64- respirator...

199 8 6
                                    

        Postawiłam na swoim!!

Właśnie siedzieliśmy całą rodzinką w samolocie do Pensylwanii. Oczywiście Adrien siedział tu jak za karę i bardzo nie chciał w ogóle wsiadać do samolotu ale mój urok osobisty go przekonał- no i może moi szanowni braciszkowie, ale to taki szczegół.

Podróż dłużyła mi się niemiłosiernie ale w końcu po prawie 12 godzinach byliśmy na miejscu. Była godzina 16 gdy dojechaliśmy do szpitala, ja od razu pobiegłam do recepcji.

-Dzień dobry, gdzie znajduje się Sonny Williams- zapytałam recepcjonistkę
- Dzień dobry, kim pani jest dla pacjenta- to jedna z rzeczy których nie przemyślałam, chwilę nie wiedziałam co odpowiedzieć ale po chwili namysłu wcisnęłam jej kit
- jestem jego siostrą- powiedziałam pewnie
- no dobrze, to w takim razie idzie pani do sali nr 169 na drugim piętrze- powiedziała wlepiając wzrok w komputer
- dziękuję- powiedziałam odchodząc do braci i Adriena
- dobra to ja idę do niego, Adrien zostaniesz z Leo tutaj?- zapytałam a on posłał mi znaczące spojrzenie które nie uszło uwadzę Vinca który teraz mroził go swoim
- dobrze- burknął, już nie zwracając na niego uwagi ruszyłam w kierunku schodów.

Gdy odnalazłam odpowiednią salę do i do niej weszłam, zamarłam. Zobaczyłam mojego najlepszego przyjaciela ledwo żywego, nieprzytomnego,podłączonego  pod respirator i jakieś inne urządzenia...

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Sorki że tak późno ale nie miałam kiedy wstawić.

Rodzina Monet- Co By Było Gdyby...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz