Wróciłam do domu i w końcu mogłam wybuchnąć płaczem. Tyle się ostatnio dzieje, że nie mam czasu na swoje emocje. Moje mieszkanie od dawna nie było zamieszkiwane, więc na meblach i podłodze zabrały się już grube warstwy kurzu. Ciągle płacząc zabrałam się za sprzątanie tego bałaganu. Nie chciałabym, żeby matka po mojej śmierci weszła do takiej meliny i się przeżegnała.
Czemu ciągle to robię? Czemu mówię to z takim przekonaniem? Pewnie teraz wszystkie manifeściary przeklęłyby mnie na wieki, za złowróżenie, ale miałam to gdzieś. Są rzeczy, które się po prostu czuje, a ja czuję, że dziś nie wrócę do domu. Zwłaszcza, że Platon na pewno szykuje już dla mnie niemałą niespodziankę.
Kiedy posprzątałam całe mieszkanie zaparzyłam sobie kawę i postanowiłam wziąć długi prysznic. Muzykę z telefonu co chwilę przerywało przychodzące połączenie, ale nie zwracałam na to uwagi. Chciałam mieć chwilę dla siebie, aby móc w samotności poukładać sobie wszystkie myśli i po prostu popłakać.
Wyszłam spod prysznica i owinęłam się szczelnie ręcznikiem. Wyłączyłam muzykę i sprawdziłam kto się do mnie dobijał i jak się okazało, moje przypuszczenia były słuszne.
- No kurwa, w końcu. – Warknął chłopak, kiedy odebrałam 28 połączenie. – Co robiłaś?
- Kąpałam się.
- Gdzie? Bo w domu cię nie ma. – Był zdecydowanie zbytnio przewrażliwiony, ale nie ma się co dziwić, wszyscy chodziliśmy spięci.
- U siebie. Chciałam trochę ogarnąć i pozbierać myśli.
- Mhm. – Jego ton zelżał. Widocznie dotarło do niego, że trochę dramatyzuje. – Podjechać po ciebie? Już 14:00.
- Tak, możesz przyjechać. – Westchnęłam.
- Dobrze, niedługo będę. Jadłaś coś? – Znowu się zaczyna.
- Nie. Nie jestem głodna... ale – Wtrąciłam, bo nawet przez telefon czułam, jak szykuje się do ataku. – Możemy zajechać na jakąś dobrą zupę. Muszę rozgrzać żołądek.
- Dobrze, mała. To się zbieraj, już wyjeżdżam.
- Okej, czekam. – Rozłączyłam się.
Ubrałam luźny, czarny dres i związałam włosy w dwa warkocze bokserskie. Nie malowałam się, bo stwierdziłam, że jest to niepotrzebne. Tylko bym się rozmazała i wyglądała, jak klaun wyjęty rodem z niestrasznego horroru. Patrzyłam przez chwilę na swoje odbicie w lustrze i nie ukrywam, że byłam lekko zaniepokojona swoim wyglądem.
Worki pod oczami przybrały niebieski odcień, który kontrastował z bladą, wręcz papierową skórą twarzy. Niegdyś oliwkowy i pełen życia kolor był moim atutem, teraz ślad po nim zaginął. Zielone oczy były już nie tak intensywne jak kiedyś, a usta wydawały się mniej pełne. W dodatku reszta ciała również nie prezentowała się zbyt dobrze. Odkąd przyjechałam do Katowic schudłam 25 kg, a już wtedy wyglądałam dobrze, mimo większych bioder i niekoniecznie płaskiego brzucha, byłam raczej szczupła. Teraz wyglądałam, jak anorektyczka. Aż dziwne, że nadal podobam się Danielowi. Jedyne, co się nie zmieniło, to moje piersi. Nadal były duże, choć zmniejszyły się o 2 rozmiary.
Usłyszałam ciche pukanie i poszłam otworzyć je Danielowi. Kiedy wszedł za mną do salonu rozejrzał się dookoła i cicho westchnął.
- Co? – Zmarszczyłam brwi.
- Wysprzątałaś, jakby miała tu przyjść kontrola z sanepidu. Po co to zrobiłaś? – Czułam, że wie, ale oczywiście, że się nie przyznam.
- Chciałam zająć czymś myśli. – Wzruszyłam ramionami. – Jak w pracy? Ogarnąłeś wszystko? – Zebrałam wszystkie potrzebne rzeczy do torby sportowej i popatrzyłam na chłopaka.
YOU ARE READING
MIŁOŚĆ
ChickLitTrzecia i ostatnia część historii. Ola po rozstaniu z Dante układa sobie życie na nowo. Zakłada własny klub, w którym szkoli kobiety, aby potrafiły walczyć o siebie i innych. Jednak czy Dante odpuścił? Czy potrafi zostawić dziewczynę w spokoju? Czy...