66- kłótnia...

316 11 6
                                    

(Perspektywa Adriena)

Przez tydzień, codziennie siedziałem przy Hailie. Z jednej strony cieszyłem się że zapadła w śpiączkę bo nie musiała iść i jeszcze bardziej przeżywać pogrzebu Sonnego który odbył się wczoraj. Cieszyłem się również że jej bracia pomagają mi z synem gdy ja jestem w pracy lub u Hailie, nawet jeżeli sami późno kończą pracę. Oczywiście Leo chodzi do przedszkola ale o 16 trzeba go odebrać a ja pracę kończę o 19 a potem jadę do Hailie.

Gdy dziś przyjechałem do żony widok jaki zobaczyłem zaskoczył i zadowolił mnie w jednym. Hailie siedziała na wpół przytomna na łóżku a jak tylko zobaczyła że weszłem do sali uśmiechnęła się delikatnie.

- Dzień dobry perełko- powiedziałem
-hej- powiedziała- wiesz już?- zapytała a ja już wiedziałem o co chodzi
-o dzieciach?- zapytałem dla pewności a ona tylko skinęła głową
-cieszysz się?- zapytała po chwili ciszy
- oczywiście, a ty?- tym razem ja zadałem pytanie
-mhm- mruknęła smutniejąc
- coś się stało?- wydaje mi się że przypomniało jej się że jej "przyjaciel" umarł.
- kiedy jest pogrzeb Sonnego?- no tak.
- był... Dwa dni temu- powiedziałem udając smutek
- j-jak to?- zapytała zszokowana- to ile spałam- dodała
- niecały tydzień- powiedziałem
- kurwa- wyszeptała patrząc pusto w ścianę
- wszystko okej?-
- nie kurwa nie jest okej... No, dla ciebie to lepiej że Sonny nie żyje bo już nie będę miała przyjaciół płci męskiej i nie masz o kogo być zazdrosny- podniosła głos a ja wolałem już nic nie mówić. W międzyczasie napisałem do chłopaków którzy w przeciągu 30 min przyjechali do szpitala razem z Leo

(Perspektywa Hailie)

- Mamusia!- usłyszałam głos mojego synka, miałam okropny humor który związany jest z tym że nie pożegnałam jak należy mojego najlepszego przyjaciela. Na szczęście miałam wsparcie rodziny i wiem że nie jestem z tym sama, a poza tym spodziewałam się dwójki dzieci co jeszcze bardziej poprawiało mi humor.
- cześć skarbie- powiedziałam przytulając Leo który zdążył już wdrapać się na łóżko
- synu uważaj, nie przygniataj tak mamie brzucha- powiedział surowym głosem Adrien.

Wkurzało mnie to że jest dla naszego dziecka taki surowy, zachowuje się jak kiedyś Vincent w stosunku do mnie. Pamiętacie jak kiedyś opowieadałam że śpiewał ze mną i bliźniakami w aucie? Otóż zrobił się taki dopiero po właśnie urodzeniu się Leosia. Włączył mu się taki tryb "głowa rodziny" co jest strasznie irytujące bo czasami przesadza. Irytuje mnie również fakt że miał mi przy nim pomagać a nie że ja przychodzę z pracy i muszę się nim zająć a on przychodząc z pracy zaraz kładzie się spać, ja rozumiem że może pracuje do późna i w ogóle ale ja też muszę odpocząć. Ten pobyt w szpitalu będę traktować jako takie wolne od obowiązków.

- oj już przestań, nic mi się przecież nie stanie, on nie waży 100 kg żeby mnie zagnieść- rzuciłam poł żartem pół serio
- może ciebie nie zgniecie ale dzieci w brzuchu może-on za to był bardzo poważny
- japierdole, toż on ledwo dotknął się tego brzucha- warknęłam zirytowana, zauważyłam że Leo bardzo nie lubi jak się kłócimy nawet jeśli to są jakieś delikatne sprzeczki tak więc teraz w jego brązowych oczkach zbierały się łzy.- hej spokojnie skarbie, nic się nie dzieje- skierowałam siętym razem do synka
- Leo nie masz powodu do płaczu- dodał Adrien tym poważnym tonem którego nie używał teraz tylko w pracy ale i na co dzień
- przestań, stresujesz go- powiedziałam przytulając synka
- może chcecie porozmawiać na osobności, my zabierzemy stąd Leo i w ogóle- zaproponował Shane
- ale ja nie wiedzę powodu do rozmowy na ten temat- powiedziałam.

Gdy już zmieniliśmy całkiem temat było przyjemnie, a w międzyczasie przyszedł lekarz z informacją że jutro już mogę wrócić do domu. Nie lubiłam się kłócić ale czasami muszę, chociażby w obronie dziecka...

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

608 słów.

Jak wam się podoba?

Moim zdaniem jakiś taki średni ten rozdział ale do was należy zdanie.

Jak myślicie czym spowodowane jest zachowanie Adriena?

Właściwie się zachował?

A czy Hailie właściwie się zachowała?

Sorki że wczoraj nic nie wstawiłam.

Może dziś coś jeszcze wleci. Papaa 😘

Rodzina Monet- Co By Było Gdyby...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz