19

76 5 6
                                    

- co jest ??- to nie był Mike. Zawsze rozpoznam ten głos.
- Nick jedziemy do szpitala, Iza...- nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.
- zaraz będę - rozłączył się. Jejku muszę jeszcze poinformować naszego opiekuna. Poszłam do Izy, a wokół niej była kałuża krwi.
- Olivia - przytuliłam ją - boję się- Usłyszałam jak drzwi się otwierają, koło mnie stał Nick, w samych spodenkach.
- Boże co się dzieje !!- krzyczał. Odsunęłam się - Iza kotku, kochanie- wziął ją na ręce usiadł z nią w fotelu.
- jestem zmęczona - mamrotała
- nie zamykaj oczu - błagał ją - kurwa gdzie jest tak pierdolona karetka !!!!????- wybiegł z nią na korytarz. Wzięłam dokumenty Izy i poszłam szybko do opiekuna. Po drodze spotkałam Mike'a. Wszystko działo się tak szybko.
- chodź, pomóż mi - chwyciłam jego dłoń. On bez słowa ruszył za mną. Pukałam jak szalona w drzwi nauczyciela, nagle profesor otworzył
- co się dzieje ??- mruknął zaspanym głosem
- Iza Stuart jedzie do szpitala- powiedziałam niby spokojnie- ja muszę do niej iść, jest na parterze - poinformowała go i ruszyłam z brunetem w stronę windy. Drzwi się rozsunęły, kiedy dotarliśmy na parter. Ujrzałam Nicka trzymającego Izę na kolanach. Była ledwo żywa.
- gdzie jest ta karetka ??- panikował Nick. Złość zamieniła się w przerażenie i strach. Usłyszałam syrenę karetki i za chwilę drzwi się otworzyły. Do środka wbiegło dwóch ratowników i jeden lekarz. Od razu zajęli się Izą.
- musimy zabrać Panią do szpitala - poinformował nas lekarz
- jedziemy tam - ogłosiliśmy jednogłośnie. Dałam dokumenty Nickowi. On z Panem Stivem pojechali karetką do szpitala. A ja z Mikiem dotrzemy tam taxówką, która zaraz powinna być.
- mam nadzieję, że wszystko z nią i maleństwem będzie dobrze - położyłam głowę na ramieniu chłopaka. Był jakiś dziwny - Mike wszystko okey ??- podniosłam głowę. Nie odpowiadał - Mike - pomachałam mu ręką przed oczami - Miki??
- tak ??- nagle się ocknął
- dobrze się czujesz ??- dotknęłam jego policzka
- tak, jedynie się zamyśliłem - pocałował mnie w czubek głowy
- a o czym ??- chce brać aktywny udział w jego życiu i wiedzieć co to trapi
- o tobie, kochanie Ty moje- wpił się w moje usta - o moim koteczku, słoneczku, gwiazdeczce - zaczął mi słodzić
- dobrze, dobrze - dotknęłam jego noska - Mike kocham Cię - poczochrałam mu włosy
- a ja Cię nienawidzę - ukazał rząd śnieżnych ząbków. Zmrużyłam oczy
I się od niego odsunęłam - Livi - dotknął mojego ramienia- obraziłaś się ??- nie odezwałam się. Auto zatrzymało się przed szpitalem. Zapłaciłam i podbiegłam do recepcji, ale obejrzałam się i zauważyłam Nicka.
- przepraszam już nic - podbiegłam do niego
- jak Iza ??- usiadłam koło niego
- na razie nic nie wiem- schował głowę między kolana. Gdzie ten Mike ?? Do cholery jasnej....
