Obcy

45 5 2
                                    

Clarke

- Zanim przyszłaś usłyszałam coś. - Zaczęłam. Bałam się. O siebie. O Lexę. I o dziecko.

- Co takiego? - Zapytała

- W radiu leciała twoja ulubiona piosenka. Gdy podeszłam i zapytałam czy to Camila, piosenka miała urywki. Chyba były zwarcia. Tak sobie pomyślałam. Ale później jakby charczenia. Jakby ktoś chciał mnie nastraszyć. - Wyjaśniłam spokojnym tonem. Wciąż patrzyłam na drzwi. Chciałam być spokojna, ale nie mogłam. Bałam się jak holera. Udawałam przed Lexą, że nic mi nie jest.

- Wyłączyłaś je? - Zapytała Lexa

- Tak.

- Dobrze... - Wyszeptała. Słyszałam jak syczy z bólu.

- Masz kulę w dłoni? - Zapytałam po chwili. Pies położył się przy mnie, a ja zaczęłam go głaskać.

- Nie. Przeszła na wylot. Nie martw się Clarke. - Odpowiedziała

- Jak mam się nie martwić? Ktoś Cię postrzelił, ktoś gada w radiu, poprawka, próbuje nas nastraszyć, Camila gdzieś zniknęła i...

- Kochanie. - Zawołał seksowny głos Lexy. Prawie się rozpromieniłam - Wiem, że się boisz. Masz prawo, ale musisz się uspokoić. Ja sobie poradzę. Zostanę na "kwarantannie" dwa dni. Potem wyjdę, ale nie dotykajmy się w razie czego. Z radiem pokąbinuje jak wyjdę. Naprawdę nie bój się. Nie włączaj muzyki i głośno filmów. Będzie dobrze. Tylko musisz być spokojna. To nie może źle wpłynąć na naszego maluszka. Dobrze? Clarke?

Zrobiło mi się cieplej na sercu.

- Naszego..? - Zapytałam z uśmiechem nie widocznym dla Lexy

- Wiesz... - Zaczęła skrępowana - Skoro jesteśmy tylko we dwie... Bez twojego byłego... Co złego w tym, aby maluszek nazywała lub nazywał mnie swoją drugą mamą..? - Zapytała niepewnie. Cicho się zaśmiałam.

- Więc myślisz o nas na poważnie? - Zapytałam

- Od początku, od naszego pierwszego spotkania myślę o nas na poważnie Clarkie. Jesteś dla mnie wszystkim. - Powiedziała szczerze. Poczułam jak moje policzki stają się czerwone.

- Kocham Cię. - Powiedziałam. Cisza.

- Ja ciebie też kocham, Clarke. - Wyszeptała.

- Gdzie będziesz spać?

- W wannie. - Odpowiedziała szatynka

- Przyniosę Ci coś...

- Nie. - Przerwała mi szybko - Mam tu koce. Nic mi nie będzie. - Dodała

- A co chcesz do jedzenia? Jadłaś coś wogóle? - Zapytałam.

Cisza.

- Lexa? Wszystko dobrze?

- Tak. Rano coś zjem. - Odpowiedziała szybko

- Przyniosę Ci coś.

- Nie kochanie. Połóż się już spać. - Odpowiedziała

- Napewno?

- Tak. Dobranoc kochanie. - Powiedziała z troską w głosie

- Dobranoc Lexie. - Pożegnałam się wstając.

- Kocham Cię, śpij dobrze i dbaj o siebie. - Powiedziała szatynka

- Ja Ciebie też. Śnij o mnie. - Uśmiechnęłam się.

Cisza.

Nie czekając na odpowiedź poszłam.

Szybko położyłam się do łóżka, a pies ze mną.

Mimo to, nadal nie mogłam zasnąć. Dawno nie spałam bez Lexy i martwiłam się o nią.

The last one /ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz