II Rozdział 44- Włosy

100 7 0
                                    

Siedziałam na tarasie, przewracając leniwie kartki magazynu, gdy Sebastian pojawił się obok, wpatrując się we mnie z miną, która od razu zdradzała, że ma coś na myśli.
– Mikane, musisz iść ze mną do miasta – rzucił bez ostrzeżenia.
Spojrzałam na niego znad magazynu, unosząc brew.
– Po co? Coś się stało?
Sebastian wzruszył ramionami, ale widać było, że coś kombinuje.
– Chcę coś w sobie zmienić. Wyjaśnię ci na miejscu – powiedział szybko, jakby bał się, że się rozmyślę.
Zmarszczyłam brwi. To było podejrzane. Sebastian nigdy nie prosił żebyśmy razem gdzieś poszli, bo on chce coś załatwić. Po co mu byłam potrzebna?
– Dobra, ale jeśli okaże się, że chcesz kupić nowy pasek do spodni, to przysięgam, że nie wytrzymam i cię na nim powieszę– mruknęłam, podnosząc się z krzesła.
Sebastian przewrócił oczami, wyraźnie ignorując mój sarkazm.
– Chodź, musimy spytać wuja.
Fajnie, to nawet nie spytał go o zdanie. Ten cep dalej był obrażony, że wjechałam w niego na stoku, oświadczył mi że mam szlaban, ale nie określił na co. Chyba, że chciał mi tylko pogrozić, a tak na serio nic nie było. Wuj Quang akurat siedział w swoim gabinecie, a na jego biurku leżał stos papierów. Gdy weszliśmy, podniósł na nas wzrok, a ja od razu poczułam, że to nie będę łatwe negocjacje. Chyba, że mu nagle zaśpiewał piosenkę naszej matki, to mu złagodnieje zmrożone serce.
– Czego chcecie? – zapytał, odkładając długopis na bok.
Sebastian stanął pewnie, ale ja miałam dziwne przeczucie, że ta pewność zaraz zniknie.
– Chcemy pojechać do miasta – zaczął, a jego głos brzmiał, aż za grzecznie.
Wuj spojrzał na niego, potem na mnie, a na jego twarzy pojawiła się ta charakterystyczna mina, którą wszyscy znaliśmy – wyraz sceptycyzmu.
– Ty i Mikane? – zapytał, przeciągając słowa.
Sebastian skinął głową.
– Tak. Mam coś do załatwienia i chciałem wsiąść ze sobą młodą.
Wuj skrzyżował ramiona na piersi.
– Mikane? Po ostatnich... incydentach? – rzucił z ironią, patrząc mi prosto w oczy.
Poczułam, jak zaczyna mnie przypiekać spojrzeniem, ale udawałam, że to mnie nie rusza.
– Nic się nie stanie, obiecuję – wtrącił szybko Sebastian, próbując przejąć kontrolę nad rozmową.
– Sebastian, dobrze wiesz, że Mikane ma talent do kłopotów – powiedział wuj chłodno.
– Przecież ja nie jestem dzieckiem! – rzuciłam, zanim zdążyłam się powstrzymać.
Sebastian syknął na mnie, dając mi znak, żebym przestała i stała cicho.
– Nie będzie sama, będę z nią. Po prostu... potrzebuję jej pomocy – dodał szybko, a w jego głosie dało się wyczuć lekką desperację.
Wuj jeszcze chwilę milczał, jakby rozważał wszystkie możliwe scenariusze, po czym westchnął ciężko.
– Dobra, ale bez żadnych głupstw. I wracacie przed kolacją – powiedział, wskazując na mnie palcem.
Skinęliśmy głowami, a Sebastian niemal siłą wyciągnął mnie z gabinetu, zanim wuj mógł zmienić zdanie, a ja bym mu poleciała z litanią jak to nieszczelnie się na mnie gapi.
– Uff,  było blisko – westchnął, gdy tylko wyszliśmy na korytarz.
