ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY SIÓDMY

32 3 0
                                    

 Ostatnie kilka dni spędziłam trochę jak zombie, trochę jak członek rygorystycznego centrum szkolenia żołnierzy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 Ostatnie kilka dni spędziłam trochę jak zombie, trochę jak członek rygorystycznego centrum szkolenia żołnierzy. Z samego rana przychodziłam na trening z Nash, na którym teraz zawsze pojawiał się Tilo. Nie wspomniał nic na temat tej nieprzyjemnej wymiany zdań z Mikaelem, a także nie rzucał mi więcej głupich aluzji. Spytał mnie o zabandażowaną dłoń, ale zbyłam go dość łatwo. Punkt dla niego. Potem pod pretekstem szukania wskazówek o Nathanaelu, Seneca wyrywał mnie do siebie, gdzie próbował pomóc mi dojść do kontroli nad domniemaną umiejętnością tworzenia iluzji. Na koniec dnia czułam się tak wypruta, że kiedy wchodziłam do domu, moim jedynym zajęciem było zapijanie smutków w alkoholu, patrzenie w jeden punkt w ciemności i wyrzynanie w skórze poczucia winy związanego z Calla. Wino było zbyt słabe na moje nerwy, więc teraz moim najlepszym przyjacielem okazał się gin z tonikiem.

Co oznaczało, że zostało nam ledwo dziesięć dni na złapanie Nathanaela, a nie byliśmy nawet o krok bliżej. Ewentualnie byliśmy, a po prostu nic mi nie mówili. Może gdybym potrafiła używać jakiegoś dziwnego anielskiego połączenia ze swoim Stworzycielem, to łatwiej byłoby mi go odnaleźć, gdy go potrzebuję.

— Skup się. Gówno robisz.

— Ała!

Po raz kolejny dostałam od Seneci zgniecionym papierkiem prosto w twarz. Miałam zamknięte oczy, bo tak podobno się człowiek lepiej skupia, więc nie widziałam nadchodzącego zagrożenia.

— Jak mam się skupić, jak nie wiem na czym? — warknęłam, próbując otworzyć jedno oko, by na niego spojrzeć. Anioł siedział naprzeciwko, oparty o sofę, z zerowym zainteresowaniem moją osobą. Czytał coś na tablecie, a obok w kartonie trzymał swój mały arsenał. Kolejna kulka została wystrzelona w moją stronę. Tym razem udało mi się ją złapać.

— Od kilku dni ćwiczymy, a ty dalej nie wiesz jak?

— I tak na tobie nie zadziała, więc cokolwiek zrobię, jest to bezcelowe!

Napotkałam jego wzrok, który w tym momencie wydawał się bardziej przeszywający niż zwykle. Czułam, jakby patrzył nie na mnie, a we mnie. Widział rzeczy, które chciałam ukryć i sposoby, w które mógłby się pobawić moją głową. Stalowy kolor jego oczu błysnął, jakby skanował moje wnętrze, szukając pozostałości po okruchach iluzji, którą próbowałam wywołać. W ciągu ostatnich kilku dni o wiele częściej zwracałam na nie uwagę. Przypominały mętną mgłę, zachodzącą na czarną dziurę jego źrenic, do której, gdy raz wpadniesz, to już nie ma drogi ucieczki. Czasem, gdy używał swojej mocy, mgła przecinała środek oka, przypominając dusze błądzące po zaświatach. Przeźroczyste postacie nad bezkresną ciemnością.

— Jeżeli cokolwiek uda ci się zrobić, poczuję to. Może na mnie nie działać, ale jako osoba o podobnej mocy jestem w stanie wyczuć, że ktoś próbuje wywrzeć na mnie coś umysłowego, więc się skup.

Zamilkłam i zacisnęłam oczy. Poprawiłam się na dywanie, gdyż siad turecki powoli dawał mi znać w kolanach, że przeginam i odetchnęłam. Nie miałam co się kłócić z Senecą, on zawsze miał ostatnie zdanie. Dalej bolała mnie ręka po ostatnim razie, jak stracił do mnie cierpliwość. Nie pozwolił mi jej zaleczyć ani nikomu innemu zrobić tego za mnie. Ból miał mi przypominać gdzie moje miejsce i dokąd mogę sobie pozwolić. Co mi z bycia pół aniołem, skoro nawet nie mogłam się uleczyć tak szybko, jak oni?

SKRZYDŁA ŚNIEGU I ZŁOTA #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz