Pov Lauren
- Było dobrze? - trzymałam ją w swoich silnych ramionach, drżała, czy było dobrze? A może ją zraniłam?
- Bardzo... - zaśmiała się tuląc do mojej szyi
- Kocham Cię... - wyszeptałam patrząc jej głęboko w oczy. Druga noc minęła nam bardzo szybko.
Dojechaliśmy na miejsce, obserwowaliśmy z daleka most do Yellow Street, na którym siedzieli jacyś ludzie. Chowaliśmy się w krzakach, myśląc co dalej
- Co teraz? - zapytała Camila, złapałam ją za rękę, chciałam dodać jej otuchy
- Wyjdzie pierwsza, skoro to jej ludzie, nie skrzywdzą jej. - powiedział Daryl łapiąc Charlie za ramię - Idziemy na spacerek.
- Czekaj, przegadajmy to. - zatrzymał go Lincoln
- Przegadajmy to? Poważnie? - zaśmiał się - To nie jest demokracja, mieliśmy to zrobić od początku.
- Nie wiemy czy jej nie zabiją.
- Martwisz się tym Lincoln? Obiecałem Lexie, że zaopiekuje się jej rodziną, nie pozwolę spać kobiecie, która prawie zabiła Lauren w chatce gdzie śpi córka mojej przyjaciółki. - wysyczał przez zęby - Idziemy.
Spojrzałam na Lincolna kiedy inni poszli za kusznikiem
- Tak będzie lepiej, choć. - powiedziałam i poszłam za resztą.
Szliśmy powoli, gdy podeszliśmy na odpowiednią odległość ludzie na moście nas zauważyli i wycelowali w nas bronią
- Spokojnie. - odezwał się Lincoln - Przeprowadziliśmy wam koleżankę, znacie ją?
- Charlie? - zapytał jeden
- Gdzie reszta? Była z nią siódemka ludzi. - zapytał drugi
- Nie wiemy, znaleźliśmy ją i jednego chłopaka. Nie przeżył.
- Gdzie jej broń? Gdzie cała broń, którą mieli? - pytali
- Mówię, że znaleźliśmy tylko ją i jakiegoś chłopaka. - wysyczał stanowczo Lincoln, odbezpieczyłam pistolet, trzymałam mężczyznę, z którym gadaliśmy na muszce, byłam gotowa go zabić
- Czego chcecie?
- Tylko odstawić ją do domu, mówiła, że tu jesteście, to wszystko. - zapewniał Lincoln
- Musicie coś chcieć, nikt nie odstawia dziecka bez przyczyny. - wysyczał mężczyzna - Jesteście od Negana? Czy od tej drugiej?
Spojrzałam na Daryla, patrzył z powagą na mężczyznę, kim jest do cholery Negan?
- Nie znamy żadnego Negana. - odparł stanowczo Lincoln - Po prostu już odejdziemy.
- Nigdzie nie idziecie. - wysyczał ostro mężczyzna - Broń na dół inaczej będziemy strzelać.
- My też. - wysyczałam stanowczo
- Odejdziemy. - powiedział Lincoln powoli się cofając
- Ani kroku dal...
Przerwał mu krzyk z głębi mostu, spojrzałam za mężczyzn, zombie wdarły się na most, facet wycelował w nas, ale Daryl przebił mu głowę bełtem, a my zaczęliśmy strzelać do innych mężczyzn, Camila osłoniła Charlie, obydwie padły na ziemię, zasłaniając głowy, złapałam żonę za ramię
- Idziemy. - powiedziałam, pomogłam Charlie wstać
- Uciekamy! - krzyknął Lincoln, razem z Darylem osłaniali nas, a ja zaczęłam biec w stronę samochodu razem z dziewczynami.
Wsiadłam za kierownicę i odjechaliśmy.
Pov Clarke
- Ciocia Camz mówi, że to miło, ale myślę, że zachował się głupio. - opowiadała mi moja córka kiedy ja sadziłam ogórki, opowiadała o książce, jej ulubionej o psie strażaku, który ratuje zwierzęta z opresji
- Czemu głupio?
- Poświęciłby życie dla innych psów?
- Na tym polega przyjaźń lub miłość słońce, kiedy Ci na kimś zależy, oddasz wszystko żeby ta osoba była bezpieczna. - wyjaśniłam - Podaj mi nasionka.
