ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY SZÓSTY

19 3 0
                                    

 Nie tak wyobrażałam sobie ten dzień

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 Nie tak wyobrażałam sobie ten dzień. Ani to spotkanie.

Seneca gwałtownie pchnął mnie na ścianę i nim zdążyłam się zorientować co robi, moja dłoń zapłonęła bólem, a z samego jej środka wystawał wbity nóż. Strużka z krwi spłynęła po skórze, pozostawiając po sobie czerwone ślady. Przeklęłam, zduszając skowyt.

Przybił mnie nim do ściany.

Przyszłam w pokoju, rozwiązać ostatnią rzecz, która powracała i przypominała mi o najgorszym problemie przejścia z człowieka w Nefilim. O ile moja rodzina była do uratowania, najważniejsza dla mnie znajomość już nie i tylko ten grafitowo uskrzydlony anioł był w stanie temu zaradzić.

Podniosłam wzrok, starając się nie pokazywać, jak okropnie bolało. Seneca zbliżył się do mnie i złapał za drugą rękę, bym nie próbowała wyrwać ostrza. Zanim zdążyłam otworzyć usta by coś powiedzieć, już odpowiadał.

— Czego Mikael nie widzi, tego nie wie. Nie wiem dlaczego sądzisz, że zawsze ci będzie uchodzić na sucho. Czyżby pozostałości po starych upodobaniach? — spytał, po czym złapał za wystający nóż i go przekręcił.

Krzyknęłam z kolejnej fali bólu. Nie potrafiłam nawet skupić się na tym co mówił. Czułam ciepłą ciecz spływającą po skórze i pulsowanie wysyłające sygnały agonii do mojego mózgu.

— Jesteś walnięty — wymamrotałam między jednym oddechem, a drugim. Moje oczy zaszły łzami, ale starałam się je powstrzymać. — To zemsta za ten kubeł wody?

— Och proszę cię, to tylko wstęp do zabawy. Wiele razy w ten sposób to robiliśmy. Wtedy bardzo ci się podobało — wypomniał, a uśmiech na jego twarzy się rozszerzył i wyrwał mi nóż z ręki. Pomachał mi nim przed twarzą, a kilka kropel krwi poleciało w dół. — Mylę się, Safira?

Moje serce stanęło, czując jak cały kolor odpływa mi z twarzy, gdy usłyszałam to imię.

Safira.

Skąd wiedział? Czy popełniłam po drodze jakiś błąd? Zamarłam w miejscu, wstrzymując oddech. Co mogłam teraz zrobić?

Gdy nie odpowiedziałam, westchnął i puścił moją rękę. Cofnął się do swojego biurka, wbił nóż w blat i oparł się o mebel. Czy powinnam stąd wyjść? Niby drzwi znajdowały się dość blisko, zaledwie kilka kroków. Nie wiedziałam co prawda jak szybki był Seneca, oraz czy przypadkiem już nie przygotował komitetu powitalnego na korytarzu. Nie wyczuwałam żadnej energii, ale niczego nie mogłam być pewna. Zwłaszcza teraz. Nawet walka z nim nie miała za dużo sensu. Ktoś mógłby to usłyszeć.

— Jak chcesz uciec to spróbuj, jednak polecałbym ci usiąść na dupie — rzucił, potwierdzając moje obawy i wskazał fotel obok siebie.

Naprawdę? Zaraz zrobię mu ładną kałużę na panelach i pewnie zemdleję, a on po tym wszystkim chce bym urządziła sobie z nim pogaduchy?

SKRZYDŁA ŚNIEGU I ZŁOTA #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz