ROZDZIAŁ 19.

8 3 1
                                    


- Jak poszło? – Hania wpadła do sypialni nie pytając czy może wejść. – Opowiadaj. Widziałaś coś?

- Kurwa... Przebieram się, nie widać?

- Gdzie ty w tym idziesz? Do burdelu? – Prychnęła wskazując na mój pracowniczy fartuszek.

- Można tak powiedzieć... - Burknęłam. – Klementyna kazała mi przyjść ubrana służbowo, więc liczę, że podpiszę dziś umowę.

- Okeeej. – Rozsiadła się wygodnie na łóżku, a ja zaczęłam nakładać makijaż.

- Okazało się że ten ich klub jest na piętrze niedostępnym dla reszty gości. Żeby tam wejść trzeba być seksowną laską niewstydzącą się własnego ciała.

- Czyli będziesz tam nago?

- Prawie. Podobno kelnerki chodzą tam jedynie w bieliźnie, więc oby nie podpadły im moje blizny ... - O tak... Po wszystkich przebojach miałam ich naprawdę wiele.

Najgorsza była ta ostatnia na udzie. Mimo, że już się ładnie zagoiła, ślad po szwie wyglądał jak różowa błyskawica. Może pomyślą, że jestem upośledzoną kuzynką Harrego Pottera i mnie nie zabiją?

- Jak dla mnie, są one cholernie seksowne. – Wypięło usta w dzióbek. – A co jak cię nie przyjmą?

- Muszą. Rozbeczę się jak dziecko i powiem, że zrobię wszystko, żeby więcej zarabiać. – Westchnęłam. – Jakoś dam radę.

- Wiem. Nie o to się martwię.

- A o co? – Przerwałam malowanie ust na czerwono i zerknęłam na przyjaciółkę.

- Ich będzie kilku, a ty sama... A co jeśli... no nie wiem...

- Hania... Nie w takim gównie już siedziałam. – Uśmiechnęłam się lekko. – A po drugie... jeszcze pomyślę, że wątpisz w moje mordercze umiejętności.

- Nie śmiałabym. – Przyłożyła rękę do piersi i zarechotała, na co zawtórowałam.



Udało się! Nie wiem czy miałam tyle szczęścia czy Klementynę naprawdę poruszyła moja historia o chorej matce i ojcu alkoholiku, ale udało się. Miałam tę pracę. Dostałam nowy strój, który tak jak się spodziewałam był kurewsko wyzywający.

Stanik składał się z cienkich pasków, na które nawleczone były srebrne cekiny, a majtki to w sumie sam sznurek z ledwo zasłaniającym cekinowym trójkątem z przodu. Chuj. Jakoś dam radę. Przyjrzałam się sobie w lustrze i byłam pełna podziwu. Cholera, naprawdę wyglądałam w tym seksownie. Jak kurwa! W sumie nie wiem czy to komplement.

Dostałam polecenie rozdania drinków i weszłam do wielkiej sali wyłożonej od podłogi po sufit lustrami. Było tu dość przerażająco, nic nie dało się ukryć... Zostałam poproszona o podejście i przedstawienie się, co od razu zrobiłam.

- Nazywam się Zuzia, proszę pana. – Skinęłam jak rodzona arystokratka i spojrzałam na pijane i naćpane oczy mężczyzn, którzy oblizywali się obrzydliwie na mój widok.

- Pięknie, kochanie. A teraz obróć się i pokaż nam swoje wdzięki. – Zrobiłam, co mi kazał, a reszta zagwizdała i zacmokała.

Oblechy.

- Czy podać panom coś do picia?

- Podaj nam wódkę i przynieś coś do zakąszenia, malutka.

- Oczywiście. – Uśmiechnęłam się a w myślach właśnie sprzątałam swoje rzygi. Co za jebane prostaki! Jak można zachowywać się jak zwierzę? Ja pierdolę, zabiję ich szybciej niż miałam w planach.

MIŁOŚĆWhere stories live. Discover now