chwili oddechu
- Musi jakoś z tym żyć... Zaraz powinna przyjść Indra i pokazać nam Kolonie...
CZYTASZ
The last one /Clexa
Science FictionPięć miesięcy po rozpoczęciu apokalipsy zombie Lexa musi podjąć trudne kroki związane z porodem jej kochanki, oraz brakiem jedzenia w schronie. Co zrobi gdy na powierzchni pojawią się nowi ludzie? Czy ochroni rodzinę?