Podała mi pojemnik, w którym Camila schowała nasiona, wsypałam je do ziemii i zasypałam
- Ale on był w niebezpieczeństwie.
- Na tym polega lojalność słonko. - zaśmiałam się biorąc małą na ręce
- Mamo! Będę brudna! - zaśmiała się dziewczynka
- Trudno, pobawimy się w rekina. - odpowiedziałam z śmiechem - Pomożesz mi posprzątać?
- Tak! - ucieszyła się, zobaczyłam zombie idące do płota, spojrzałam za nie, był tylko jeden. Poczułam niepokój
- Idź do domku i wyciągnij puzzle, ułożymy je w salonie, zaraz przyjdę. - powiedziałam
- Dobrze. - odpowiedziała radośnie i pognała do chatki z uśmiechem na twarzy, zamknęłam za nią drzwi i wyciągnęłam nóż. Zombie oparł się o płot i wyciągnął ręce w moją stronę, próbując mnie sięgnąć z charakterystycznym dźwiękiem, a raczej pojękiwaniem.
Podeszłam powoli do płota i spojrzałam na chodzącego trupa, miała zielone oczy i długie, czarne włosy. Przypominała Lauren, jednak te oczy bardziej przypominały mi jedną osobę. Nie myśląc za dużo, wbiłam z trudem nóż w jej czaszkę, a dokładnie mózg. Gdy tylko wyciągnęłam ostrze, ciało upadło na ziemię, rozejrzałam się, nikogo więcej nie było. Schowałam nóż i wyszłam przez furtkę, złapałam ją za ramiona i pociągnęłam trochę dalej pod las oraz zakryłam liśćmi. Daryl się nim zajmie gdy wróci, wróciłam do chatki myśląc o trupie, ale nie mogę tak się martwić czymś co już ostatecznie nie żyje, muszę martwić się o własną córkę, moją.
Pov Camila
Siedzieliśmy załamani w jednym z budynków przy ognisku, nie mieliśmy siły, ani ochoty. Charlie siedziała i płakała, a ja ją przytulałam. Daryl patrzył na nas jakby z wyrzutem, nagle podszedł z nożem i rozciął sznur, którym była związana. Była noc, dziewczyna się do mnie przytuliła, a ja jej na to pozwoliłam. Spojrzałam na Lauren, która siedziała i gapiła się w ogień, złapałam ją delikatnie za rękę przez co zwróciła na mnie uwagę.
- Close your eyes
Have no fear
The monster's gone
He's on the run
And your daddy's here
Beautiful, beautiful, beautiful
Beautiful boy. - zaczęła śpiewać Octavia, trzymając głowę na ramieniu latynosa, spojrzała na nas, ale nie poprawiła im min, więc ucichła, nie mogłam siedzieć bezczynnie- Before you go to sleep
Say a little prayer
Every day, in every way
It's getting better and better
Beautiful, beautiful, beautiful
Beautiful boy. - uśmiechnęłam się do niej, znam tą piosenkę, Lauren na mnie spojrzała i się uśmiechnęła delikatnie- Beautiful, beautiful, beautiful
Beautiful boy.Pov Daryl
Kolejnego dnia jechaliśmy samochodem, ja prowadziłem, został nam dzień drogi od chatki. Pozostaje nam tylko żyć dalej.
- Clarke się nie ucieszy gdy wrócimy. - zauważyła Luna, siedziała na siedzeniu obok mnie kiedy reszta siedziała na przyczepce, patrzyłem uważnie na drogę - Kochasz ją?
- Co? - zapytałem niepewnie, przesłyszałem się? Spojrzałem na nią
- Czy ją... Daryl! - gdy krzyknęła, spojrzałem przed siebie, zdążyłem tylko zobaczyć jak w coś uderzamy, nie nacisnąłem hamulca, to był ułamek sekundy, zaraz ciemność. Klakson.
CZYTASZ
The last one /Clexa
Ciencia FicciónPięć miesięcy po rozpoczęciu apokalipsy zombie Lexa musi podjąć trudne kroki związane z porodem jej kochanki, oraz brakiem jedzenia w schronie. Co zrobi gdy na powierzchni pojawią się nowi ludzie? Czy ochroni rodzinę?