ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY

22 3 0
                                    

 Zewsząd otaczały ich krzyki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 Zewsząd otaczały ich krzyki. Bólu, ostrzeżeń i nawoływań. Niechciane wspomnienia powracały jak przywołane, ale Mikael nie mógł pozwolić sobie by wypłynęły na powierzchnię.

Kiedy dołączył do dwójki aniołów na miejscu, nie wiadomo było nawet od czego zacząć. Wszystko co do tej pory podejrzewali w tym jednym momencie wydawało się nie mieć sensu.

Miał już serdecznie dość tych ataków. Zaczynało go nieziemsko irytować, że dalej nie byli w stanie schwytać osoby odpowiedzialnej, a do tego wszelkie podejrzenia, że to Sofie jest celem, wyleciały razem z dymem unoszącym się spomiędzy ruin. Była razem z Nash w Anielskim Mieście, daleko od miejsca zdarzenia.

Seneca analizował w skupieniu otoczenie, szukając umysłów, które mogłyby należeć do nadal żyjących ofiar. Kiedy tylko coś wyłapał, wołał ekipę ratunkową, która momentalnie zajmowała się torowaniem drogi.

— Wiadomo już ilu nie uratujemy? — spytał młodszy anioł, gdy tylko się z nim zrównał. Seneca założył ręce na piersi i westchnął.

— Aktualnie wiem o dziesięciu ludziach. Żadnego Nefilim.

Mikael przeklął. Doskonale zdawał sobie sprawę, że taka ilość ofiar ludzkich nie przejdzie bez echa. Będą musieli o tym powiedzieć publicznie i nic nie ukryją.

Z pierwszego piętra wyłonił się drugi anioł, jego białe włosy odbijały światło słoneczne i zeskoczył zaraz obok nich.

— Nie działo się tutaj nic szczególnego. Ot, zwykły budynek mieszkalny — orzekł, przeglądając dane w tablecie, które wydawały się aktualizować z każdą sekundą. — Możemy to zrzucić na wybuch gazu albo wadliwą instalację.

— Świetnie — rzucił z przekąsem Mikael. — Jednak bardziej niż kłamstwo, które zamierzamy przekazać ludziom, chciałbym się dowiedzieć co dokładnie tutaj zaszło.

Sokół westchnął i przesunął palcem po dotykowym ekranie.

— Zespół dalej próbuje dotrzeć do epicentrum. Ciężko stwierdzić na którym piętrze to się dokładnie wydarzyło. Wybuchów musiało być więcej niż jeden.

— Ale żadnego ciała Nefilim — przypomniał Seneca. Anioł ze skrzydłami nocnego nieba zerknął na niego z niechęcią i zmarszczył brwi, jakby zastanawiał się, co ten tutaj robi. Zignorował to co powiedział i zwrócił swoją uwagę na Mikaela, który dalej ogarniał wzrokiem teren.

Niestety tylko się przypatrując nic nie zdziała, dlatego ruszył na oględziny, nawet nie sprawdzając, czy którykolwiek z pozostałych aniołów za nim podąży. Choć to zrobili. Obaj.

Zrujnowany budynek nie był stary, co tylko dokładało problemów. Nie był też ogromny, więc ilość potencjalnych ofiar zmniejszyła się do tylko tych, które mogły zostać w domu. Mikael wiedział, że najbardziej mogli oberwać ci, którzy pracowali z domu, lub gospodarze i gospodynie bez pracy, a co za tym idzie, również dzieci.

SKRZYDŁA ŚNIEGU I ZŁOTA #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz