ROZDZIAŁ TRZYNASTY

19 2 0
                                    

Mikael znalazł mnie kilka godzin później siedzącą na sofie przed jego gabinetem, z głową opartą o kolana i ciasno obejmującą się rękami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mikael znalazł mnie kilka godzin później siedzącą na sofie przed jego gabinetem, z głową opartą o kolana i ciasno obejmującą się rękami. Nieważne jak bardzo się starałam aby przekonać pracowników Wzgórza, że to nie jest najlepszy moment na badania, nikt mnie nie słuchał. Wszystko było zbyte machnięciem dłoni i w kółko powtarzanym "Pan kazał". A skoro Pan kazał, to ja nie miałam siły, która mogłaby to zmienić. Pobrali mi krew oraz sprawdzili wszystkie życiowe parametry. Wzrok, słuch, refleks i zdolność dedukcyjną, a co mnie najbardziej zdziwiło, to że pomimo środka nocy wszyscy byli pełni werwy, a moje wyniki zadowalające. Pewnie widząc mój stan zwyczajnie nie oczekiwali ode mnie zbyt wiele.

O Niebiosa, nie wiem nawet, czy się wystarczająco skupiłam. Minione godziny przeleciały mi jak przez mgłę, bo jednak w mojej głowie przewijało się tylko jedno słowo.

Dlaczego?

Dlaczego Maxen tam wtedy był? Co doprowadziło go zaraz do mnie i dlaczego zmienił zdanie?

Choć widziałam to, co po nim zostało, fakt, że nie żył dalej do mnie nie docierał. Powoli, godzina po godzinie, w mojej głowie pojawiała się kolejna myśl. Maxen nie przyjdzie więcej na zajęcia. Maxen nie opowie nam więcej o swojej rozgrywce. Maxen nie wyjdzie z nami więcej na miasto. Będę musiała spojrzeć Philou i Marko w oczy ze świadomością, że to ja byłam ostatnią osobą, którą widział i nigdy nie będę mogła im się do tego przyznać.

Ciężki ucisk w klatce piersiowej prawie wycisnął ze mnie łzy.

Prawie.

Nie mogłam się tutaj popłakać. Nie chciałam przebywać w towarzystwie aniołów, kiedy byłam w najgorszym stanie.

Wypuściłam kolejny głęboki oddech, gdy powstrzymywanie łez stało się niemal bolesne. W tym samym momencie, poczułam jak ktoś kładzie mi dłoń na głowie.

Podniosłam wzrok. Mikael nie zabrał od razu swojej ręki, tylko uśmiechnął się smutno. Chciałam na niego warknąć, ale jednocześnie brakowało mi sił i... nie miałam serca tego zrobić.

Wyglądał na kompletnie zmęczonego. Nie tylko wyczerpanego z energii, ale także jakby miał dość całego świata i tego co ten świat na niego zrzuca.

Kosmyki włosów uciekły z poluzowanego koka, opadając na lekko szarawą twarz i pomimo podkrążonych oczu, dalej wyglądał dobrze i przystojnie. Problem polegał na tym, że cały ten anielski blask, który bił od każdego osobnika tego gatunku, w tym momencie wyglądał nie na miejscu. Zupełnie tak, jakby ktoś posypał brokatem martwą mysz. Niby się świeci i powinna być przyjemniejsza w widoku, ale lepszy wygląd nie zwraca jej życia.

A to właśnie bycie żywym, nadaje nam największego blasku.

— Jak poszły badania? Bezproblemowo? — spytał Mikael, chcąc brzmieć weselej niż wskazywał na to jego wygląd.
Strzepnęłam jego rękę ze swojej głowy.

SKRZYDŁA ŚNIEGU I ZŁOTA #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz