Nie wiem, kim była osoba, która siedziała w tym momencie przez Mikaelem w słabo oświetlonym pokoju, ale z pewnością to nie byłam ja. Gdy odwracałam głowę w stronę zaciemnionej szyby, widziałam swoje przytłumione odbicie. Była tam moja twarz. Moje oczy, mój nos, moje usta.
Gdybym to była ja, pewnie zaczęłabym krzyczeć na Mikaela, błagając o wysłuchanie. Byłabym tak otwarcie wściekła, jak tylko by mi na to pozwoliły płuca, a nadęte anielskie mendy siedzące za szklaną barierą ogołociłyby się z piór, słysząc moją wiązankę przekleństw. Kogo obchodzi anielska hierarchia? Kogo obchodzą zasady anielskiego postępowania w trakcie aresztowania Nefilim, która prawdopodobnie zamordowała Archanielicę? Na pewno nie mnie.
Gdybym to była ja, tak bardzo trwałabym przy dążeniu do wyjaśnienia się, że musieliby mnie przywiązać do łóżka, a ja połamałabym sobie wszystkie kończyny, próbując się wyrwać. Walczyłabym o swoją niewinność. O swoją wolność.
Lecz ja siedziałam cicho i niewzruszenie.
Beznamiętnym wzrokiem wpatrywałam się w siedzącego przede mną anioła. Nie drgnęłam nawet o milimetr, gdy próbował nawiązać ze mną kontakt, czy przekonać do przeprowadzenia konwersacji. Nie zareagowałam również, gdy ktoś próbował wtargnąć do pokoju i sam się zająć przesłuchaniem. Zarobił tylko trzaśnięcie metalowymi drzwiami w nos, bardzo zaborcze warknięcie Mikaela i przybysz nigdy więcej się nie pojawił.
Gdy patrzyłam mu w oczy, nie wiedziałam, co mam myśleć. Nie z powodu pasji, czy sympatii, jaką go darzyłam, czy to jako Safira, czy jako Sofie. Za każdym razem, gdy nasze spojrzenia się spotykały, a ja widziałam w jego oczach błysk czegoś, co mylnie mogłabym uznać za współczucie czy przeprosiny, moje wnętrzności robiły salto, a ja miałam ochotę rzucić się przez dzielący nas stół i zdzielić go w twarz.
Nieważne jak brutalne stawały się moje wyobrażenia odwetu, nie ruszyłam się z krzesła nawet na centymetr. Tkwiłam w mojej małej próżni, pozwalając, by cokolwiek zamierzał zrobić, przeszło już do wykonania.
Jak mogłeś mi to zrobić?
Tak często słyszałam w swojej głowie to pytanie, że przybrało już każdą możliwą formę. Rozdzierającego uczucia w sercu, czy zapętlonej uciążliwej myśli. I nie byłam nawet o krok bliżej odpowiedzi. Mój wzrok studiował go od sypkich, jedwabistych włosów, bo znikającą za kantem stołu koszulę. Kolejny raz ubrał się w sposób, który przypominał bardziej wygonionego o północy kochanka, niż anioła sprawującego władze nad całym państwem. Bardzo często zapominałam, kim był. Jak wielką władzą władał i jak wysokie stanowisko piastował.
A naprzeciw niego ja. Nefilim oskarżona o zabójstwo wszechmocnej Archanielicy, domniemanie ukrywająca się przez dwa tysiące lat. Tuż przed jego twarzą, zjawa z jego przeszłości i widmo miłości, za którą oddałby życie.
— Czy jest cień jakiejkolwiek szansy, że dzisiaj ze mną porozmawiasz, czy mam wrócić jutro? — spytał, a jego głos wydawał się pozbawiony jakiejkolwiek nadziei na owocne przesłuchanie. — Przesłuchanie nie skończy się tylko dlatego, że nie chcesz rozmawiać. Będzie trwało i trwało...
CZYTASZ
SKRZYDŁA ŚNIEGU I ZŁOTA #1
FantasyWśród społeczności anielskiej wzrasta niepokój, gdy po raz kolejny podczas większych spotkań towarzyskich, dochodzi do ataków z użyciem materiałów wybuchowych. Mikael, jako głowa rządząca Ethelem, musi się jak najszybciej dowiedzieć kto za tym stoi...