- zaraz wrócę - wyszeptałam mu do ucha. Szłam korytarzem i rozglądałam się. Sale które miałam mialy duże okna, niczym nie zasłonięte. W jednej sali była starsza Pani, a obok na krześle wytrwale siedział zapewne jej mąż. Piękna jest taka miłość. Wypełniane są wtedy słowa złożone przed ołtarzem, że będziemy z naszą połówką nawet w chorobie. Życzę im, aby mogli jeszcze przeżyć kilka miłych i radosnych chwili spędzonych razem. Nawet nie zorientowałam się, że jestem na kolejnym oddziale. Tutaj leżały noworodki. Małe cudeńka. Podeszłam do jednej z szyb i przyglądałam się szkrabom. Ile szczęścia daje taki mały człowieczek. Od zawsze zastanawiałam się co siedzi w ich główkach.  Kurde miałam szukać tego gnojka. Zawróciłam i skierowałam się w stronę sali Izy. Nie było tu Mike'a. Wyszłam przed szpital, a pan Hamilton palił sobie papierosa i prowadził do cholery konwersacje z jakąś cholera dziewczyną. Może i była ładna, może była zgrabna, i może miała jakiś tam urok i w ogóle, ale do kury nędzy. Patrzyłam sobie na nich nie wiem ile. Wyglądali uroczo. Czy taki powinnam reagować ??? Mówić o swoimi chłopaku i jakiejś dziewczynie, że wyglądają uroczo. Ze mną się chyba coś dzieje. Oboje się śmiali. Jest środek nocy, a ich na żarty wzięło. Miałam łzy w oczach, bo dawno my się wspólnie nie cieszyliśmy czy śmialiśmy tak... Mike mnie zauważył
- Olivia jak Iza ??- dziewczyna spojrzała na mnie i przejrzała mnie od stóp po czubek głowy - Olivia co się dzieje ??- proszę bliżej
- nic - mruknęłam - daj mi spokój - odwróciłam się, lecz zaraz to cofnęłam. Stanęłam przed chłopakiem - daj mi papierosy - mruknęłam, a mój wzrok błądził gdzieś obok osoby Mike'a.
- nie - powiedział stanowczo. Wypuściłam powietrze z płuc i wsadziłam rękę do kieszeń spodni chłopaka. Wyjęłam to co chciałam i poszłam usiąść na ławce przed budynkiem. Odpaliłam trutkę i się nią zciągnęłam. Czasem można złamać kilka swoich zasad. Może Mike się ze mną nudzi. Może uważa, że jestem inna, że się zmieniłam. A może boi się powiedzieć  mi prawdę. Skończyłam jednego i wzięłam następnego.
- Olivia ?! - usłyszałam głos, który o każdej porze bym rozpoznała.
- co ?!! Czy ja zawsze muszę grać rolę bezbronnego i potulnego aniołka?- spojrzałam mu głęboko w te ciemne oczęta
- nie ??-usiadł koło mnie - lubię Cię denerwować, wiesz - wyczułam, że się uśmiecha - a Ty tak słodko się obrażasz i denerwujesz - spojrzałam groźne na niego - tak jak na przykład teraz, udajesz taka bad girl - roześmiał się i zrobił cudzysłów w powietrzu
- a skąd wiesz ?? Może zaczęłam palić ?-  uniosłam brwi. Cholera kogo ja oszukuje
- tak ??- wziął kilka papierosów i odpalił je na raz - proszę - podał mi je
- co Ci to udowodni ??- cały czas je przede mną trzymał. Wzięłam je i się nimi zaciągnęłam na raz. O kurwa co to jest ?? Oddałam mu to świństwo i zaczęłam się dusić. Zaczął się ze mnie śmiać
- widzisz bo Ty jesteś moim aniołkiem - pocałował mnie
- a Ty moim diabełkiem - odwzajemniłam pieszczotę. Chłopak wziął papierosy i nic mu się nie działo. Nie dusił się. NIC. Jedyne co to wypuszczał ogromne chmury dymu. Mój telefon dał o sobie znak.

