#09

183 15 2
                                    

Nie mogę narzekać tego dnia było wyjątkowo ciepło i wyjątkowo ładnie jak na listopad, nawet słońce pojawiło się na parę chwili zza pieleszy chmur. Istne niebo jak na "londyńską pogodę". Byłam w szpitalu. Samo otworzenie oczu przez Nialla było sukcesem, ale zanim wróci do pełnej sprawności potrzeba długiej, nużącej i monotonnie ciężkiej rehabilitacji. Właściwie każdego dnia jest coraz lepiej, ale to nie to samo. Niall nie przypomina już tego samego człowieka co kiedyś, nie jest już taki mocny, stanowczy, twardy, teraz zdany jest na łaskę innych. Wszystko inaczej teraz wygląda, on nie może sam podnieść ręki, a kiedyś był wolnym ptakiem. Robił co chciał, chodził gdzie chciał, mówił co chciał, do momentu, w którym ktoś - w tym przypadku samochód - go nie zatrzymał.

Wyszłam ze szpitala, aby udać się na uczelnie, ponieważ chłopak ponownie zaczął nową serię ćwiczeń rehabilitacyjnych, więc nie byłam nikomu do niczego potrzebna. Udałam się szybko do głównego wyjścia, uprzednio zakładając kaptur na głowę. Od ostatniego czasu jestem na celowniku wszystkich londyńskich brukowców. Przez przypadek jeden z paparazzich zrobił mi zdjęcie, gdy wychodziłam wraz z Harrym i jak to bywa w tego typu gazetach  plotka szybko się rozniosła. Wszędzie zrobiła się wrzawa, a głównym pytaniem było "Kim ona jest?". Oczywiście dziennikarze nie próżnowali i od razu znaleźli mnie oraz "prawdziwe" informacje, a sama ja zostałam parę razy wzywana do szefostwa  One Direction w celu utrzymania dobrego PR'u zespołu. Nie zostawili na mnie suchej nitki, szczególnie patrząc na moje nędzne położenie. Młoda, rządna przygód, bezrobotna, niebiedna ale i niebogata studentka szkoły aktorskiej ze słabym doświadczeniem aktorskim i brakiem stałych dochodów."To nie jest dobry przykład na przyjaciółkę" - tak powiedziała jedna z agentek wpatrując się w mój życiorys. 

Stanęłam na samym środku chodnika, pośród tłumu ludzi idących w każda stronę i wyłaniających się z każdego kąta. Rozejrzałam się wkoło siebie, aby sprawdzić czy jestem wciąż śledzona. Nie widziałam żadnego fotografa, więc zdjęłam kaptur i ruszyłam dalej w stronę metra. Moje normalne życie zostało w ostatnim czasie przekręcone o sto osiemdziesiąt stopni, a jedyne miejsce w którym czuję się sama jest moje łóżko. 

- Dzień dobry - powiedziałam lekko zdyszana, siadając na krześle w auli.

- Wreszcie się Pani pojawiła, panno Rushell. - odpowiedział nauczyciel.

- Przepraszam, ostatnimi czasy miałam dużo ważnych spraw do załatwienia.

- Uważaj, bo Ci uwierzę - wtrąciła się moja ulubiona, znienawidzona koleżanka z grupy - Hayley.

Obdarowałam brunetkę miłym, ale przesączonym do szpiku kości nienawiścią uśmiechem i usiadłam na swoim miejscu. Lekcja minęła dojść szybko, nikt nie zaczepiał nie potrzebnie nauczyciela, więc on zbytnio się nie rozgadywał, było wyjątkowo spokojnie. Jedyne do czego można było się przyczepić to niepotrzebne docinki Hayley, w stosunku do mojej osoby.

- Panie Profesorze - podeszłam do mężczyzny, gdy tylko zajęcia się skończyły i wszyscy wyszli z sali.

- Tak panno Rushell.

- Ja w sprawie ostatnich zajęć. Przez ostatnie dwa miesiące nie pojawiałam się na lekcjach, ze względu na moją sytuację. Mogę przez to nie zdać?

- Jeżeli będzie pani przychodziła teraz systematycznie na zajęcia, to myślę, że nie.

- Dziękuję - zebrałam torbę ze stolika i odwróciłam się w stronę drzwi.

- Panno Rushell. - odwróciłam się w stronę profesora - Proszę iść na to przesłuchanie, reżyser bardzo prosił, abym panią namówił - wzięła z niedowierzaniem scenariusz do ręki i podziękowałam, a następnie wyszłam z sali.

Ponownie pobiegłam w stronę szpitala, aby zobaczyć Nialla. Idealnie pojawiłam się tam, gdy zakończyły się jego zajęcia, więc nie straciłam nawet minuty.

- Jak minął Ci dzień? - powiedziałam trochę oschle, gdy tylko wszyscy wyszli z jego sali.

- Wiesz co, mam tego dosyć. - powiedział po chwili - Dlaczego ja się do cholery obudziłem, nie powinienem. Ja spowodowałem wypadek, zginęły inne osoby, a ja żyje. 

- Czekałam na Ciebie tutaj. - wyszeptałam, dotykając jego dłoni.

- Po co?

- Nie wiem. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą i opuściłam głowę w dół. - Po prostu czekałam. 

- Nie potrzebnie. - westchnął.

- Nie potrzebie to ja się tu pojawiam. Przychodzę każdego dnia, codziennie tracę na Ciebie czas. Jak byłeś w śpiączce siedziałam całymi nocami i dniami, a tak na prawdę ty masz to  gdzieś. Jesteś egoistyczną gwiazdeczką - wstałam z siedzenia zabierając ze sobą wszystkie swoje rzeczy. - Do widzenia Niall.

- Czekaj. - krzyknął, gdy miałam już wychodzić.

- Czego znów chcesz?

- Daj mi parę minut... Chwilę.

- Masz minutę - powiedziałam stanowczym głosem, a on zaczął szukać czegoś w szafce. Wziął do ręki klucze i wyciągnął rękę z nimi w moją stronę.

- Jedź do mnie do domu, na stole w salonie leży książka, jak chcesz wszystko wiedzieć to po prostu tam pojedź, jeśli nie po prostu idź. - wzięłam klucze do ręki i bez słowa wyszłam z pomieszczenia. 






Ciekawie się zapowiada następny rozdział, bo odsłaniam następną kartę i może trochę się pozmienia 

Ily


Heavy heart | N.HWhere stories live. Discover now