ROZDZIAŁ 3.

11 3 0
                                    




                                                 TERAZ


Piłam kawę w oczekiwaniu na swojego gościa. Wiedziałam, że przede mną trudna rozmowa, ale musiałam ugryźć się w język i zdjąć koronę, bo walczyłam w słusznej sprawie. 

Kawiarnia była duża i elegancka, idealna na spotkania biznesowe. Dębowe stoliki stały w dużych odległościach od siebie, co dawało poczucie prywatności, a parawany przy każdym z nich dodatkowo dbały o bezpieczeństwo rozmów.

Ściany pomalowane były na biało i złoto, a ozdabiały je wielkie wianki z kwiatów i liści. Cały wystrój był bogaty w przeróżne rośliny żywe i sztuczne, co napawało to miejsce ekskluzywnością i było po prostu czuć pieniądz. 

- Witaj, Olu.

- Cześć, Ewelina. Siadaj... - Dziewczyna położyła torebkę na krześle obok i zajęła miejsce naprzeciwko. – Czego się napijesz? – Przywołałam kelnerkę spojrzeniem i chwilę później stała już obok nas.

- Poproszę latte.

- Oczywiście. To wszystko? – Ruda dziewczyna widocznie się krępowała. Nie wiem czy przez nasze jadowite spojrzenia w swoim kierunku czy był to jej pierwszy dzień w pracy.

- Tak, dziękuję. – Odprawiła dziewczynę ręką i wróciła wzrokiem do mnie. – Skąd te spotkanie? Nie mam czasu na ckliwe historie, więc przejdź do konkretów.

- Potrzebuję twojej pomocy. – Z trudem przeszło mi to przez gardło.

Ewelina od 3 lat obejmuje stanowisko dyrektora oddziału banku, co oczywiście zawdzięczała znajomościom ojca. Potrzebowałam jej, choć wolałabym nie płaszczyć się przed tą jędzą, zwłaszcza po tym, jak potraktowała Tomka. Miała tyle kasy, że mogłaby obdarować całą Polskę i jeszcze w chuj by jej zostało. Nie znałam jej na tyle, żeby wiedzieć czy nie pójdzie na mnie donieść, ale musiałam zaryzykować. Najwyżej zrobię to, na co mam ochotę od lat, czyli strzelę jej w łeb i zakopię u ojca w ogródku.

- Mów jaśniej. – Oparła łokieć o blat i chwyciła brodę między palce uważnie wlepiając we mnie swoje ślepia.

- Otworzyłam klub dla kobiet, w którym uczymy je walki z mężczyznami. Mam większe ambicje, aby poszerzyć nasze kompetencje, ale brakuje nam pieniędzy.

- Ah, no tak. – Oparła się o krzesło i przekręciła głowę uśmiechając się szyderczo. – Nie masz innych koleżanek, że zwracasz się do mnie po kasę?

- Daj spokój, zostawmy przeszłość za sobą i zachowajmy się jak dojrzałe kobiety. Nie chciałabyś żyć w lepszym świecie? – Popatrzyłam na nią z wyrzutem. – Nie chciałabyś wiedzieć, że jest w tym mieście ktoś, kto broni twoich praw i jednocześnie dba, aby reszta z nas czuła się bezpieczna?

- Na co wam te pieniądze? – Chyba ją przekonałam. Niemożliwe.

- Na broń. – Prychnęła kawą, którą właśnie upiła.

- Na co kurwa? – Wycierała swoją jasną garsonkę i wyklinała pod nosem, co było naprawdę zabawne.

- Na broń, noże, granaty, kusze, maczety. Wymieniać dalej?

- Ja pierdolę, na co wy się zbroicie? Chcecie walczyć ze wszystkimi mężczyznami? Co to kurwa seksmisja?

- Poniekąd. Chcę odbijać krzywdzone kobiety z rąk mężów lub ojców tyranów. – Ewelina otworzyła buzię i potrząsnęła głową.

- Ile ? – Skinęłam uprzejmie i z wielką przyjemnością przedstawiłam cały kosztorys.

***

MIŁOŚĆWhere stories live. Discover now