– No to teraz powiedz mi, o co naprawdę chodzi – zażądałam, patrząc na niego podejrzliwie.
Sebastian uśmiechnął się lekko, ale nic nie powiedział.
– Dowiesz się na miejscu – rzucił tajemniczo, a ja tylko przewróciłam oczami, wciąż próbując zgadnąć, co kombinuje.
***
Siedziałam w aucie obok Sebastiana, patrząc na krajobraz za oknem. Byłam ciekawa, co dokładnie knuje, ale udawałam, że wcale mnie to nie interesuje. Czekanie, aż sam się wygada, było lepsze niż zadawanie pytań. Sebastian jednak w końcu nie wytrzymał.
– Dobra, Mikane, chcę coś w sobie zmienić – zaczął, spoglądając na mnie kątem oka.
Odwróciłam się do niego z zaciekawieniem.
– To już wiem. Ale co dokładnie? Chcesz kolczyk w nosie czy co? – rzuciłam, nie kryjąc rozbawienia.
Sebastian zaśmiał się cicho, jakby chciał ukryć lekkie zdenerwowanie.
– Nie, nie kolczyk. Fryzura – powiedział w końcu.
Zmrużyłam oczy, patrząc na niego podejrzliwie.
– Fryzura? Jak fryzura?
Sebastian spojrzał na mnie szybko, zanim z powrotem skupił się na drodze.
– Chcę zrobić coś bardziej... odważnego. Coś, co mnie wyróżni – przyznał, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
– Odważnego? – powtórzyłam, unosząc brew. – Sebastian, twoje włosy są okej. Co ty chcesz z nimi zrobić?
W tym momencie zaczął bębnić palcami o kierownicę, jakby zbierał się na odwagę.
– Myślę o białych włosach – wypalił w końcu.
Zatkało mnie na moment. Próbowałam sobie to wyobrazić, ale jednocześnie nie mogłam powstrzymać śmiechu.
– Białe włosy?! Ty żartujesz, prawda? – spytałam, a śmiech wyrwał się z moich ust, zanim zdążyłam go powstrzymać.
– Nie, nie żartuję – odparł, spoglądając na mnie z lekkim rozdrażnieniem. – Co? Uważasz, że to głupie?
– Nie, no jasne, że nie – odpowiedziałam, próbując się opanować. – Po prostu... serio? Białe? Jak jakiś bohater anime czy coś?
Sebastian przewrócił oczami.
– No właśnie o to chodzi. Chcę czegoś innego.
– Dobra, okej – powiedziałam, unosząc ręce w geście kapitulacji. – Ale wiesz, że wuj cię zabije, prawda?
– Dlatego cię wziąłem ze sobą – powiedział z uśmiechem.
Zmrużyłam oczy, zaczynając rozumieć, w co mnie wpakował.
– Serio?! Mam być twoim kozłem ofiarnym?
Sebastian zaśmiał się.
– Nie, po prostu... wiesz, że wuj bardziej mięknie, jak ty jesteś w pobliżu i nam się, aż tak nie obrywa?
Przewróciłam oczami, ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
– No dobra, ale jak wuj mnie za to obwini i zabije, to twoja wina – mruknęłam, opierając się wygodnie w fotelu.
Sebastian uśmiechnął się pod nosem i skupił na drodze, a ja zaczęłam zastanawiać się, jak wyglądałby z białymi włosami. Jeśli to miał być jego plan na „zmianę", to musiałam przyznać, że był odważny. I trochę szalony. Ale w końcu – to Sebastian. Gdy tak jechaliśmy leciała piosenka Dream z Hannah Montany, musiałam zaśpiewać, a Sebastian nie miał nic przeciwko.
– „Paint a picture
Choose the colors extra wise
Especially what you put on my mind
Imagine what it be like to touch the sky, yay yeah

DIADEM Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz