*
Odzyskała przytomność na szpitalnym łóżku. Tępy ból powyżej łokcia dał o sobie znać w tej samej chwili, kiedy otworzyła oczy, ale odsunął się na skraj świadomości, jak tylko dotarły do niej pierwsze strzępy wspomnień z chwili, gdy razem z Ronem wychodzili z opuszczonej rudery. Równocześnie z tym zarejestrowała, że znajduje się w sali szpitalnej. Zatroskana twarz babci Christiny była trzecią rzeczą, którą pojawiła się w jej umyśle, kiedy wzrok przekazał impuls do mózgu.
– Jessie...
Wyschnięte gardło zabolało, gdy spróbowała przełknąć szczątkowe ilości śliny. Poczuła rękę kobiety zaciskającą się na jej dłoni. Babcia Christina. Była tutaj. Świadomość broniła się, jak mogła, ale jednego nie zdołała odsunąć w niebyt. Ron.
Jessie odwróciła głowę najpierw w jedną, potem w drugą stronę, ale Rona nie zauważyła nigdzie w pobliżu. Powinien leżeć na łóżku obok, tymczasem była w pokoju jedyną pacjentką. Gdzieś poza świadomością zarejestrowała, że nie znajduje się na jakiejś ogólnej sali, z innymi pacjentami, tylko sama, w osobnym pokoju. Zatrzymała wzrok na twarzy babci Christiny.
– Jessie, dziecko... – usłyszała. – Tato zaraz przyjdzie. Poszedł tylko po kawę.
– Ron... – zdołała wydusić przez wyschnięte gardło. – Ronnie... Gdzie...
– Jess, musisz dojść do siebie. Nie myśl teraz o niczym.
W głosie babci brzmiał monotonny spokój, ale właśnie to najbardziej zaniepokoiło dziewczynę.
– Ronnie! – rozpaczliwy szept zabrzmiał w szpitalnym pokoju wyjątkowo żałośnie. – Gdzie jest Ronnie?
Kobieta milczała i to wystarczyło za najbardziej wyczerpującą odpowiedź. Twarz Jessie stężała w bezwolnym grymasie rozpaczy. Oczy się zaszkliły się, a ułamek sekundy później łzy pociekły po policzkach. Niemal natychmiast poczuła nienaturalny ucisk w górnych partiach żeber, który odebrał jej możliwość zaczerpnięcia oddechu, a potem na powrót pozbawił świadomości. Nie zdążyła zauważyć wchodzącego ojca ani tego, jak kubek z niedopitą kawą wypada mu z ręki na podłogę. Nie usłyszała, jak wołał „Córcia!" i nie zobaczyła jego wzroku, kiedy dopadł łóżka i zacisnął dłoń na jej nadgarstku, żeby już w sekundę potem zwolnić uścisk, uświadomiwszy sobie, że Jessie ma na ramieniu ranę postrzałową.
*
Kiedy po raz kolejny odzyskała przytomność, jej wzrok pozostał obojętny. Już nie pytała o Rona. Zrozumiała, że gdyby nie stało się najgorsze, Ron leżałby na łóżku obok, albo przynajmniej ktoś powiedziałby jej, że leży w sąsiednim pokoju. Zamiast tego usłyszała od babci, że pan Gubinov zadbał, by miała jak najlepsze warunki, opłacił dla niej osobny pokój w najlepszym szpitalu w mieście. Była pod opieką najlepszych lekarzy. Miała zapewnione wszystko, co tylko było jej potrzebne.
I ani słowa na temat Rona.
*
Nie poszła na cmentarz, bo wtedy musiałaby przyjąć do wiadomości, że Ron leży tam – w grobowcu, pod marmurową płytą, pewnie lodowato zimną nawet w upalny dzień. A takiej myśli nie chciała do siebie dopuścić, pod żadnym pozorem nie chciała, by coś takiego zagnieździło się w jej świadomości. Jeszcze nie wiedziała, jakim nadludzkim wysiłkiem, jakim niepojętym cudem zdoła dokonać tego niemożliwego wyczynu – żyć tak, jakby Ronnie nie umarł. Musiała w taki sposób potraktować rzeczywistość. W przeciwnym razie mogło się okazać, że nie będzie w stanie dalej funkcjonować. Musiała, za wszelką cenę musiała trzymać się myśli, że Ron nie zginął.

CZYTASZ
Nielegał
Ficción GeneralHistoria trudnego wkroczenia w dorosłość (choć absolutnie nie YA i NA) i zmagania się z demonami przeszłości, z motywami wywiadowczymi w tle. Również miłośnicy romansu znajdą tu wątek dla siebie. Akcja toczy się na przełomie lat 80. i 90. Publikacja...