ROZDZIAŁ 20.

7 3 0
                                    





Poprawiłam bieliznę i weszłam do lustrzanego pokoju. Skupiłam na sobie uwagę wszystkich, kiedy z gracją poruszałam się przed brunetem. Jeden z nich, ten najbrzydszy, bełkotał coś pod nosem, a ja starałam się nie wyzwać go pod nosem. Nigdy nie zapominam twarzy, ale w tym przypadku chyba zrobię wyjątek.

- Jak tam? Dobra jest?

- Bardzo. – Dante poprawił koszulę i upił whisky. Gołym okiem było widać, że przed chwilą uprawialiśmy seks. Na tyłku miałam odbite dłonie, a szminkę rozmazaną, jak prostytutka. Daniel za to był lekko zdyszany. 

- Czy podać coś jeszcze? – Wyprostowałam się przed balującymi mężczyznami przecierając kąciki ust od szminki.

- Tak. Siadaj tutaj. – Poklepał miejsce obok siebie. – Nie skończyłem jeszcze z tobą. – Uśmiechnął się bokiem do Daniela i wyjął foliowy woreczek. – Wyjmij piersi ze stanika, skarbie. Chcę zobaczyć te jędrne cycuszki. – Zahaczył palcem o moje cekinowe sznureczki i zarechotał ochryple.

Nie wiedziałam, co mam zrobić. Generalnie, gdyby nie Dante i Michał, bez problemu bym to zrobiła wiedząc, że i tak ich zaraz zabiję. Jednak plany się nieco zmieniły, a do tego nie chciałabym, żeby Michał patrzył na moje cycki.

- No, dawaj... - Ponaglał.

- Korek... Jak już wspomniałem, nie lubię się dzielić. –  Brunet uniósł brew i przybrał ostry wyraz twarzy. – Wciągnij z niej. – Wskazał na laskę, która wiła się obok tego oblecha.

- Ale ty jesteś terytorialny. – Parsknął. – Ja chcę ją. – Znowu przekręcił się na mnie. – Ściągaj. – Powtórzył ostrzej.

Przełknęłam ślinę i pokiwałam     grzecznie głową. Złapałam za ramiączka stanika i osunęłam je na dół. Kątek oka widziałam, że Michał odwrócił wzrok, a Dante wręcz przeciwnie. Zmrużył oczy i ściągnął brwi przygryzając przy tym wargi. Wkurwienie na jego twarzy sięgało zenitu, ale wiedział, że musi się pohamować. 

Mężczyzna odsunął się lekko i cmoknął z uznaniem. Wysypał biały proszek na moją prawą pierś, a drugą ręką ścisnął lewą i przybliżył się wciągając narkotyk. Zacisnęłam zęby i odchyliłam głowę do tyłu, aby powstrzymać tłumiący się we mnie gniew. Tego zabiję jako pierwszego. 

Facet zlizał resztki z mojej piersi i wyszczerzył żółte zęby.

- No proszę. Jesteś taka smaczna. – Mrugnął przecierając nos. – Nic dziwnego, że wpadłaś szefowi w oko. – Kiwnął głową na znak, że mogę odejść. Podciągnęłam ramiączka i poprawiłam się szybko, a następnie wróciłam na swoje miejsce przy barze.

Daniel siedział niemal zaraz eksplodując. Nie dziwię się, sama byłam wkurwiona... A na samą myśl, że ten oblech przed chwilą mnie dotykał robiło mi się niedobrze. Chuj, będę musiała wykąpać się w spirytusie, jakoś muszę pozbyć się jego smrodu.

- Wracając do tematu... - Kontynuował facet. – Może powinniśmy w końcu zająć się tymi kobietami? Nie uważasz, że to jeden z najlepszych i najbardziej dochodowych biznesów? – Zwrócił się do Daniela.

- Nie uważam, żeby czerpanie korzyści z ludzkiej krzywdy było dochodowym biznesem. – Skwasił się i oparł łokcie na kolanach nachylając się bardziej w stronę tego gnoja.

- Nie rozumiem, skąd te twoje nastawienie do przemytu kobiet. Przecież jesteś jebanym szefem mafii, to musi iść w parze. Zawsze szło.

- Wiesz... Mam jeszcze jakieś zasady, których ty ewidentnie nie rozumiesz. Nie powielaj tego tematu, bo inaczej się wkurwię.

MIŁOŚĆWhere stories live. Discover now