ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY CZWARTY

18 3 0
                                    

 — Nie chcę nawet tego mówić na głos i mam nadzieję, że nikt kto nie chodzi na czterech łapach, tego nie słyszy, ale cholera jasna, Mikael miał rację

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 — Nie chcę nawet tego mówić na głos i mam nadzieję, że nikt kto nie chodzi na czterech łapach, tego nie słyszy, ale cholera jasna, Mikael miał rację. Faktycznie Nathanael może potrzebować kogoś ze swojej linii, żeby zdobyć to, czego chce, ale dlaczego dotąd cały czas mu to nie wychodziło? Lista poległych Nefilim z jego linii jest niewyobrażalna. Straciliśmy z Mikaelem tamtego wieczoru kilka godzin, analizując tę książkę, którą zabrał z Instytutu. Taki dziennik, w którym w dość odrażający sposób opisane były eksperymenty, które grupa popaprańców przeprowadzała na Nefilim. Obrzydliwe gnoje. Według niej, możliwa była przemiana anioła w nefilim, lub nefilim w anioła, o ile odpowiednio przejdzie przez dziwny, odrażająco fanatyczny rytuał. Nie było co prawda udokumentowanych sukcesów, brakowało strony, czyli najważniejszych informacji, ale pierwszy z linii Nathanaela, który umarł, był prawie tysiąc lat temu! Przez tak długi czas nie był w stanie dojść do rozwiązania? — wyszeptałam głośno z niedowierzaniem, po czym polizałam loda. Puchaty czworonóg, grzecznie siedzący obok kucającej mnie, machnął łapą, jakby chciał mi odpowiedzieć. Chociaż pewnie tak naprawdę chciał kawałek mlecznego loda.

Kot miauknął, jakby biorąc udział w konwersacji.

— Ta, pewnie już dawno wie, czego mu brakowało. Dlatego się pojawił. Problem jest taki, że ja nie do końca wiem, czy to źle, czy dobrze. Może jak się przemieni w tego Nefilim, to nie będzie taki niebezpieczny i okropny, jak go wszyscy kreują? Czy to nie win—win dla nas wszystkich?

Rzuciłam patyk w stronę kubła na śmieci. Daleko mi było do celności Sokoła. Mały zwierzak machnął ogonem z irytacją i wydał przeciągnięte miauknięcie. Zamrugałam, zaskoczona trafnością jego reakcji. Co dało mi do myślenia.

— W sumie, jeśli ja mam być jakoś powiązana z jego rozwiązaniem i jest to coś tak samo okrutnego, to mam przekichane. Patrz, powiedziałam to sobie na głos i więcej rzeczy ma dla mnie sens. — Wyciągnęłam rękę i zaczęłam drapać kotka między uszami. Mruczenie głośno rozległo się z niego małego ciałka, a głowa co chwilę napierała na moje palce, prosząc o pieszczoty. — Kupiłabym ci coś dobrego za bycie słuchaczem, ale nie sprzedają tu jedzenia dla kotów.

Zerknęłam na niebo, gdzie słońce chowało się już za horyzontem, a na wierzch zaczęły wypływać ciepłe i ciemne kolory. Zbliżała się noc, a tej konkretnej nocy, pozwoliłam się wyciągnąć Rose do klubu na Wzgórzu. Z początku się ociągałam, zwłaszcza że mam dalej być przynętą, co oznaczało, że narażałam ją na potencjalne niebezpieczeństwo. Dodała do tego, że będzie także Randy, Tilo, Joos i jeszcze jedna Nefilim, więc kamień winy jeszcze bardziej ciążył na moim sercu. Uratowała to tylko myśl, że z pewnością będą tam także anioły, co potwierdziłam u Rose.

Nawet powiedzenie „raz się żyje", nie jest tutaj odpowiednie.

Zebrałam się, ogarnęłam w miarę wystawnie, a zamiast wejść do środka, siedziałam w bocznej uliczce pod sklepem i gadałam do pierwszego lepszego spotkanego na ulicy kota. Musiałam oszaleć. Na wyjściu z uliczki, miałam idealny widok na wejście do klubu i ustawiającą się przed nim kolejkę. Przeplot energii aniołów i nefilim wisiał w powietrzu i okrążał przebywające tam osoby. Był silny, pulsujący i przytłaczający. Myśl o znalezieniu się pośród nich wywoływała na mojej skórze dreszcze.

SKRZYDŁA ŚNIEGU I ZŁOTA #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz