Nielegał cz. 22

36 11 136
                                    

          Opuścił furgonetkę bez słowa. Nie mógł zrobić nic lepszego – nie zniosłaby banalnych słów pocieszenia, nie w takiej sytuacji. Jego obecność też by nie pomogła. Musiała dać upust emocjom, a nie chciała robić tego w obecności Emilia. Potrzebowała też rezerwacji na lot do Tampa. I Martinez w tamtej chwili dał jej to wszystko, co było konieczne. Zostawił ją samą, by w spokoju doszła do siebie i poszedł zarezerwować lot. A przynajmniej taką miała nadzieję. Bo równie dobrze mógł zadzwonić do Burta. Mógł wykorzystać tę chwilę jej słabości. Jednak żywiła przekonanie, że tego nie zrobi. Jeszcze się nie zastanawiała, co ona sama powie McGoldiemu, bo przecież będzie musiała jakoś wytłumaczyć się z wyjazdu na Florydę. I z całej reszty. Ale w tamtej chwili nie była w stanie o tym myśleć. Nadludzkim wysiłkiem powstrzymywane emocje wyrwały się z jej wnętrza niczym fala tsunami, jak tylko za Martinezem zamknęły się drzwi furgonetki. Stłumiła krzyk, wciskając twarz w zgięcie łokcia. Kolejne fale dusznego gorąca uderzały od środka, odbierając na moment oddech. Spod zaciśniętych powiek, całkowicie wbrew jej woli, wydostawały się kolejne łzy, jedna za drugą, niepowstrzymany strumień bólu, który jak lawa uśpionego wulkanu kotłował się pod powierzchnią świadomości, by teraz, kiedy się nadarzyła odpowiednia chwila, zaatakować z niespotykaną zajadłością. Warzywo... Słowa Rosjan były zapalnikiem, granatem wrzuconym w gardziel kaldery. Czy w takiej sytuacji mogły nieść jakąkolwiek nadzieję? Bo jeśli to, co powiedzieli, okaże się prawdą... Jeśli było prawdą, to Ron żył, ale... do niczego się nie nadawał...

     Zasłoniła głowę obiema rękami, jak ktoś, kto po pierwszym ciosie chce się uchronić przed następnymi. Oparła się o blat i tkwiła tak kilka minut, wstrząsana cichym płaczem. Urywki wspomnień powracały w przypadkowej kolejności, jak migawki upiornego filmu. Gdzieś tam przebijała się niejasna myśl, że w każdej chwili może wrócić Martinez, a jeśli zobaczy ją w takim stanie... Powinna się uspokoić. Opanować emocje. Tępa rozpacz niczego nie zmieni, w niczym nie pomoże. Teraz przede wszystkim musiała się dowiedzieć, gdzie jest Ronnie. A to mógł powiedzieć jej tylko Anton Gubinov. Gwiazdor. Czy on był tym nielegałem, którego mieli wystawić federalnym? Charlie na moment wstrzymała oddech. Czy będzie musiała oddać w ręce agentów ojca Rona? „Kogoś, kto zniszczył życie Ronniego, a wcześniej pozbawił go matki" – przemknęło jej przez głowę. Wyprostowała się na krześle, otarła rękawem twarz i wzięła kilka głębokich wdechów. Na roztrząsanie spraw zawodowych przyjdzie czas później. Najpierw chciała wydobyć z Gubinova informacje o miejscu pobytu jego syna. Rozmowa z Antonem stała się priorytetem, bo może to wszystko nie było tak, jak mówili tamci Rosjanie na nagraniu. Może nie mieli właściwych informacji, może coś pokręcili albo Martinez coś źle przetłumaczył. Odetchnęła głęboko jeszcze kilka razy, przetarła twarz dłońmi, żeby się upewnić, że na policzkach i w oczach nie został nawet ślad łez. Musiała odsunąć teraz zdradliwie bolesne myśli i skupić się na tym, jak rozegra to wszystko z Gubinovem, bo przecież ta rozgrywka będzie wymagała dużego wyczucia i rozwagi. Przede wszystkim ojciec Rona nie może się dowiedzieć, że została agentką wywiadu. A może powinna przesłuchać go tak, jak uczył ją ten znajomy Burta? Przez chwilę nie mogła przypomnieć sobie jego nazwiska, choć kojarzyła, że było krótkie i proste.

     „Hill – pojawiło się wreszcie w jej pamięci. – Ethan Hill."

     Tego dnia, kiedy po raz pierwszy o nim usłyszała, McGoldie wezwał ją do siebie wczesnym popołudniem. Weszła do gabinetu, kiedy kończył rozmowę telefoniczną.

     – Dziękuję, Ethan. Będę ci winny przysługę. W takim razie do zobaczenia w weekend.

     McGoldie odłożył słuchawkę i wskazał dziewczynie fotel. Kiedy usiadła, odezwał się znowu:

     – Dobrze, że jesteś. Mam dla ciebie zajęcie na weekend. Dodatkowe szkolenie z metod przesłuchań. Przeprowadzi je mój dobry znajomy. Nazywa się Ethan Hill i jest w tym najlepszy. To wyjątkowa okazja, bo aktualnie siedzi na placówce w Europie Środkowej, rzadko przyjeżdża do kraju, ale akurat jest w okolicy i zgodził się poświęcić najbliższą sobotę, żeby cię zapoznać z pewnymi technikami. Spotkasz się z nim w Disneylandzie.

NielegałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz