45- będziemy mieli dziecko?...

391 13 18
                                    

(Perspektywa Hailie)

O godzinie 19 Adrien był już w domu a o 20 siedzieliśmy już w naszym samolocie do Pensylwanii. Gdy lecieliśmy już tak z 15 minut nie wytrzymałam i uznałam że już teraz powiem Adrienowi o ciąży. Uznałam że tym razem nie będzie pudełka z bodziakami, testem i zdjęciem usg bo przywoła to złe wspomnienia. Tym razem dam mu po prostu test i zdjęcie usg w torbie prezentowej.

- Adrien?- zaczęłam cicho po czym dodałam trochę głośniej ale tak żeby go nie zdekoncentrować bo robił coś na laptopie- chciałbyś może dostać już swoją niespodziankę?
- oczywiście- powiedział odrzucając laptopa na bok, a ja w tym momencie wyciągnęłam z mojej torby podróżnej małą torebkę prezentową z tymi dwoma istotnymi przedmiotami i mu ją podałam. Zaskoczyła mnie jego reakcja bo gdy tylko zorientował się co oznaczają te rzeczy jego oczy napełniły się łzami, odłożył na bok torebkę i zamkną mnie w niedźwiedzim uścisku po którym wywnioskowałam że to łzy szczęścia
- będziemy mieć dziecko?- zapytał po chwili
- tak!- odpowiedziałam już czując że się rozklejam
- który to miesiąc?
- pierwszy, za niecałe cztery miesiące dowiemy się czy to synek czy córeczka, cieszysz się?- zapytałam dla pewności
- oczywiście że tak!
- ale jak coś to narazie wiedzą tylko Shane i Tony i chyba reszta na razie się nie dowie chyba że zmienię zdanie.
- dobrze, nie musimy im mówić jak nie chcesz.

Gdy Adrien już przetrawił to że zostanie tatą wrócił do pracy obiecując że zajmie mu to tylko godzinę i będzie już mógł spędzić resztę czasu że mną. Ja za to sięgnęłam po książkę, i tak przeczytałam może jeden rozdział bo byłam tak zmęczona że zasnęłam opierając głowę o ramię Adriena.

Gdy się obudziłam okazało się że Adrien również przysnął a że nie chciałam go budzić po poszłam spać dalej.

Za drugim razem obudził mnie już Adrien bo jak się okazało przespałam prawie 9 godzin podróży i za 10 minut lądujemy. Teraz dopiero zaczęłam się trochę stresować, jak zareagują chłopaki na to że jednak przyjechałam, Dylan pewnie będzie mieć wszystko w dupie jak on, bliźniaki wiedzą że mam przylecieć ale największą zagadką są Will i Vincent.

Gdy po godzinie dojechaliśmy pod rezydencję drzwi otworzyła nam Eugenia. (tak się piszę jej imię?~ autorka) Bardzo zadowolona z naszej obecności powiedziała że św. trójca jeszcze śpi i mogę iść ich obudzić jak chcę, Vincent siedzi w gabinecie a Will jest na porannym bieganiu. Uznałam że najpierw pójdę się przywitać do Vincenta potem Shane'a, Tonego a na końcu do Dylana...

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Wiem że taki średni ten rozdział ale nie wiedziałam jak przebrnąć przez czas podróży.

Dziś może wleci jeszcze jeden.
Uznałam że będę wstawiać dodatkowe rozdziały "insta".
Jak wam się podoba ten pomysł?

Przepraszam że tak późno ale całkiem zapomniałam że nie wstawiłam tych rozdziałów

Rodzina Monet- Co By Było Gdyby...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz