23-a ja już ciebie nie...

302 11 8
                                    

(Perspektywa Adriena)

Byłem wkurwiony że Hailie poszła spotkać się ze swoim już na szczęście byłym ochroniarzem, ale wiedziałem że nie mam nic do gadania bo nie mogę ograniczać jej kontaktów ze znajomymi. Oczywiście jej brat po moim lekkim wybuchu zrobił mi kazanie o tym jak mam odnosić się do mojej narzeczonej i o kontaktach z przyjaciółmi, no muszę przyznać że mało co go słuchałem bo dobrze wiem jak mam się zachować w stosunku do mojej kobiety. Nie długo po wyjściu Vincenta zadzwonił mój telefon, byłem pewien że to albo Vincent sobie o czymś przypomniał albo Hailie chce mi coś przekazać, ale gdy spojrzałem na ekran wyświetlił się nieznajomy numer który odebrałem

Rozmowa Adriena z ??????

?- Dzień dobry czy dodzwoniłen się do Adriena Santana?

A- Dzień dobry, tak a z kim mam przyjemność rozmawiać?

?- Mark Evans chodziliśmy razem na studia pamiętasz?

A- aaa no racja a mogę wiedzieć w jakiej sprawie dzwonisz?

?- no tak, organizuję dziś wieczorem takie spotkanie á la domówkę na której będą wszyscy z naszej grupy ze studiów i chciałem zapytać czy chciałbyś może wpaść poprzypominać stare czasy co?

A- wiesz co nie wiem jeszcze jakie plany będę mieć na wieczór ale jeszcze zobaczę

?- dobra to w razie jakbyś już zdecydował to ja ci wyślę adres jak coś to wszystko zaczyna się o 20

A- dobra to będziemy w kontakcie

?- no to siema

Koniec rozmowy

Nie wiedziałem zbytnio co o tym myśleć ale wiedziałem że jak Hailie poszła sobie ze znajomym do kawiarni ja również nie będę siedział w domu. Z zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi gabinetu.

- proszę- powiedziałem a po chwili do środka wszedł ochroniarz Hailie- co cię tu sprowadza Max?- zapytałem
- panie Santan podczas spotkania Panienki Monet i jej byłego ochroniarza doszło do bardzo dziwnej sytuacji
- co masz na myśli?- zapytałem bo byłem ciekaw o co chodziło
- wie pan ja tam poszłem chronić panienkę Monet a nie jako podsłuch,ale usłyszałem fragment ich rozmowy w której mężczyzna powiedział do niej cytuję "Hailie ja cię kocham„ a ona na to " ja ciebie też Sonny„ i więcej już nie usłyszałem bo zciszyli głosy na tyle że nie byłem w stanie nic usłyszeć.- zatkało mnie. Z jednej strony chciałem żeby on kłamał ale z drugiej wiedziałem że to mój najlepszy człowiek i on zawsze mówi prawdę.
- dziękuję za czujność Maxie ja porozmawiam ze swoją narzeczoną a ty możesz mieć już wolny wieczór.
- do widzenia panie Santan- powiedział i wyszedł. Co jest ze mną nie tak że już druga narzeczona mnie zdradza. Nie myślałem nad tym za długo bo teraz władała mną zazdrość i nie myślałem racjonalnie. Wyszedłem z gabinetu w tępie natychmiastowym i skierowałem się do sypialni w której nie znalazłem Hailie więc poszłem w stronę jej pokoju á la gabinetu gdzie siedziała na bujanym fotelu przykryta kocem z kubkiem cherbaty i książką w ręku

- długo to trwa- zacząłem bez żadnego przywitania
- co?- zapytała widocznie zdziwiona moim pytaniem
- pytam czy długo zdradzasz mnie ze swoim byłym ochroniarzem- już teraz podniosłem głos
- ale ja cię nie zdradzam przecież wiedziałeś że idę sie z nim spotkać
- wiedziałem ale się na nie nie zgodziłem a poza tym miałaś się z nim spotkać czysto przyjacielsko a nie wyznawać miłość na całą kawiarnię!- wrzasnąłem na ci wyraźnie się spięła i wystraszyła
- a-ale kto ci takich rzeczy na opowiadał- wydukała
- tym się już nie martw chciałem ci przekazać że załatwię zerwanie zaręczyn w trybie natychmiastowym
- ale ja cię kocham- powiedziała ze łzami w oczach
- a ja już ciebie nie- powiedziałem i opuściłem pomieszczenie kierując się do garażu, słyszałem że Hailie jeszcze za mną krzyczy ale nie zwracałem na to uwagi tylko szłem przed siebie. Gdy byłem już w garażu złapałem pierwsze lepsze klucze od samochodu i wyjechałem z posesji zostawiając Hailie w rezydencji samą. Uznałem że pojadę na tą domówkę do Marka i trochę się rezerwę...

Rodzina Monet- Co By Było Gdyby...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz