Pov Clarke
Znalazłyśmy garaż gdzieś na uboczu miasta. Lexa sprawdziła wszystkie pokoje i wejścia. Zabezpieczyła okna, a potem powiedziała czy jest czysto. Oczywiście było. W garażu był samochód. Czarny lincoln. Tylko bez dachu. Był odcięty i leżał gdzieś niedaleko drzwi. Usiadłam z przodu na skórzanym fotelu, a obok mnie Lexa. Przeczesała ręką włosy i zaczęła zaznaczać coś na mapie. Ja natomiast zajęłam się obudzoną Marysią. Najpierw ją nakarmiłam, a potem się bawiłyśmy.
Byłam trochę zmęczona, ale musiałam zająć się dzieckiem.
- Nasza podróż może się przedłużyć. - Poinformowała mnie Lexa
- Dlaczego? - Zapytałam zdziwiona
- Musimy przejść przez most, ale byłam tu kiedyś. Most jest zniszczony. Nie przejdziemy. Musimy iść na około co zajmie nam dzień. - Mówiła patrząc na mapę. Złapałam za jej podbródek zmuszając ją, aby spojrzała na mnie.
Spojrzałyśmy sobie w oczy. Musnęłam ustami jej wargi. Zaraz złożyłam na nich delikatny pocałunek.
- Odpręż się... - Wyszeptałam i zaczęłam ją powoli i namiętnie całować. Czułam jej ręce, jeździły po moich udach. Odsunęłam się, aby odłożyć na bok śpiącą Marysię. Usiadłam Lexie okrakiem na kolanach i złapałam dłońmi za szyję. Jej dłonie ściskały moje pośladki zanim zajęły się moją nagą skórą pod koszulką. Zaczęłam przez spodnie ocierać się o nią. Zaczęliśmy dyszeć.
Nagle usłyszeliśmy jak coś się przewróciło w pokoju obok. Obydwie spojrzałyśmy na zamknięte drzwi. Pies zaczął warczeć.
Zeszłam z niej i wróciłam na swoje miejsce z Marysią w rękach. Lexa wstała i wzięła pistolet do ręki.
Podeszła do drzwi. Wysiadłam z samochodu i stanęłam przy drzwiach. Również wyciągnęłam pistolet. Lexa szybko otworzyła drzwi. Spojrzała przez nie, za to ja nic nie widziałam.
- Zostań tu, zaraz wrócę. - Powiedziała cicho, skinęłam. Zostawiła otwarte drzwi do jakiegoś pokoju i weszła powoli do niego z pistoletem wyciągniętym w górze.
Czułam nie pokój i stres w jednym. Bałam się jak diabli. Patrzyłam w otchłań i czekałam na moją dziewczynę. Była odważna.
Nagle usłyszałam strzał. Zaraz kolejny. Moje ręce zaczęły się strasznie pocić i trząść.
Zaraz Lexa wybiegła przez drzwi i zamknęła je za sobą. Coś w nie waliło.
- Clarke uciekaj! Znajdę Cię. - Spojrzała mi w oczy. Skinęłam. Zabrałam jej torbę i wybiegłam przez drzwi.
Na dworze było ciemno. Bałam się. Nie wiedziałam gdzie mam biec. Gdzieś słyszałam szczekanie psa. Odpaliłam latarkę i biegłam. Po prostu. Nie widziałam sensu się zastanawiać. Po prostu biegłam. Marysia zaczęła płakać. Słyszałam ryki, harczenia i syczenia wokoło.
To była scena jak z horroru. Biegłam ile sił w nogach przed siebie, przez miasto. Tak. Wbiegłam do miasta. Marysia zwabiała wszystkie stworzenia do mnie. Serce biło mi jak szalone. Nie wiedziałam co robić. Nagle upadłam wbiegając w coś. Strzeliłam zombie w głowę. Chciałam wstać, ale coś złapało za moją nogę. Mary płakała. Mi skończyła się amunicja. To chyba mój koniec.
Zaraz głowa zombie przy mojej stopie rozprysła. Poczułam uścisk na ramieniu.
- Wstawiaj! - Krzyknęła jakaś kobieta pomagając mi wstać.
Czułam jej uścisk na nadgarstku. Biegłyśmy ile sił w nogach. Słyszałam strzały obok. Co się dzieje?
- Tutaj. - Powiedziała otwierając jakieś drzwi. Strzeliła w trzech zombie w domku. Jakiś wyszedł z innego pokoju, skończyła jej się amunicja. Złapałam za wazon na komodzie i uderzyłam nim w głowę trupa. Kobieta zdeptała jego twarz butem. Ledwo co widziałam jej figurę. Jedno wiedziałam napewno. Nie była to Lexa. W uszach słyszałam płacz Marysii, a kobieta stała przed nami. Ściskałam rękę córeczki. Przyglądałam jej się dopóki nie zemdlałam.
CZYTASZ
The last one /Clexa
Ciencia FicciónPięć miesięcy po rozpoczęciu apokalipsy zombie Lexa musi podjąć trudne kroki związane z porodem jej kochanki, oraz brakiem jedzenia w schronie. Co zrobi gdy na powierzchni pojawią się nowi ludzie? Czy ochroni rodzinę?