ROZDZIAŁ 25.

5 3 0
                                    




DANTE

Dojechałem do klubu, w którym czekali już na mnie Michał, Aleks i Kornel. Nasze relacje ostatnimi czasy trochę się pogorszyły, ale tłumaczyłem to zamieszaniem, które panowało od kilkunastu miesięcy. Każdy z panów zajmował się swoimi sprawami, co nie sprawiało żadnych problemów, ale dodatkowe wciągnięcie Platona już tak.

Wszyscy stawali na uszach, żeby dotrzeć do tego kolesia. Programiści przeszukiwali internet, a reszta przepytywała ludzi na mieście. Póki co dowiedzieliśmy się jedynie, że grupą kieruje ze stolicy, ale często bywa na naszej śląskiej ziemi, więc istniało duże prawdopodobieństwo, że w końcu na niego trafimy.

Michał wezwał nas wszystkich, żeby przedstawić nowe fakty, a więc byliśmy coraz bliżej. To dobre wiadomości. 

Kiwnąłem do ochroniarza i odgarniając poły marynarki wszedłem po schodach prowadzących na piętro, gdzie mieścił się mój gabinet. Przekraczając próg mogłem śmiało stwierdzić, że przerwałem dyskusję o mnie. Michał, Aleks i Kornel zamilkli w momencie, kiedy moja noga stanęła na dębowej podłodze.

- Przerwałem wam? – Uniosłem brew i skierowałem się prosto na swój ulubiony, wielki fotel.

- My tylko...

- Wiem, że rozmawialiście o mnie. Pytanie tylko, dlaczego przerwaliście, kiedy wszedłem do pomieszczenia? – Nalałem ulubionej szkockiej i popatrzyłem ostrzegawczo na przyjaciół.

- Bo byś się wkurwił... - Michał prychnął śmiechem, a ja przekrzywiłem głowę próbując zrozumieć jego humor.

Ceniłem ich ponad wszystko i wszystkich, ale były pewne granice, których nie mieli prawa przekraczać. Obym nie musiał im przypominać kto tu jest szefem. Nie chciałbym...

- Chodzi o Olę.

- Tak! – Blondyn nie wytrzymał. – Mam już tego serdecznie dość! Daniel, do chuja. – Michał oparł ręce o moje świeżo wypolerowane biurko, przez co lekko skoczyło mi ciśnienie. – Przecież to tylko baba. Nie możesz poświęcać dla niej wszystkiego, co zbudowaliśmy! Przez tyle lat lataliśmy za nią jak pieski i czuwaliśmy, aby nie wpierdoliła się w kłopoty, a kiedy to się stało, musieliśmy ratować ją z opresji. Teraz, kiedy znowu jesteście razem oddajesz jej naszych najlepszych ludzi po to, żeby pilnowali stada głupich pizd, które myślą, że nogi boga złapały, bo ktoś nauczył ich jak się bić. Czy ty serio jesteś tak nierozsądny? – Kipiał ze złości, a ja tylko przekręciłem głowę, aby przemyśleć słowa przyjaciela. – Jeszcze teraz ta akcja z Platonem. To przez nią mamy problemy, nie widzisz tego ?!

- Jesteś zazdrosny.

- Co? – Prychnął i oderwał się od blatu. – Chyba cię pojebało.

- Więc w czym jest problem?

- Powtórzę. To...tylko...baba... - Wysyczał. – Nie możesz jej tak bezgranicznie ufać i wszystkiego powierzać!

- Michał, posłuchaj. Wiem, że nie dane było ci doświadczyć prawdziwej lojalności ze strony Klary, ale to nie powód... - Prawy sierpowy przerwał moją wypowiedź. Odwróciłem głowę bardzo powoli w stronę wściekłego blondyna i strzeliłem z karku.

On chyba nie wiedział, co robił... 

Moja kontra była szybka i skuteczna, bo po chwili chłopak zataczał się już do tyłu zalany krwią kapiącą z nosa. Jednak to go nie otrzeźwiło, a wręcz przeciwnie. Wystartował do mnie niczym szkolny chłystek na największego zabijakę na osiedlu i próbował powalić na ziemię. Chciał się wyżyć, odreagować, przecierpieć. Znałem dobrze wszystkie uczucia, które mu towarzyszyły. Sam czułem to nieraz. 

MIŁOŚĆWhere stories live. Discover now