Od:Nick
" Olivia gdzieś jesteś ?? Przyjdź "  Wstałam i ruszyłam szybko w stronę szpitala
- Mike chodź !!!- krzyknęłam kiedy zorientowałam się, że nie idzie. Co za ... Boże !! Widzi, że idę, a on zero myślenia. Tak w ogóle to MY nie byliśmy jeszcze na pierwszej randce. Wspomnę mu o tym jak wrócimy z wycieczki. Zauważyłam Nicka przy automacie z napojami. Podeszłam do niego
- co się stało ??- położyłam rękę na jego ramieniu, a on aż wzdrygnął. Nie widziałam go jeszcze w tak fatalnym stanie.
- narzie nic nie wiem, tak się boję o nią ... I o moje dziecko - miał łzy w oczach- co ja bez niej zrobię ?? - spojrzał na mnie smutno
- Nick Ty płaczesz ??-usłyszałam bruneta z tyłu.
- wiesz skacze z radość - powiedział z sarkazmem - Mike weź się obudź !- widziałam, że Nick się wkurzył - Olivia jedź do hotelu z Mike'em, bo nie ma sensu, żebyśmy tu wszyscy siedzieli, siostrzyczko - przytulił mnie z całych sil - dziękuję ci i tak za wszystko - odsunął się ode mnie, a ja starłam mu pojedynczą łzę
- będzie dobrze zobaczysz - położyłam dłoń na jego policzku  - będziesz najlepszym tatusiem na świecie - zapewniałam go - pojedziemy do hotelu, ale najpierw muszę do niej pójść - poinformowałam obu chłopców. Oni jedynie równocześnie dali znak głową na zgodę. Odeszłam od nich i poszłam do przyjaciółki. Założyłam ochraniacze i fartuch. Nie myślałam, że spotka nas coś takiego.
- może Pani być tylko chwilę - poinformowała mnie pielęgniarka. Otworzyłam drzwi. Iza leżała podłączona do jakiś urządzeń i kroplówek. Poczułam jak pieczą mnie oczy. Powoli usiadłam koło niej na krześle
- Iza - powiedziałam delikatnie, trzymając jej dłoń
- Livi ??- otworzyła powieki - boję się - tyle powiedziała
- nie bój się, wszystko jest już pod kontrolą - zapewniałam ją - ja będę musiała już iść - pocałowałam ją w dłoń.
- dziękuję Ci Olivia - usłyszałam jeszcze jak wychodziłam. Uśmiechnęłam się i opuściłam sale. Skierowałam się w stronę naszego nauczyciela
- ja z Mik'em wracamy już do hotelu, jak by coś się działo ...- przymknęłam powieki
- Olivia ...- położył dłoń na moim ramieniu.
- ale jak by ...- bałam się powiedzieć na głos, że z stan, który i tak w tej chwili nie był dobry, mojej przyjaciółki może się pogorszyć
- niezwłocznie Cię poinformuje - przytaknął głową - zadzwoniłem do Pani Claus i przejmuje nad wami opiekę, do póki nie wrócę - nieśmiało się uśmiechnął. Odeszłam od mężczyzny. Lubiłam go, naprawdę. Czasem może i miałam ochotę, żeby zniknął, ale był dobrym pedagogiem.
- Mike - chłopcy stali cały czas w tym samym miejscu co ich zostawiłam- idziemy ?? - chłopak chwycił moja dłoń - trzymaj się - powiedziałam szeptem gdy żegnałam się z bratem. Musimy zadzwonić znów po taksówkę
- Livi przejdziemy się - ruszyliśmy w stronę, z której tutaj dotarliśmy - nie wiem, co bym bez Ciebie zrobił - objął mnie ramieniem
- a ja nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła - wtuliłam się w niego - Miki czy to nie zabawne, że idziemy Paryżem w środku nocy w piżamach ??- zachichotałam
- ważne, że idziemy razem - o obudził się mój romantyk
-też tak myślę, bo jak by to było gdy bym szła nie z Tobą ?? Tylko obok ??- wczułam się w rolę
- wtedy ...- zastanowił się - wtedy byś patrzyła na mnie i myślała co za kretyn idzie w piżamie przez miasto, ale spojrzałabyś na siebie i stwierdziłabyś, że jesteście do siebie mimo wszystko podobni.... że jesteście dla siebie stworzeń... I nie zmieni to, że idziesz obok .. bo i tak idziesz ze mną. Razem. Stawiamy te same kroki - miał rację, szliśmy w tym samym tempie - idziemy po tej samej ziemi i mieliśmy wspólny powód i cel. Ale nagle, naprawdę nikt by się tego nie spodziewał rozdziela nasze dłonie latarnia - myślałam, że pęknę ze śmiechu. Tak mnie deblil wciągnął, że nie zauważyłam latarni.
- Ty pacanie - zaczęłam się śmiać
- oj tam, widzisz ja nie wiem, przecież to ja jestem tym całym " Bad Boyem ", a Ty tą ....- urwał
- a ja ... - ciągłam dalej. Przybliżył się do mnie
- a Ty tą moją księżniczką - wyszeptał mi do ucha

Komentujcie, gwiazdkujcie pokażcie, że żyjecie

tylko (nie) onOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz