Pov Clarke
Obudził mnie cichy śmiech i ogromny ból głowy. Nie miałam siły otworzyć oczu. Bolały. Nie miałam siły wogóle się ruszyć.
W końcu udało mi się je otworzyć. Pierwsze co mi się rzuciło to ognisko przede mną. Leżałam na ziemi. Byłam w jakimś budynku, słabo oświetlonym przez ognisko. Widziałam tylko deski na oknach, podejrzewałam, że to okna. Drzwi były zastawione szafką. Podniosłam głowę i poczułam, że nie mogę ruszyć swobodnie dłońmi. Byłam przywiązana do jakiegoś drewnianego kawałka domu. Przypominał filar. Spojrzałam przed siebie. Zobaczyłam kobietę. Tą samą co była w lesie z czarnowłosą. Kubanka. Trzymała na rękach moją córkę, która bawiła się lalką. Obok leżały inne zabawki, oraz mój plecak i torby.
Patrzyłam na nią wystraszonym wzrokiem. Spojrzała na mnie. Zdałam sobie sprawę, że już dłuższy czas na mnie patrzyła.
- Kim jesteś? - Zapytała lodowatym spojrzeniem, przeszywała mnie na wylot
- Nie chce was skrzywdzić. Uratowałam was. - Powiedziała spokojnym tonem, posadziła Mary na kolano i trzymała ją delikatnie
- Czemu mnie związałaś?
- Nie wiedziałam czy mnie zaatakujesz. - Odparła kobieta - Nie chce z wami się bić. Gdzie ta druga?
- Niewiem... Rozdzieliliśmy się... - Wyszeptałam cicho. Kobieta przybrała smutny wyraz twarzy
- Ja też zgubiłam moją przyjaciółkę. - Odpowiedziała cicho patrząc na mnie ze smutkiem - Czemu biegłaś w środku nocy?
- A możesz mnie rozwiązać? - Zapytałam niepewnie. Kobieta nadal trzymając moją córkę, wstała i podeszła z nożem.
Krew zaczęła płynąć szybciej w moim ciele, przeszły mnie ciary, ale niepotrzebnie. Kobieta rozcięła sznur, którym mnie związała, a potem wróciła na miejsce.
- Byłyśmy w garażu jednego z domu kiedy przyszły te bestie. Kazała wziąść dziecko i uciekać ile sił w nogach. - Wyjaśniłam.
Sama myśl, że Lexa tam została zupełnie sama, niszczyła mnie. Nie wiedziałam czy żyje.
- Nas też dopadły. Siedzieliśmy w jednym z domów kiedy weszły. Rozdzieliłyśmy się w kuchni. - Odpowiedziała cicho szatynka patrząc na moją córkę - Twoja?
- Tak. - Odparłam cicho
- Gdzie jest tata?
- Opuścił nas przed tym wszystkim. Ma ponad roczek. - Odpowiedziałam ze smutkiem
- Przykro mi. - Odpowiedziała kobieta - A tamta? To twoja przyjaciółka?
- Dziewczyna. - Odparłam dumna z siebie. No coż. Oby jeszcze dziewczyna - A twoja?
- Żona. Od dwóch lat. Zaczęło się na miesiącu miodowym... Byłyśmy w basenie kiedy zaczął się popłoch. Lauren była policjantką. Zabrała mnie i uratowała. Schowaliśmy się w bunkrze razem z moim kumplem Shawnem i jego rodziną. - Odpowiedziała szatynka - A wy?
- W dniu kiedy to się zaczęło chłopak mnie zostawił w ciąży. Szłam ulicą kiedy ludzie zaczęli się zjadać. Lexa mnie uratowała przed jednym z nich. Zabrała do bunkra. Siedzieliśmy tam większość czasu, aż do porodu. Miałyśmy dotrzeć do innego bunkra. - Mówiłam spokojnym tonem. Wtedy coś mi zaświtało - Czekaj... Byłaś w bunkrze..?
- Tak. A co? - Zapytała zdziwiona.
Mi przypomniała się kobieta z radia. Szukałam w głowie jej imienia. Czekaj... Carla? Costia... Charolette... WIEM! CAMILA!
- Camila..? - Zapytałam niepewnie. Kobieta siedziała z szokiem na twarzy
- Clarke? - Zapytała z uśmiechem
- Boże... To naprawdę ty? - Zapytałam z szerokim uśmiechem namalowanym na twarzy
- Tak.
- Co tam się stało?
- Brakowało nam jedzenia. Musieliśmy uciekać kiedy jeden z naszych się zmienił. - Mówiła cicho
- Lexa była na waszych terenach. Szukała waszego bunkra, ale ktoś ją postrzelił. - Mówiłam wspominając ten straszny postrzał.
Serce biło mi mocniej kiedy zdałam sobie sprawę, że mogę jej znowu nie zobaczyć.
- Odważną masz dziewczynę. Lauren też taka jest. Mam nadzieję, że się odnajdą. - Uśmiechnęła się kojąco.
Zgasiłyśmy ognisko i się położyliśmy. Zaufałam jej, a ona mi. Mary spała. Ja nie mogłam. Ciągle myślałam o Lexie. O tym, że gdzieś tam została, sama. W niebezpieczeństwie. Ale wiedziałam, że będzie mnie szukać. Aż do śmierci. Kocha mnie. Kocha nas. Mary jest dla niej bardzo ważna, prawie tak samo jak ja i wiem, że by nas nie zostawiła. Wiem to.
CZYTASZ
The last one /Clexa
Ciencia FicciónPięć miesięcy po rozpoczęciu apokalipsy zombie Lexa musi podjąć trudne kroki związane z porodem jej kochanki, oraz brakiem jedzenia w schronie. Co zrobi gdy na powierzchni pojawią się nowi ludzie? Czy ochroni rodzinę?