Był wieczór, dokładnie około godziny dwudziestej drugiej czasu Greenwich. Siedziałam na łóżku, opierając się o zagłówek i popijając czerwone wino prosto z butelki. Byłam zła, samotna i zmęczona niesamowicie wybuchowa mieszanka uczuć. Myśląc o niebieskich migdałach i wpatrując się w swoją błękitną ścianę i fotografie wiszące jedna przy drugiej, chciałam upić się do nieprzytomności tak, aby rano obudzić się z "urwanym filmem" i okropnym kacem. Trochę jak na mnie prostackie marzenia, ale desperacja właśnie tego wymagała. Moja wewnętrzna ja chciała stoczyć się na samo dno i leżeć tam nie przejmując się problemami, które strzelają w nią jak z procy. Owinęłam się mocniej kocem i wlałam się następną dawkę alkoholu, trochę większą niż poprzednią, tak aby efekt przyszedł szybciej. - Halo - krzyknęłam do telefonu, gdy tylko odebrałam. - Kto tam? - sprawdziłam na ekranie numer, gdy nikt nie odpowiadał, był nieznajomy - Halo?
- To ja. - odpowiedział cicho i trochę nieśmiało głos, który był mi już dobrze znany.
- Czego chcesz?!
- Chcę się spotkać, cholernie chcę się z tobą spotkać i porozmawiać.
- Ale nie wiem czy ja chcę.
- Rozumiem.
- Ale o co właściwie Ci chodzi?
- O rozmowę. - westchnął głośno - Okay, pytam po raz ostatni, chcesz się ze mną spotkać?
- Może być, ale to i tak nic nie znaczy, nie licz na nic.
- Może być u mnie w domu?
- Nie! - krzyknęłam przetwarzając w głowie historie sprzed roku. - spotkajmy się gdzieś... indziej
Zastałam ciszę, która została przerwana przez jakiś szelest, na początku dokładnie się jej przysłuchiwałam. Słyszałam jak ktoś wszedł do pokoju i rozpoczęła się kłótnia.
- Siemka, Niall - powiedział prawdopodobnie Liam, który wszedł do pokoju. - potrzebuję z twojej lodówki mleka... co ty robisz... Niall, co to jest.
Ponownie nastała cisza.
- Bierzesz dragi? - Liam krzyknął trochę głośniej, dlatego teraz już wszystko dokładnie słyszałam.
- Nie twój interes, weź sobie co tam chcesz i idź.
- Ile czasu to bierzesz?... Kiedy to się zaczęło - atakował ponownie Liam
- Mówiłem Ci nie twój interes.
- Niall!... do jasnej cholery odpowiedz ile to bierzesz... Do cholery ile czasu to trwa?
- Rok.
- Jakim cudem?!... Oddaj mi to.
- Zostaw mnie! - krzyknął blondyn i ponownie zrobił się szum, prawdopodobnie zaczęli się bić, dlatego rozłączyłam połączenie.
Szybko zerwałam się z łóżka, ubrałam w dresy i szukając starego numeru telefonu Harry'ego w notatkach, ubierałam się w kurtkę. Modliłam się w myślach, aby nie zmienił w ciągu ostatniego roku numeru, ponieważ w innych przypadku byłabym w czarnej dziurze.
- Halo? Harry? - powiedziałam szybko, gdy tylko sygnał się przerwał.
- Tak?..
- Hej. To ja Kate, wiesz ta od Nialla. Mam do Ciebie jedną przysługę, mógłbyś mi powiedzieć, gdzie mieszka.
- Pode mną. - zawału można dostać przez takie odpowiedzi
- Okay rozumiem, ale podasz mi adres, to bardzo ważne muszę się do niego jak najszybciej dostać.
- A gdzie jesteś?
- Przy stacji Towell Hill - odpowiedziałam szybko pędząc w przez zatłoczoną ulicę.
- Przyjadę po Ciebie, ale tam czekaj, będę za jakieś dwie minuty, bo jestem w pobliżu. - Harry się rozłączył, a ja pobiegłam szybko na stację, która znajdywała się obok mojego bloku . Nie wiem dlaczego tak bardzo wszystko mnie rusza. Powinnam być głazem, wtedy przynajmniej spokojnie mogłabym żyć, bez tych wszystkich problemów.
- Halo. - odebrałam dzwoniący telefon
- Czarny samochód, z przyciemnianymi szybami, obok znaku stop to mój. - odpowiedział szybko Harry, a ja się rozłączyłam i szybko pobiegłam w jego stronę. Wsiadłam do jego samochodu, a następnie się przywitałam.
Dojechaliśmy na miejsce, wybiegłam szybko z samochodu, a tuż za mną energicznym krokiem podążał brunet. Otworzył drzwi kluczem i weszliśmy do środka.
- Niall... ty... jesteś chory.. - słyszeliśmy co chwilę przekrzykiwanie chłopaków w salonie. Nie chciałam im przeszkadzać dlatego stanęłam za ścianą i tylko się wsłuchiwałam. - Dlaczego ćpałeś?
- Nie wiem... po prostu... myślisz, że to jest tak łatwo wytłumaczyć. Po prostu to robiłem.
- Ale dlaczego?
- Bo... wiesz co powiem Ci jedno, byłem skurwielem. Pobiłem ją, wtedy na haju... pobiłem rozumiesz. Ja nie mam kontroli nad tym.
Wtedy wyłoniłam się z za drzwi i po prostu stanęłam na środku. Moje ręce luźno zwisały wzdłuż ciała, po prostu opadłam z sił, z resztą jak zawsze. Byłam zła na niego, na siebie i jednocześnie na cały świat, ale jednak największy procent złości przekazywałam w swoją stronę. Przecież to ja wszystko najbardziej spieprzyłam i nie mogłam sobie tego wybaczyć. Dałam sobą manipulować to teraz mam za swoje.
Nasze spojrzenia dosłownie spotkały się na parę ułamków sekundy, później mój wzrok padł na Liama, który tylko patrzył ze współczuciem i bezsilnością na mnie, a później, już prawie ze łzami w oczach, spojrzałam na Harry'ego, stał w korytarzu, patrząc się na podłogę. Nic nie powiedziałam. Szybko popędziłam w stronę drzwi, a za mną Niall.
- Czekaj! -szłam dalej - Proszę Cię poczekaj chwilę, słyszysz mnie?
- Nie, Niall, nie słyszę Cię. - wyszeptałam wciąż stojąc do niego plecami, idąc do furtki.
- Poczekaj proszę - dogonił mnie i złapał mocno za rękę, aby odwrócić mnie do siebie.
- Bo co mi zrobisz jak nie poczekam? Pobijesz mnie? Znowu, w końcu jesteś naćpany.
- Jestem chory. - wyszeptał. - Tak, jestem ćpunem. - wyrwałam swoją rękę i trochę szybszym tempem podążyłam w stronę furtki. - Nie mogę bez Ciebie żyć, proszę Ci pomóż mi...