Szum lecącej wody nie był w stanie wymazać z mojej głowy dźwięków przecinanej przez nóż skóry i plusku spadających kropli krwi. Nie planowałam brać dwóch pryszniców tej nocy, ale po spędzeniu kilku godzin na wyciąganiu z ciała Mikaela odłamków dziwnej broni, czułam się okropnie brudna. Nie zostałam do końca. W międzyczasie pojawił się anioł, o którym wspominała Dafne i przejął ode mnie obowiązki. Podejrzewałam, że poszło im o wiele szybciej po tej zmianie.
Moje ubrania nie były w najlepszym stanie, więc dostałam zastępcze czarne dresy i białą koszulkę na ramiączkach. Musiałam pożegnać się na moment ze stanikiem, gdy został zabrany razem z pozostałymi częściami garderoby do prania, ale udało mi się uratować mój zapinany sweter przez marnym losem ubrudzenia przez krew, więc czułam się trochę lepiej.
Tak naprawdę mogłam wrócić do mieszkania, bo znajdowało się dosłownie po drugiej stronie ulicy, ale nie chciałam teraz siedzieć sama. Można powiedzieć, że wolałam towarzystwo aniołów, od bycia samej.
Przechadzałam się korytarzami Wzgórza, poznając od czego są poszczególne piętra i zdałam sobie sprawę, że w tym jednym budynku, znajdowała się cała część sterująca anielskimi mieszkańcami. Kilkadziesiąt pięter w tym momencie opustoszało ze względu na święta aniołów. Przekroczyłam kolejny poziom Wzgórza, znajdując się w szerokim korytarzu. Tego miejsca jeszcze nie odkryłam, a co więcej, wcale nie planowałam tu przychodzić. Musiałam pomylić przyciski w windzie albo znowu źle zapamiętałam, gdzie co jest.
Rozpoznałam sylwetkę opuszczającą jedno z pomieszczeń. Podniosłam rękę, chcąc ją zaczepić, ale zatrzymałam się, dostrzegając zimne i puste spojrzenie.
Nash.
Wyprostowałam się na baczność, doskonale wiedząc, że dla niej istnieję tylko w postaci narzędzia. Nie miała w sobie tej empatii co Dafne. Dla niej albo było się użytecznym, albo było się przeszkoda. Nic pomiędzy.
Bardzo nie chciałam być przeszkodą.
Opuściłam wzrok i usunęłam się z przejścia, widząc, jak kieruje w moją stronę swoje kroki. Przystanęła do mnie bokiem, cały czas patrząc przed siebie.
— Jest za drzwiami na samym końcu — powiedziała powoli, niskim głosem, a jej postawa przypominała znudzoną panterę bawiącą się swoim obiadem.
Podniosłam głowę na raz, zaskoczona jej słowami.
— Nie, nie, ja... — zatrzymałam się i przełknęłam ślinę, gdy odwróciła do mnie swoją twarz tylko o kilka milimetrów i podniosła brew, nie wierząc mi. — Nie szukałam Mikaela.
Nash trzepnęła ognistymi skrzydłami i weszła do windy.
— Nie powiedziałam, że to Mikael.
Tępo patrzyłam, jak drzwi zamykają się za jej plecami i policzyłam do dziesięciu, przeklinając swoją głupotę.
CZYTASZ
SKRZYDŁA ŚNIEGU I ZŁOTA #1
FantasyWśród społeczności anielskiej wzrasta niepokój, gdy po raz kolejny podczas większych spotkań towarzyskich, dochodzi do ataków z użyciem materiałów wybuchowych. Mikael, jako głowa rządząca Ethelem, musi się jak najszybciej dowiedzieć kto za tym stoi...