Prolog

821 16 2
                                    

Wielki pałac, który wznosił się na wzgórzu, był świadkiem niezliczonych wydarzeń – koronacji, triumfów, ale i przykrych wydarzeń. Jego kamienne mury skrywały sekrety, które mogłyby wstrząsnąć fundamentami królestwa, a w jego korytarzach nadal odbijały się echa przeszłości, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego.
    W głębi tych murów, za zamkniętymi drzwiami gabinetu, młoda kobieta płakała po cichu, tuląc do piersi maleńkie zawiniątko. Wiedziała, że to, co za chwilę zrobi, zmieni wszystko – i być może na zawsze oddzieli ją od dziecka, które tak bardzo kochała. Ale nie miała wyboru. Uczyniła to, co uważała za konieczne, wierząc, że to jedyny sposób na uratowanie tego, co jeszcze można było ocalić. Nie mogła dopuścić, aby stała się krzywda jej jedynej córce.
    Niemowlę, otulone ciepłym, bawełnianym kocem, było ciche, jakby przeczuwając, że coś złego miało się właśnie wydarzyć. Jego matka, zrozpaczona, złożyła ostatni pocałunek na czole dziecka, a potem oddała je w ręce wysokiego mężczyzny, który czekał w ciemnym zamku pałacu.
– Zadbaj, aby miała dobre życie – powiedziała cicho, a jej głos drżał z bólu i tęsknoty. – Nikt nie może się dowiedzieć gdzie będzie. Jeśli te gnidy ją znajdą... Zabiją ją...
Mężczyzna skinął głową, rozumiejąc polecenie królowej, jego twarz była beznamiętna, jakby to, co miał zrobić, było zwykłą formalnością. Wziął maleńkie, bezbronne dziecko i odwrócił się, aby zniknąć za rogiem. Kobieta obserwowała, jak znika w głębi korytarza, jej serce rozrywało się na milion kawałków, rozpacz która była trudna do zniesienia. Nie wiedziała do końca czy dobrze postępuje, ponieważ nikt nie miał, o tym zielonego pojęcia co uczyniła. Nawet nie rozmawiała o tym ze swoim mężem, może i lepiej, bo nie należał do kochających ojców.
    Tego wieczoru pałac wypełniła grobowa cisza, która była głośniejsza niż krzyki. Cisza, która niosła w sobie tajemnicę i smutek, o której nikt nie miał do pojęcia.
    Kilka godzin później, w zupełnie innym miejscu, maleńka dziewczynka została porzucona w skromnym domku na skraju lasu, z dala od pałacu, z dala od wszystkiego, co mogło jej zagrozić. A mężczyzna, który ją tam zostawił, zniknął bez śladu, pozostawiając za sobą jedynie cień podejrzeń i liścik w środku kocyka. Niemowlę żyło z obcymi ludźmi, którymi nazywała rodzicami.
    Przez piętnaście lat królestwo żyło w kłamstwie, nieświadome, że sekrety przeszłości, zepchnięte w najdalsze zakamarki, w końcu wypłyną na powierzchnię. Wszyscy myśleli, że księżniczka zaginęła lub nawet zginęła w wypadku, gdy wracała z matką ze szpitala. Nikt nie spodziewał się, że ta cisza była tylko ciszą przed burzą, która zmieni wszystko.
    Niemowlę, które miało nigdy nie wrócić, powróciło do miejsca, które było jej przeznaczone – do pałacu, gdzie czekały na nią nie tylko odpowiedzi, ale i walka o przyszłość, której nigdy się nie spodziewała. Mikane, która do tej pory nie wiedziała, kim naprawdę jest, musiała stanąć twarzą w twarz z przeznaczeniem, które wykraczało poza wszystko, co kiedykolwiek mogła sobie wyobrazić.
A echo starych murów zaczęło szeptać prawdę, którą tak długo próbowało ukryć. Nawet jej nowi krewni nie będą w stanie powstrzymać, przepowiedni.

DIADEM Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz