#06

378 28 2
                                    

Moja głowa była jak wciąż tykająca bomba - nie miałam pojęcia kiedy padnę z bólu w wyniku wczorajszej nieprzespanej nocy, spędzonej na płakaniu w poduszkę. Może to niezdrowe ale spanie po trzy czy cztery godziny to moja specjalność. Nie znam drugiej takiej osoby, która potrafi tak długo wytrzymać na niedosypianiu jak ja.
Wzięłam jednego proszka od bólu głowy i szybko wyruszyłam do szkoły. Postanowiłam, że nie będę robiła z siebie ofiary i odwiedzę moją kochaną placówkę edukacyjną. Jestem tak na prawdę psychiczną porażką ale czemu nie mogę się pokazać jako mocna osoba? Ludzie ciągle przybierają różne maski, a ja nie chcę być w tyle.
Gdy tylko weszłam na szkolny korytarz poczułam się pewniej. Może to adrenalina czyni mnie odważniejszą? Wbiłam wzrok w ścianę i nie zwracając na nikogo uwagi przeszłam powoli przez korytarz. Zostawiłam książki w szafce i podążyłam w stronę sali numer osiemnaście, w której miałam pierwszą lekcję. Nie miałam koleżanek, nie byłam zbytnio lubiana przez moją klasę. Nigdy nie ciągnęło mnie do tego aby być "fejmem" klasowym. Wyciągnęłam z kieszeni telefon, a wraz z nim słuchawki. Szybko go odblokowałam, a słuchawki umieściłam w uszach. Włączyłam Aftermath - płytę Rolling Stones'ów i zaczęłam się wpatrywać w ludzi chodzących po korytarzu. Nie zdążyłam nawet do końca przesłuchać jednej piosenki, a już poczułam czyjeś szturchnięcie. Obejrzałam się w stronę nieznanego mi osobnika. To lokowaty.
- Hej. - nieśmiało się do mnie uśmiechnął a ja mu odpowiedziałam. - Czego tam tak zawzięcie słuchasz? - spojrzał na mój ekran telefonu, a jego oczy od razu się zaświeciły - Aftermath wspaniały gust muzyczny koleżanko.
- A dziękuję - odpowiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy. - ogólnie wole starszą muzykę - powiedziałam i pokazałam mu moją listę piosenek na spotify'u, a on wybrał jedną z piosenek Arctic Monkeys - moją ulubioną. - To moja ulubiona piosenka tego zespołu. - odparłam.
- Wychodzi na to, że mamy podobny gust muzyczny. - uśmiechnął się do mnie ukazując mi swoje dołeczki. - Tak ogólnie to nie tylko po to się do Ciebie dosiadłem. Chciałem się zapytać czy widziałaś Gilinsky'iego? - no tak! Kompletnie zapomniałam o tym pacanie.
- Nie - szybko odpowiedziałam Harry'emu i zerwałam się z miejsca aby znaleźć Jack'a.
Przeszłam cały korytarz i spotkałam go na samym końcu - siedział wraz ze swoimi kolegami. Przyśpieszyłam kroku i w ciągu paru sekund znajdowała się naprzeciwko szatyna. Przejechał wzrokiem do góry do dołu, a ja wzdrygnęłam z obrzydzenia, ze swoim szelmowskim uśmiechem i kukuśtykajacym krokiem oraz podbitym okiem wyglądał co najmniej żałośnie. Podeszłam jeszcze bliżej tak aby stać najbliżej jak było to możliwe.
- Część - wyszeptał lekko przestraszony ale jego dumny uśmieszek nie zszedł z twarzy.
- Cześć Jack - odpowiedziałam szybko i wpiłam się swoim wargami w jego. Oddał mi tym samym agresywnym pocałunkiem co ja. Odsunęłam się od niego na większą odległość i spojrzałam na niego gniewnym wzrokiem. - To co kochanie powtórzmy to jeszcze kiedyś? - chłopak nawet nie zdąrzył dokończyć odpowiedzi, ponieważ dostał ode mnie z pięści. - Wiesz co ja chyba jednak podziękuję. - odeszłam spokojnie od chłopaka przeciskając się przez tłum gapiów. - Pieprzony gnojek - wyszeptałam do siebie pod nosem i w tym samym momencie poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłam się,  aby zobaczyć kto mnie zaczepia.

- Przypadkiem nie potrzebujesz lodu? - zapytał się mnie Styles, a ja tylko przytaknęłam i poszliśmy w stronę pokoju pielęgniarki. 

- Wiesz co ja chyba nie chcę iść do pielęgniarki - odpowiedziałam w połowie drogi, a lokowaty obdarował mnie pytającym spojrzeniem, dlatego się szybko wytłumaczyłam - chyba zerwę się z dzisiejszych lekcji. 

- Odprowadzić Cię? - szybko zaproponował wyszczerzając swoje zęby.

- Jeśli chcesz. - odparłam. Parę minut później znajdowaliśmy się na chodniku i podążaliśmy w stronę mojego domu. Niecałe pięć minut później staliśmy przed drzwiami budynku, ja próbowałam znaleźć w mojej torbie klucze, a Harry stał z tyłu i prawdopodobnie patrzył się na moją nędzną sylwetkę. - Zostajesz czy idziesz do szkoły? - zapytałam się, gdy tylko odkluczyłam drzwi wejściowe. 

- Chyba wolę zostać - weszliśmy do domu i od razu skierowaliśmy się do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki butelkę wody i szybko wypiłam ją na raz, Harry wypił szklankę soku pomarańczowego. Chwilę później poszliśmy schodami na górę do mojego pokoju, który na całe szczęście posprzątałam. - Dlaczego jesteś taka zimna dla innych? - powiedział ni stąd ni zowąd, a ja zrobiłam wielki wytrzeszcz w jego kierunku. Nigdy  w życiu nie spodziewałam się dostać takie pytanie. Zawsze byłam święcie przekonana, że jestem dojść "normalną" osobą i nie zachowuję się wcale tak okropnie. Cóż może się myliłam. 

- Nigdy nie myślałam o sobie w takim świetle - odpowiedziałam zgadnie z prawdą. Harry usiadł obok mnie i spojrzał mi się prosto w oczy. - Nigdy nie myślałam, że jestem bezduszna i zimna. - odrzekłam i przełknęłam ślinę, gdy tylko zauważyłam jak nasze twarze niebezpiecznie szybko zbliżają się do siebie. Chwilę później poczułam jak usta Harry'ego napierają na moje. Chciałam przestać jednak jakaś siła mnie zatrzymywała. Położył swoją dużą dłoń na moim kolanie i przesuwał ją coraz wyżej. - Stop! - krzyknęłam i szybko odepchnęłam go od siebie. - Nie Harry, nie chcę. Przypomniał mi się Jack. - schowałam twarz w dłonie - To wszystko jest jeszcze za wcześnie - wybełkotałam. Przetarłam twarz i szybko spojrzałam na chłopaka, który wyglądał na co najmniej zmieszanego. 

- Przepraszam - powiedział, gdy tylko nasze spojrzenia się ze sobą zetknęły. - Ja chyba już pójdę.

- Okay - wyszeptałam, a on opuścił szybko pokój. 

Heavy heart | N.HWhere stories live. Discover now