10-będzie się jej przyglądać

427 11 2
                                    

*Adrien*

Po tym jak rozłączyłem  się z Vincentem uznałem że może uda mi się uspokoić choć trochę Hailie zanim przybędzie tu jej brat bo na pewno będziemy musieli poczekać z 40 minut na jego przybycie. Nie wiele myśląc uklęknąłem obok niej i przytuliłem do siebie ale ona wyszeptała tylko
-z-zostaw...- odsunąłem się od niej jak poparzony ponieważ przez wypowiedziane słowa zaczęła się krztusić łzami, w myślach modliłem się aby Dylan jak najszybciej tu przyjechał.

Po jakiś 15 minutach od telefonu wykonanego do Vincenta usłyszałem że ktoś wali do drzwi tak mocno że choć byliśmy zamknięci w pokoju na piętrze brzmiało to jakby dźwięk dochodził z pokoju obok. Pobiegłem szybko na dół otworzyć drzwi bo pierwsze żeby nie zostały wyważone a po drugie nie chciałem żeby Hailie zostawała sama. Nadal zastanawiam się jak on się tu znalazł 15 minut po moim telefonie gdy dystans pomiędzy ich domem a naszym to 30 minut jazdy.

*Dylan*

Gdy tylko Vincent obudził mnie i powiedział że Hailie ma atak paniki i muszę do niej jechać bo nikogo innego nie chce widzieć normalnie poczułem się wyjątkowo ale zaraz potem się opamiętałem i poczułem mocny wkurw. Spałem w bluzce i bokserkach więc założyłem pierwsze lepsze dresy i rzuciłem się w stronę drzwi. Gdy już byłem w drodze do nowego domu Hailie złamałem wszystkie przepisy ruchu drogowego ale miałem to w dupie bo teraz najważniejsze było zdrowie mojej siostry.

Po jakiś 14  minutach od wyjścia z rezydencji byłem pod willą Santana. Zacząłem walić do drzwi tak mocno że o mało ich nie wywaliłem. Gdy Santan otworzył mi drzwi  rzuciłem szybko:
- gdzie ona jest
-na górze- odpowiedział  i poprowadził mnie  do jakiegoś pokoju. Gdy tylko zobaczyłem Hailie  całą spuchniętą i duszącą się łzami podbiegłem do niej i bez słowa  przytuliłem.  Hailie  trochę się  uspokoiła więc zapytałem
- jak dawno to się zaczęło
- jakieś 30 minut temu- odpowiedział
- do cholery jasnej dlaczego jeszcze nie zadzwoniłeś po karetkę debilu ona tu się dusi a ty siedzisz i się jej przyglądasz, jedyne co zrobiłeś to zadzwoniłeś po Vinca- wykrzyczałem rozumiem że może nie wiedział jak się zachować ale no kurwa ona tu zaraz zejdzie a on będzie się jej przyglądać- no dzwoń żesz po tą jebaną karetkę- nic nie odpowiedział tylko złapał za telefon i wykonał polecenie.

Szpital był pół godziny drogi stąd więc robiłem co mogłem żeby do przyjazdu karetki ją choć trochę uspokoić. Gdy się udało zadałem pytanie:
- co tu się tak w ogóle stało
- podniosłem na nią głos ponieważ dowiedziałem się że przez prawie 12 godzin nic nie jadła opócz jakiś tam suszonek i musu- opowiedział a ja nie wkurwiłem się na Hailie że nic nie  zjadła, tylko na niego że jej nie przypilnował
- to dlaczego jej nie przypilnowałeś, jest tutaj dopiero 12 godzin a ty pozwalasz żeby się głodziła- wykrzyknąłem w stronę Santana
- przypominam ci drogi Dylanie że ja pracuję i nie pilnowałem jej tylko dlatego że byłem w pracy ja rozumiem że ty nie musisz pracować bo jesteś utrzymywany przez brata ale zrozum że pieniądze nie rosną na drzewach- po tych słowach się tak wkurwiłem że nie patrzyłem na to że to członek organizacji, wspólnik Vinca i przyszły mąż dziewczynki tylko rzuciłem się na niego strzeliłem go po ryju z liścia a on oddał z pięści w nos przy okazji go łamiąc. Wcześniej uznałem że będę w miarę delikatny ale po tym co zrobił nie będę miec dla niego litości
-D-dylan...-z transu wyrwał mnie cichy głos Hailie. Po wypowiedzeniu mojego imienia zemdlała, akurat minutę puźniej przyjechała karetka i zabrała ją do szpitala. Ja pojechałem z nią po pierwsze bo jestem o wiele bliższą rodziną niż szatan który nawet nią jeszcze nie był a po drugie z tan debil złamał mi nos i ratownicy uznali że trzeba go poskładać.

Rodzina Monet- Co By Było Gdyby...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz