ROZDZIAŁ 26.

5 3 0
                                    




                                   OLA

Kiedy pożegnaliśmy się z Danielem udając się do swoich prac, postanowiłam, że dzisiejszy dzień muszę całkowicie poświęcić swoim przyjaciółkom. Miałam ogromne wyrzuty sumienia, że tak mało czasu ostatnio spędzałyśmy razem ale też przez to jak je ostatnio potraktowałam. Nie miałyśmy możliwości tego przegadać...

Podjechałam pod klub i wysiadłam z auta poprawiając swój elegancki czerwony garnitur. Polubiłam te stroje. Oddawały wyższość i klasę, czyli te cechy, z którymi chciałam być kojarzona. 

Poniekąd. 

Moi wrogowie, bo na pewno takich miałam, mieli myśleć, że jestem zadufaną i zimną suką. Powinni się mnie bać i szanować jednocześnie, a przez to, że Konrad nazwał mnie drugą Harley Quinn, nie miałam najmniejszych wątpliwości, że tak było.

Usiadłam na swoim miejscu, na środku wielkiej sali treningowej i spojrzałam na te piękne twarze wszystkich moich podopiecznych. Większość z nich była skupiona i spokojna, ale znalazło się też kilka smutnych i przerażonych. Musiałam je wesprzeć, nic więcej się nie liczyło.

- Witajcie. – Założyłam nogę na nogę i rozejrzałam się po sali. – Słyszałam o waszych akcjach i o tym, jak dobrze radzicie sobie w przydzielonych wam grupkach.

- To Twoja zasługa. – Monika zabrała głos. – To dzięki tobie to wszystko jeszcze się kręci.

- Dziękuję.

- Nie dziękuj, tylko mów, co z tym gnojem, który nas nęka. – Brunetka uśmiechnęła się cwanie unosząc brew.

- A więc. – Puściłam jej oczko. - Od dłuższego czasu pracujemy nad tym, aby się go pozbyć i móc żyć spokojnie i chcę, abyście wiedziały, że jesteśmy już coraz bliżej. – Kiwnęłam głową na znak, że Malwina może mówić. – Tak?

- Co będzie dalej? Przecież to nie pierwszy i nie ostatni wróg, z którym będziemy się mierzyć. Zawsze to będzie tak wyglądało? – Grymas, który pojawił się na jej twarzy świadczył o niepewności, co całkowicie rozumiałam.

- Niestety, z takimi sytuacjami będziemy się mierzyć cały czas. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał nam pokrzyżować plany i zniszczyć to, co budowałyśmy. Musicie być silne i pewne swoich umiejętności, wtedy dacie radę. – Wskazałam na Kamilę. – Słucham?

- Czy możemy wam jakoś pomóc? No wiesz...w tej całej sprawie.... – Lekki uśmiech dziewczyny sprawił, że ciepło rozeszło się po moim oziębłym sercu. Byłyśmy rodziną i nie powtarzałam tego na marne. One też to wiedziały.

- Kochanie... - Założyłam ręce na piersi i odchyliłam się lekko. – Obiecałam wam, że się tym zajmę. Dodatkowo... - Odchrząknęłam. – Wy już pomagacie. Robicie kawał dobrej roboty, a to jest największa pomoc, jakiej mogłabym od was oczekiwać. – Uśmiechnęłam się ciepło. – W tym tygodniu zawieszamy wszystkie akcje. – Na sali poniósł się rumor. – Ale spokojnie, wrócimy do nich, kiedy zakończymy sprawę z handlarzami, obiecuję. Macie czas na relaks, odpoczynek i spędzanie czasu z rodziną. – Wstałam i założyłam ręce z tyłu. – Oczywiście, jeśli chcecie możecie korzystać z siłowni i salki treningowej, a tymczasem idę ogarniać stos czekających na mnie papierów, także życzę wam wszystkiego dobrego i do zobaczenia. – Uśmiechnęłam się szczerze i ruszyłam do biura.





Cały czas myślałam o tym gnoju Platonie... Był cwany i miał mocne plecy, ale nie doceniał Daniela i jego zdolności. Kiedy ten przystojny brunet czegoś chce, to to kurwa dostanie, nawet jeśli miałaby to być głowa Platona na talerzu...

MIŁOŚĆWhere stories live. Discover now