ROZDZIAŁ ÓSMY

24 3 0
                                    

— Jesteś pewny, że nic nie widziałeś? Nic w wojny kontynentalnej? Albo balów księżycowych? Może któraś klęska żywiołowa, to zawsze zapada w pamięć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Jesteś pewny, że nic nie widziałeś? Nic w wojny kontynentalnej? Albo balów księżycowych? Może któraś klęska żywiołowa, to zawsze zapada w pamięć. Strach to uczucie, które najlepiej odbija się w świadomości.

Steline Silveira wymieniała po kolei przychodzące jej do głowy ważne wydarzenia z przeszłości, chodząc w kółko, a w jej umyśle coraz bardziej zagnieżdżała się myśl, jak niedorzeczne i niemożliwe jest to, co się właśnie wydarzyło.

Cała sytuacja przebudzenia Sofie była niemożliwa.

W każdym swoim życiu pracowała z Mikaelem nad szukaniem Nefilim i ani razu nie było to takie skomplikowane. Po osiągnięciu dwudziestego pierwszego roku życia pojawiały się sny. Sny były wizualizacją poprzednich żywotów, sprawiały, że dana osoba przypominała sobie każde poprzednie życie, aż do momentu, w którym się narodziła po raz pierwszy. Raz trwało to dłużej, raz krócej, w zależności od tego jak młoda była dusza. Ale nigdy jeszcze nie było tak, by sny nie pokazywały kompletnie nic. Albo, żeby pokazywały rzeczy tak bez żadnego ładu i porządku, wyrwane z czasoprzestrzeni na chybił trafił.

Miewali cięższe przypadki. Gdy trauma po ostatniej śmierci nie pozwalała na przypomnienie sobie ostatniego wcielenia, a odnalezienie we wspomnieniach swojego zadania i przeznaczenia stawało się czasochłonną i trudną czynnością, ale zawsze przebudzony Nefilim wiedział kim jest. Znał swoją tożsamość i wiedział do kogo należy. Wtedy wystarczyło razem z nim przejść przez trudności, zapewnić mu odpowiednią pomoc i umysł sam stawał przed nim otworem.

Nigdy nie mieli...

— Nic — powtórzył po raz setny tego dnia Seneca. Siedział na krześle, z nogami założonymi na stole. Jemu także nie podobała się ta sytuacja, ale nie była jego zmartwieniem numer jeden. Aktualnie anioły miały większe sprawy na głowie. — Poza tym nie chcę być wredny, ale twoja ludzka niecierpliwość zaczyna mi działać na nerwy. Siadaj.

— Jak to jest możliwe, żebyś nic nie zobaczył? — upierała się dalej bibliotekarka. Wodziła wzrokiem od anioła, do swoich butów przez milion innych kątów w tym pomieszczeniu, jakby szukając w nich odpowiedzi. – Może przez życie w zamknięciu przez tyle lat, straciłeś zdolność do czytania umysłów?

Seneca rzucił jej zirytowane spojrzenie, rozłożył i złożył swoje skrzydła. Chowanie ich przez ostatnie kilka godzin go zmęczyło. Po tym jak przez setki lat nie musiał tego robić, ten nawyk zanikł, ale jeśli chciał wrócić pomiędzy ludzi, musiał się ponownie przyzwyczaić do trzymania ich w sobie.

— Moja zdolność ma się wspaniale, dzięki za troskę — wycedził przez zęby. Westchnął głęboko, sam nie mogąc uwierzyć w to co mówi. — Tych wspomnień tam nie ma. Zupełnie jakby ktoś je wymazał.

— Co w praktyce jest niemożliwe i dobrze o tym wiemy, bo umysł Nefilim odrzuca zmianę lub usunięcie wspomnień. — Przebiła ten głupi pomysł i usiadła przy stole, sięgając po kubek swojej herbaty. Zdążyła już wystygnąć i stracić swój smak, ale Steline niespecjalnie to przeszkadzało. Miała w zwyczaju pić zimną herbatę, ze względu na swoje przesadne skupienie na obciążających ją sprawach. Herbata w takich chwilach wylatywała gdzieś poza jej umysł i zanim się zorientowała, była gorzka. I zimna.

SKRZYDŁA ŚNIEGU I ZŁOTA #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz