Ratunek

30 3 2
                                    

Pov Clarke

Prowadzili nas do opuszczonego muzeum. Byłam tu kiedyś. Camila kulała. Jakaś dziewczyna ściągnęła jej pułapkę z nogi i amatorsko opatrzyła. Ja bym to lepiej zrobiła.

Muzeum było zabezpieczone. Weszliśmy do sali z namalowanymi dinozaurami, ale inaczej pamiętam tą sale. Było tutaj pełno szkieletów zamocowanych na linkach, przedstawiały wymarłe dinozaury.

Przywiązali nas osobno do dużych, marmurowych filarów. Było ich pięciu.

Kobieta z czerwoną czapką z daszkiem na głowie, wyglądała bardzo młodo. Jakiś starzec z siwą brodą, aż do brzucha. Miał na sobie wakacyjne ubranie. Krótkie spodenki, klapki, T-shirt. Kolejna kobieta była blondynką z siekierą u boku paska i małym pistoletem. Ciągle rozmawiała z mężczyzną, o długich, ciemnych włosach. Bladej cerze, oraz ubraniu jak na Syberię. Ten ostatni to był ten, który we mnie wycelował. Miał długie, czerwone, dresowe spodnie. Survivalową kurtkę bez rękawów o kolorze czarnym, brązowy pasek oraz torbę u boku w tym samym kolorze. Jego włosy były koloru blond. Wszyscy mieli noże i pistolety. Ciężko będzie stąd uciec.

Spojrzałam na wijącą się z bólu Camilę. Żal mi jej było. Na szczęście ta grupa jest tak ślepa, że nie zauważyli jeszcze Marysii, która była w plecaku, który mi zabrano. Leżał niedaleko mnie, jakieś 5-6 metrów.

Podszedł do mnie ten blondyn i uklęknął na jedno kolano z nożem w ręku.

- Jak masz na imię? - Zapytał patrząc mi w oczy

- Clarke... - Wyszeptałam

- Zack. - Skinął - Nie chcemy zrobić wam krzywdy. Zostawimy wam trochę leków dla tej chorej nogi. Jedzenie i wodę na dzień. Przykro mi, ale taki jest świat. Macie grupę?

- Nie... - Wyszeptałam

- Nie chce was zabijać, więc mów prawdę. - Mówił przecierając dłonią o wysokie czoło

- Naprawdę. Jesteśmy same. Zostawili nas. - Kłamałam.

Lexa mówiła, że nie można ufać ludziom. Ale chyba się myliła co do Camili.

- Jak ona się nazywa? - Zapytał wskazując na Camilę

- Camila. - Odpowiedziałam ciszej patrząc na ranną koleżankę.

- Możemy jej pomóc jeśli do nas dołączycie. Jesteście ładne, nauczymy was jak przetrwać na powierzchni. - Mówił zachęcająco.

Nie chciałam porzucać Lexy. Nie wiem kim oni są, a miałam nadzieję, że ją znajdę.

- Nie... - Odpowiedziałam prawie szeptem. Mężczyźnie przeskoczyła szczęka z nerwów. Wstał i podszedł do plecaka, w którym znajdowała się moja córka. Serce zabiło mi mocniej. Zaraz strzały.

Cisza. Mężczyzna wyciągnął pistolet i się rozejrzał.

- Ilu jest w waszej grupie? - Zapytał patrząc raz za siebie, a raz przed siebie

- Dużo. - Odparłam stanowczo. Miałam przeczucie, że to może być Lexa.

Usłyszałam płacz niemowlaka. Marysia. Chciałam się wyrwać, ale nie mogłam. Sznur był mocno związany, a mnie zabrano wszelką broń. Mężczyzna powoli podszedł do plecaka. Nagle krzyki.

Ktoś strzelił mu w nogę. Przybiegła jakaś dziewczyna i zabrała mu pistolet i nóż. Przybiła jego dłoń do drewnianej podłogi gdy ten krzyczał.

- Camila! - Krzyknęła gdy tylko widziała ranną kobietę przy mnie.

Nie pamiętałam skąd znałam posiadaczkę tych piwnych oczu. Wyglądała bardzo znajomo.

Przecięła sznury Camili i ją pocałowała. Następnie podeszła do mnie.

- Spokojnie Clarke. - Powiedziała. Byłam zaskoczona, że zna moje imię. Gdy tylko mnie uwolniła podbiegłam do plecaka z moim maleństwem. Wzięłam ją płaczącą na ręce i uciszyłam. - Co jej się stało? - Zapytała kobieta patrząc na ranę Camili.

- Kim jesteś? - Zapytałam nieufnie, zabierając to co nasze.

-  Lauren. Spokojnie, twoja dziewczyna mnie przysłała. Zaraz tu przyjdzie. Co się stało Camili? - Zapytała ciemno włosa.

Gdy tylko usłyszałam, że moja dziewczyna zaraz przyjdzie serce mi stopniało.

- Nadepnęła na pułapkę na niedźwiedzie i...

- Clarke! - Usłyszałam znajomy krzyk.

Moje serce zabiło mocniej. Spojrzałam na szatynkę biegnącą w moją stronę. Zaraz wylądowałam w jej ramionach z łzami spływającymi po policzkach.

Poczułam delikatny pocałunek na ustach. Spojrzałam w jej zielone oczy, a moje nogi się ugięły.

Zobaczyłam łzy w jej oczach, pocałowała czoło Marysii, a ja wiedziałam, że będziemy dla niej najważniejsze już zawsze.

The last one /ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz