31- całkiem stracił...

294 12 0
                                    

(Perspektywa Adriena)

Dziś jest dzień w którym w końcu Hailie wraca do domu. Czułem się bardzo źle z tym że straciliśmy przeze mnie dzieci, ale jestem zdania że jeśli Hailie będzie tego chciała będziemy ich mieli nawet dziesięcioro. Mam nadzieję że do naszego ślubu mi wybaczy (do ślubu są jeszcze 2 lata).

Gdy dotarłem już do sali mojej narzeczonej przywitał mnie tam Will pakujący jej rzeczy do torby.

- Dzień dobry Williamie, gdzie jest Hailie?- spytałem a on zmierzył mnie wzrokiem ale odpowiedział
- Witam Adrienie, Hailie jest w łazience więc poczekaj chwilę- W
- dobrze- na tym skończyła się nasza wymiana zdań bo zaraz Hailie wyszła z łazienki a Will skończył ją pakować i zaraz we trójkę wyszliśmy ze szpitala...

(Perspektywa Hailie)

Siedziałam w samochodzie Adriena w drodze do jego domu co mi się bardzo nie podobało. Zastanawiam się jak będzie wyglądać mój dzisiejszy wieczór.

Siedziałam w swoim pokoju pod kocem z książką i kubkiem herbaty. Po przeczytaniu 2 stron uderzyły we mnie niezbyt przyjemne wspomnienia...
To właśnie w tym pokoju w identyczny sposób spędziłam czas w zeszłą sobotę...
Automatycznie moje oczy zaszły łzami,a po kilku minutach nie mogłam złapać oddechu. Usłyszałam tylko że ktoś wchodzi do pokoju...

(Perspektywa Adriena)

Kierowałem się już do sypialni szczęśliwy że dziś zasnę przy Hailie, gdy byłem już obok jej pokoju usłyszałem płacz więc szybko tam weszłem
- co się stało perełko- spytałem i zacząłem kierować się w jej stronę
- nie... nie podchoć- wyszeptała a ja jak na rozkaz się zatrzymałem. Uświadomiłem sobie że w zeszłą sobotę gdy tu do niej przyszłem zastałem ją również z książką harbatą i pod kocem ale wtedy nie miała ataku paniki a książka nie leżała na podłodze.
- co się dzieje- zapytałem ponownie
- ja nie chcę się kłócić... ja chcę żeby było jak wcześniej- zacząłem podchodzić bliżej
- nie będziemy się kłócić obiecuję- powiedziałem a że byłem już bardzo blisko to przytuliłem ją do siebie a ona oddała mocno uścisk.

Gdy już się w połowie uspokoiła to podniosłem ją z fotela tak że teraz ja na nim usiadłem a ona siedziała mi na kolanach nadal przytulona do mojej klatki pierściowej, jak mi tego przez te 4 dni brakowało...
Nie wiem co bym zrobił gdybym ją już całkiem stracił...

Po chwili zauważyłem że Hailie zasnęła więc złapałem ją trochę mocniej i podniosłem się z fotela niosąc ją nadal zawiniętą w koc do naszej sypialni. Tam położyłem ją na łóżku a sam poszłem się umyć i przebrać. Potem położyłem się obok i przytuliłem mocno do siebie jakbym bał się że ktoś ją ukradnie i tak oddałem się w objęcia snu....

Hejka spodziewaliście się takiego zakończenia tego rozdziału? Ja sama nie...
Miłego dnia/nocki buziaki😘

Rodzina Monet- Co By Było Gdyby...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz