ROZDZIAŁ SIÓDMY

32 3 0
                                    

Powoli zaczynało zmierzchać, gdy gotowa – czy to psychicznie, czy po prostu odprężyłam się w gorącej kąpieli – dojechałam do biblioteki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Powoli zaczynało zmierzchać, gdy gotowa – czy to psychicznie, czy po prostu odprężyłam się w gorącej kąpieli – dojechałam do biblioteki. Sen wydawał się krótki, ale w rzeczywistości zabrał mi parę godzin z życia. Musiałam coś zjeść, sprawdzić, czy mam jakieś nowe wieści od Calli i po raz kolejny sprawdzić, czy w internecie nie pojawiły się jakieś wzmianki na temat wybuchu w klubie. Jak się mogłam spodziewać – zero wyników wartych uwagi i zero wiadomości.

Jadąc samochodem, kilka razy zastanawiałam się, czy nie powinnam zawrócić i się poddać. Czy to wszystko było warte wysiłku? Mogłam przecież powiedzieć, że tak naprawdę zaszła z mojej strony pomyłka i chcę o tym wszystkim zapomnieć. Nie mam czasu bawić się z aniołami jakieś dziwne zagadki istnienia i magiczne sny pokazujące ludzi, których nigdy w życiu nie spotkałam.

Nawet raz zjechałam na drogę powrotną, gdy wątpliwości co do słuszności moich działań przybrały na sile, ale jednak wniosek końcowy zawsze brzmiał tak samo.

Jeżeli zdecyduję się zrezygnować, nigdy nie zaznam spokoju.

Będę musiała spędzać każdą noc w bezsenności, łykać prochy na uspokojenie, żyć, ale nie czerpać z tego życia żadnej przyjemności. Bo jak miałabym się cieszyć, gdy moją główną myślą było by przetrwać z jednego dnia na drugi? Prawdopodobnie ogrom pozostawionych bez odpowiedzi pytań, przytłoczyłby mnie do tego stanu, w którym człowiek zawiesza się w swoim myśleniu i nie odpowiada na żadne bodźce zewnętrzne. Uwięziony we własnym umyśle, traci kontrolę nad ciałem i zdaje swój los na łaskę rodziny, która zapisuje go do szpitala psychiatrycznego, porzucając swoje normalne życie dla dziecka z nieuleczalnym problemem natury psychicznej. Innym słowem, wariatki.

Co przedstawia mi inny problem, bo dokładnie tym określeniem uderzy we mnie Calla, gdy jej opowiem, co się dzieje. Nie miałam nawet pojęcia, czy w ogóle jej o tym powiem. Czy chcę? Czy powinnam ją w to wtajemniczać i wciągać do tego pokręconego świata? Słabo wyglądała w mojej wyobraźni próba wytłumaczenia jej całej sytuacji.

Słuchaj Calla, odkryłam źródło swoich problemów. Poprawka, odkryłam źródło, które mi wskaże źródło moich problemów, bo na razie okazało się, że moje sny to pamięć rzeczy mających miejsce gdzieś w mojej historii. Jeszcze nie wiem dokładnie jakiej historii, bo żyję na tym świecie dopiero przeszło dwadzieścia jeden lat, a anielica, którą zobaczyłam, jest martwa od ponad dwóch millenium. Dasz wiarę?

Raczej pozostawię ją jednak w sferze niewiedzy.

Zaparkowałam zaraz przy wejściu, zgasiłam silnik i westchnęłam, nie mogąc się zmusić do wyjścia na zewnątrz. Bałam się przyznać do tego co widziałam. Bałam się skutków, jakie mogą te obrazy ze sobą przynieść. Miałam tyle wątpliwości co do słuszności podjętych działań, że żadna z dostępnych opcji nie wydawała się być dobrą odpowiedzią.

— Albo teraz, albo nigdy — mruknęłam pod nosem, otwierając drzwiczki i zabierając ze sobą torbę. W pierwszej chwili chciałam głośno trzasnąć drzwiami na znak, że nadchodzę, ale po pierwsze, nie miałam w sobie aż tyle odwagi, a po drugie, auto miało już swoje lata i źle się to mogło skończyć.

SKRZYDŁA ŚNIEGU I ZŁOTA #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz