Pierwszy dzień na powierzchni

43 3 4
                                    

Ten rozdział dedykuję Maryhope170 ❤️
Miłego czytania ❤️

P

ov Clarke

Złapałam dłońmi za szczeble. Były ślizgie. Od potu. Ze stresu.

Zebrałam w sobie siłę i zaczęłam się wspinać. Powoli. Kiedy wychyliłam głowę oślepił mnie blask słońca. Pomimo zimowej pory, był on bardzo ostry.

Poczułam dłoń na swojej.

- Powoli. - Usłyszałam głos mojej dziewczyny. Lexa pomogła mi wyjść. Postawiłam stopy pierwszy raz od bardzo dawna na zimnym, białym śniegu.

Rozejrzałam się powoli. To było wielkie przeżycie. Fala mrozu uderzyła we mnie od razu kiedy tylko dotarło do mnie co się dzieje. Byłam na powierzchni.

Lexa trzymała moją rękę bardzo mocno, tak jak jeszcze nigdy. Patrzyła za mną, a później na mnie.

- W porządku? - Zapytała zaniepokojona

- Nie wiedziałam, że tu jest tak pięknie... - Wyszeptałam zafascynowana. Spojrzałam na niebo. Nie było za piękne. Było szare, pokryte chmurami bez przerwy niebieskiego. Na drzewach wisiały przezroczyste sople, gałęzie otaczał puch z grubej warstwy śniegu, lekki wietrzyk podnosił moje jasne włosy. Wszystko było cudowne. Nie wyglądało na tak niebezpiecznie.

- To tylko pozory Clarke. - Z zamyśleń o cudach tego świata wyrwał mnie głos mojej dziewczyny i sprowadził znowu w szarą rzeczywistość.

Spojrzałam na nią. Była zmartwiona.

- Lepiej ruszajmy dopóki mała śpi. - Dopowiedziała. Puściła moją rękę i ruszyłyśmy. Powoli i cicho.

Przechodziliśmy przez las. Ten sam. Tylko coś się zmieniło. Czułam jakby ktoś na nas patrzył. W pewnej chwili kiedy szliśmy, usłyszałam jak coś rusza się w krzakach. Złapałam dłoń Lexy i patrzyłam na krzaki. Lexa spojrzała na mnie.

- Tam... - Wyszeptałam wystraszona. Wycelowała pistoletem w nie. Pies zawarczał. Nagle z krzaków wybiegł zając. Pies pobiegł za nim i złapał go w pysk. Zrobiło mi się nie dobrze na drastyczny widok biednego zajączka w pysku mojego ukochanego Pieska.

- Dobry piesek. - Pogłaskała go Lexa po głowie i schowała martwą zwierzynę do torby.

Stałam wryta z dłonią na ustach. Resztkami godności próbowałam nie zwymiotować co nie należało to najprostszych. Lexa zobaczyła moją reakcję

- Nie krępuj się. Ja tak zareagowałam kiedy zabiłam pierwszego zombie. Teraz jestem znieczulona. - Wyznała, a ja zwymiotowałam na biały puch przy stopach. Wyciągnęła chusteczkę i mi ją dała.

- Jesteś obrzydliwa...

- Taki jest świat. Ciesz się, że nie jesteśmy w mieście. - Powiedziała rozglądając się chwilę

- Co? - Zdziwiłam się wstając i wyrzucając chusteczkę

- Zombie opanowały miasta. Ciężko znaleźć żywe osoby kochanie. Bunkier na uboczu miasta, do którego zmierzamy jest najbliżej. Gdyby Mary była większa poszlibyśmy gdzieś indziej, ale nie mogę ryzykować. - Wyjaśniła łagodnym głosem Lexa. Wyglądała groźnie w tej pozycji. Pistolet i nóż w dłoniach. Gdybym jej nie znała, bałabym się jej.

- Dziękuję.

- Za co? - Zdziwiła się

- Że o nas dbasz. - Odpowiedziałam. Lexa podeszła i pocałowała moje czoło.

- Ruszajmy dalej. - Rzekła stanowczo. Za chwilę ruszyliśmy.

Dosyć długo szliśmy przez las. Mary zdążyła się do tego czasu obudzić. Musiałyśmy zrobić przerwę. Musiałam ją nakarmić i przebrać, a Lexa i Pies nas pilnowali. Dobrze, że ich mamy. Gdyby nie oni niewiem co by się z nami stało. Strasznie ich kocham.

Po postoju ruszyliśmy dalej. Szłam rozmyślając nad Lexą i Mary, aż nie zobaczyłam gdzie doszliśmy. Zobaczyłam kawałek ogromnego budynku w oddali, a za nim kolejne. Zatrzymałam się. Lexa spojrzała na mnie.

- Wszystko okej? - Zapytała

- Tak. Po prostu... - Zawahałam się kiedy poznałam jeden z budynków - Tutaj mieszkałam... - Wyszeptałam. Lexa obejrzała się za siebie. Za chwilę złapała jedną ręką mój policzek

- Hej... Spokojnie... Spójrz na mnie... - Wyszeptała. Ledwo spojrzałam w jej oczy. Moje zapełniły się łzami. Czułam się jak przestraszone zwierzę. Wszystko wróciło. Te wspomnienia. - Clarke. Musimy tam dojść... Dla naszej dziewczynki... Kolejny bunkier jest zbyt daleko. Będę cały czas przy tobie. Jeśli coś będzie nie tak, powiedz mi. Dobrze? - Upewniła się. Skinęłam pocałowała moje czoło. - Grzeczna dziewczynka. Chodźmy. - Powiedziała. Złapałam jej ramię i zaczęliśmy iść.


The last one /ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz